Zawieszenia, groźby, rozwiązanie kontraktu. Wojna w Izraelu i jej piłkarskie skutki [WIĘCEJ NIŻ PIŁKA #1]


Wojna w Izraelu ma swoje skutki nie tylko na terenie Bliskiego Wschodu, lecz również w świecie piłki

30 października 2023 Zawieszenia, groźby, rozwiązanie kontraktu. Wojna w Izraelu i jej piłkarskie skutki [WIĘCEJ NIŻ PIŁKA #1]
archysport.com

Trwająca wojna w Izraelu wpływa nie tylko na sprawy polityczne, ale również na świat sportu. Piłkarze za solidaryzowanie się z Izraelem lub Palestyną mogą być zawieszeni, otrzymywać groźby w internecie. Wyrażanie opinii na temat wojny ma swoją cenę i niektórzy boleśnie się o tym przekonują. Ostatnim był Anwar El Ghazi, dla którego o mały włos nie skończyło się to rozwiązaniem kontraktu z klubem.


Udostępnij na Udostępnij na

Od trzech tygodni trwa wojna w Izraelu pomiędzy Izraelem a Palestyną, a dokładniej Hamasem, palestyńską organizacją. Choć wydawałoby się, że nie będzie to mieć nic wspólnego ze sportem, po raz kolejny możemy się przekonać, jak wiele łączy świat sportu i polityki. Wspomniał o tym choćby w rozmowie z naszym portalem Dudu Biton. Liga izraelska została zawieszona do odwołania. Mecze tej reprezentacji zostały przełożone, podobnie jak Palestyny, która wycofała się z Pucharu Merdeki. Ponadto Palestyńczycy swoje mecze eliminacyjne do mistrzostw świata w 2026 roku będą rozgrywać w Algierii.

W ostatnim czasie można było zaobserwować kilka przypadków, w których piłkarze wyrazili swoją opinię na temat trwającego konfliktu, co miało swoje dalsze konsekwencje, o których szczegółowo opowiemy. Najgłośniejszy stał się casus Anwara El Ghaziego, który za swój wpis nt. Palestyny był naprawdę bliski wyrzucenia z niemieckiego Mainz. Po raz kolejny możemy dostrzec, że wolność słowa to mit, zwłaszcza gdy konflikt budzi tak olbrzymie emocje społeczne. Zapraszamy na cykl „Więcej niż Piłka”, w którym postaramy się wam pokazać, że piłka nożna czasem staje się czymś więcej niż tylko sportem.

El Ghazi: za nieprzemyślany wpis prawie wyleciał z klubu

Rozpoczniemy dyskusję od przypadku, który stanowił dla nas główny powód napisania tego artykułu. Anwar El Ghazi postanowił zamieścić na Instagramie wpis z następującym zdaniem: „Od rzeki do morza Palestyna będzie wolna”. Zmienił również swoje zdjęcie profilowe na napis „Jestem z Palestyną”. Ironią losu jest dodatkowo fakt, że stadion Mainz mieści się przy ulicy Eugena Salomona. Był to prezes tego klubu, Żyd, który zginął w hitlerowskim obozie koncentracyjnym w Auschwitz-Birkenau w 1942 roku. Piłkarz co prawda usunął ten wpis, ale w internecie nic nie ginie i spadła na niego spora krytyka.

Reakcja klubu z Moguncji była natychmiastowa. W oświadczeniu władz możemy przeczytać, że 28-latka odsunięto od treningów i meczów w reakcji na już usunięty post w mediach społecznościowych. Na tym miało się nie skończyć. Jak podawały źródła BBC, Mainz miało pójść o krok dalej i dyscyplinarnie rozwiązać z nim umowę.

Podobno Mainz oczekiwało od piłkarza przeprosin za wpis, ale ten odpierał zarzuty, twierdząc, że nawołuje jedynie do pokoju. Dodajmy tylko, że w tym samym oświadczeniu klub podkreśla szacunek wobec innych przekonań dotyczących sytuacji na Bliskim Wschodzie, ale w tym przypadku nie odzwierciedla to ich. Ostatecznie klub dał Holendrowi szansę, a pełną treść oświadczenia klub wydał na swojej oficjalnej stronie.

Wojna w Izraelu: konflikt, który wzbudza skrajne emocje

Wojna w Izraelu wzbudza masę emocji. Mowa o poszanowaniu praw człowieka, o konflikcie skutkującym śmiercią wielu niewinnych osób. Anwar El Ghazi ma swoje serce bliżej Palestyny i za swój wpis mógł zapłacić wysoką cenę. Lecz w piłce nożnej znajdziemy też przykłady, gdy to piłkarze z Izraela swoim zachowaniem wywołali skandal. Na wojnie giną ludzie po jednej i drugiej stronie i czasami emocje biorą górę. Jednym bliżej jest do Izraela, drugim do Palestyny.

Czy można winić piłkarzy za to, że chcą wesprzeć duchem jednych bądź drugich? Czy jest możliwa do wyznaczenia granica, po której przekroczeniu możemy oskarżyć piłkarza o wrogość do Izraela bądź Palestyny? Jaka kara byłaby adekwatna za wymienione w artykule przypadki? Na te pytania trudno znaleźć racjonalną i jedyną słuszną odpowiedź.

Wojna w Izraelu: media społecznościowe to ogromna moc

Zacznijmy od stwierdzenia, że social media w rękach znanych osób są potężnym narzędziem do kreowania i wyrażania opinii. Korzystanie z nich wymaga ogromnej odpowiedzialności. Niektórzy przekonali się na własnej skórze, że czasem trzeba zastanowić się dwa razy nad tym, co pragnie się zamieścić w sieci, aby nie musieć potem rakiem wycofywać się ze swoich deklaracji w internecie.

