Maccabi Hajfa poinformowało w niedzielny wieczór, że mecze eliminacji do europejskich pucharów wkrótce rozegra na łódzkim stadionie im. Władysława Króla. Mówiono, że na obiekcie Widzewa ma z kolei grać Hapoel Beer Szewa. Przeciwko doniesieniom zaprotestowali kibice, sprawę skomentowało miasto. Czy to już koniec kontrowersji?
Przybysze z zagranicy?
Choć po zakończeniu sezonu ligowego oczy polskich kibiców zwróciły się w stronę rozgrywanego za naszą zachodnią granicą Euro, reprezentacyjne emocje zakłóciły kontrowersje rodem z Łodzi. Izraelskie Maccabi Hajfa poinformowało za pośrednictwem mediów społecznościowych, że mecze eliminacji do europejskich pucharów rozegra na obiekcie imienia W. Króla, użytkowanym na co dzień przez ekipę Łódzkiego Klubu Sportowego.
מארחים בפולין ⚽️🟢🇵🇱
הקבוצה תארח באצטדיון LKS בלודז’ את משחקי הבית במוקדמות הקונפרנס ליג. ההגרלה לסיבוב השני ביום רביעי הקרוב
כל הפרטים כאן >>> https://t.co/36FlgDkyaV 📱 | #יאללהמכבי pic.twitter.com/lXoo9shTcI
— Maccabi Haifa FC (@mhfootballclub) June 16, 2024
Komunikat szybko obiegł krajowe media, podgrzewając tym samym atmosferę dotychczas spokojnego niedzielnego popołudnia. Informowano również, że stadion Widzewa ma z kolei gościć drużynę Hapoelu Beer Szewa – w tym przypadku Izraelczycy nie uraczyli jednak opinii publicznej oficjalnym komunikatem.
Genezę łódzkich kontrowersji wywnioskować oczywiście nietrudno. W związku z trwającym w regionie konfliktem zbrojnym oba kluby są zmuszone rozgrywać pojedynki międzynarodowe poza granicami kraju. Wybór miał zatem paść właśnie na Polskę, a konkretnie na położoną w samym jej sercu Łódź.
Zdecydowany protest
Oddzielenie sportu od polityki jest oczywiście inicjatywą zasadną, jednak w praktyce niemal nierealną. Nie dziwi zatem, że błyskawicznie po wystosowaniu wspomnianego komunikatu w lokalnym (i nie tylko) środowisku rozgorzała płomienna dyskusja. I aby nazwać rzeczy po imieniu – kibice zaprotestowali niemalże jednogłośnie.
Dlaczego? Ano dlatego, że samo uczestnictwo drużyn z Izraela w rozgrywkach międzynarodowych jest podawane w wątpliwość. Szczególnie biorąc pod uwagę, że UEFA przecież wykluczyła zespoły z Rosji, podobnie postrzeganej przez większość społeczeństwa jako agresora w konflikcie zbrojnym.
Kibice z Łodzi najzwyczajniej nie życzyli sobie zatem obecności niekoniecznie pożądanych gości z Bliskiego Wschodu. W ogniu pytań znalazły się pierwotnie ŁKS i Widzew – oba kluby wystosowały jednak oświadczenia, informując, że podmiotem decyzyjnym jest w tej kwestii Miejska Arena Kultury i Sportu.
Informujemy, że ŁKS Łódź nie ma żadnego związku z organizacją meczów klubu Maccabi Hajfa w europejskich pucharach na Stadionie Miejskim im. Władysława Króla. Pytania dotyczące tej sprawy należy kierować do administratora obiektu, czyli do pana Macieja Łaskiego, prezesa zarządu Miejskiej Areny Kultury i Sportu – poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych ŁKS.
ℹ️ W związku z pojawiającymi się doniesieniami medialnymi Spółka Widzew Łódź S.A. informuje, że nie ma żadnej wiedzy na temat ewentualnej gry innych klubów na stadionie przy al. Piłsudskiego 138. Operatorem obiektu jest Miejska Arena Kultury i Sportu i to do niej należy kierować…
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) June 16, 2024
Odpowiedź miasta
Choć dzień powoli dobiegał końca, napięcie nie dążyło do deeskalacji. Morze pytań skierowano z kolei w stronę miasta, które to już w poniedziałek skomentowało zaistniałą sytuację. I jak można się było zapewne poniekąd spodziewać – pod naporem wszechobecnej krytyki z pomysłu szybko się wycofano.
Miejska Arena Kultury i Sportu informuje, że mecze te [eliminacje do europejskich pucharów – przyp. red.] nie odbędą się. Nie są też planowane inne mecze izraelskich drużyn na pozostałych łódzkich obiektach. Na drodze negocjacji prowadzone były rozmowy o potencjalnym najmie stadionu na potrzeby organizacji tych rozgrywek. Umowa w tej sprawie nie została jednak podpisana i do jej podpisania nie dojdzie.
Jak zatem wynika, klub z Izraela pospieszył się nieco z informacją o finalizacji rozmów. Takowe jednak ewidentnie prowadzono i nie sposób stwierdzić, czy gdyby nie zdecydowana reakcja opinii publicznej, pomysł nie doszedłby do skutku. W samym oświadczeniu miasto powołało się również na bezpieczeństwo mieszkańców, które ma stanowić „najwyższy priorytet”.
Kryzys zażegnany? Teoretycznie być może, przynajmniej na wyższym szczeblu. Sama afera pozostawi jednak po sobie swego rodzaju ślad. Na jak długo – tego na ten moment nie sposób przewidzieć.
Blizny zostaną
Łódzkie kontrowersje sprowokowały ożywioną dyskusję na temat samego podłoża konfliktu izraelsko-palestyńskiego, moralności oraz nieułożonych (jak się wydaje) relacji na linii Polska – Izrael. Aferę skomentował między innymi „cieszący się” mocno niejednoznaczną opinią Yacov Livne, ambasador Izraela na terenie RP.
Dziś ogłoszono, że Łódź zakazała wjazdu izraelskim drużynom piłkarskim do miasta po tym, jak skrajnie prawicowi działacze grozili organizatorom. Powiedziałem władzom Łodzi, że nie należy ulegać takim groźbom. Łódź musi pozostać miejscem tolerancji, a nie strachu.
W odwecie za zmasowany protest łódzkich kibiców fani z Izraela nie szczędzili Polakom oskarżeń o antysemityzm. Trudno finalnie stwierdzić, by ktokolwiek skorzystał na zaistniałej sytuacji. Kto zatem wpadł na tak kontrowersyjny w realizacji pomysł?
Jak informuje Łódź, to UEFA wraz z PZPN-em zainicjowały cały proces. W jakim stopniu miasto zaangażowało się jednak w rozmowy? Kto jest winien wynikłego nieporozumienia? Tego nie dowiemy się zapewne przez dłuższy czas.
Jak informują Meczyki.pl, Izraelczycy wciąż mogą jednak rozgrywać swoje mecze na terytorium Polski. Maccabi Tel Awiw negocjuje właśnie wynajem stadionu Cracovii. Rozmowy mają zmierzać ku finalizacji.