U Mazraouiego skończyło się tylko na reprymendzie

Zaczęliśmy od El Ghaziego, ale to niejedyny piłkarz z Bundesligi, który miał z racji swoich wypowiedzi problemy. Noussair Mazraoui, obrońca Bayernu Monachium, wrzucił post na Instagramie o treści „I nie myślcie, że Allah nie zważa na to, co robią ci, którzy dopuszczają się niesprawiedliwości. On powstrzymuje ich tylko do dnia, w którym ich oczy zastygną z przerażenia”. Nie powinno to nikogo dziwić, ponieważ zawodnik Bawarczyków jest muzułmaninem, podobnie jak Palestyńczycy. Jednak treść wpisu, w której zawarł cytat z Koranu, nie spodobała się zarówno klubowi, jak i niektórym niemieckim politykom. Poseł CDU, Johannes Steiniger, domagał się wyrzucenia Marokańczyka z monachijskiego klubu.

Nic takiego nie miało miejsca, bowiem w następnych meczach mogliśmy ujrzeć Marokańczyka na boisku. Skończyło się na rozmowie wychowawczej z szefostwem klubu na temat postów piłkarza. FC Bayern i Mazraoui wydali oświadczenie, w którym zdecydowanie sprzeciwiają się konfliktowi na Bliskim Wschodzie i związanej z nim przemocy. Piłkarz na łamach „Bilda” dodał, że jest przeciwny wszelkim formom terroryzmu i chce tylko działać na rzecz pokoju i sprawiedliwości na tym świecie. W jego przypadku sytuacja jest o tyle ciekawa, że jego kolegą z zespołu jest niedawno zakupiony izraelski (!) bramkarz, Daniel Peretz.

Wojna w Izraelu: zawieszenie do odwołania za poparcie Palestyny

Dużo gorzej skończyło się wyrażenie swojej opinii dla Algierczyka z ligi francuskiej, Youcefa Atala. Algierczyk wysłał w świat znacznie mocniejszy przekaz. Po meczu jego reprezentacji z drużyną Wysp Zielonego Przylądka założył na siebie flagę Palestyny. Następnie zamieścił pod tym zdjęciem podpis „wolna Palestyna” i obok algierskiej flagi dodał flagę palestyńską. Gdyby stanęło tylko na tym, nie byłoby mowy o aferze. Lecz piłkarz poszedł o krok dalej.

Niedługo potem obrońca Nicei udostępnił nagranie palestyńskiego kaznodziei, Mahmouda Al-Hasanata, na którym nawołuje on, by „Bóg zesłał czarny dzień na Żydów”. Dlatego podobnie jak w przypadku El Ghaziego, wpisy Atala spotkały się z oburzeniem. Wyrazili je nie tylko fani, ale i sam prezydent klubu z Nicei, Christian Estrosi.

Algierczyk pod presją opinii społecznej usunął swoje posty. Choć sam piłkarz przeprosił kibiców za swoje wcześniejsze wpisy, wicelider Ligue 1 wydał komunikat, w którym poinformował o zawieszeniu swojego zawodnika aż do odwołania. Kilka dni temu komisja ligi zawiesiła go na siedem meczów. To jednak nie koniec kłopotów, ponieważ Youcefowi grozi do siedmiu lat więzienia i grzywna w wysokości 100 000 euro. Jego komentarze zostały opublikowane na portalu społecznościowym, a zgodnie z francuskim prawem są przez to publiczne. Wyrażenie swoich poglądów ma czasem naprawdę wysoką cenę.

Odebrać Benzemie Złotą Piłkę

W przypadku Karima Benzemy niektórzy poszli naprawdę daleko, jeśli chodzi o sposoby ukarania go za wyrażenie swojego poglądu. Zaczęło się podobnie jak u poprzedników – od wpisu Francuza. „Wszystkie nasze modlitwy są z mieszkańcami Strefy Gazy, którzy po raz kolejny stali się ofiarami tych niesprawiedliwych zamachów bombowych. Nie oszczędzają one kobiet ani dzieci”. Już wcześniej były napastnik Realu Madryt był na cenzurowanym z licznych powodów, a to tylko kolejny powód do jego krytyki. Gerald Darmanin, francuski minister spraw wewnętrznych, oskarżył piłkarza o związki z Bractwem Muzułmańskim, czyli organizacją uznawaną m.in. przez Francję i USA za terrorystyczną.

Jeszcze dalej poszła francuska senator Valerie Boyer. Według niej, jeśli zarzuty okazałyby się prawdziwe, należałoby rozważyć sankcje jak np. odebranie Benzemie Złotej Piłki czy pozbawienie go obywatelstwa. Dodajmy tylko, że Benzema otwarcie wyznaje islam i ma jak wielu Francuzów algierskie korzenie. Jego sympatia wobec Palestyny nie może zatem w tym wypadku dziwić. To raczej nieciekawa przeszłość tego piłkarza wzbudziła tak negatywne emocje.

Wojna w Izraelu: piłkarz z Izraela polubił wpisy popierające przemoc

Nie chcemy iść w narrację, w której karane są tylko wpisy antysemickie i antyizraelskie. W piłce nożnej możemy odnaleźć również przypadki, gdy to piłkarze Izraela stawali w roli antybohatera. Taką odegrał Shon Weissman, piłkarz Granady. Otóż napastnik andaluzyjskiego klubu postanowił na swoim koncie społecznościowym polubić wpisy, które nawoływały do zrzucenia bomb na Strefę Gazy oraz ogólnie pochwalały akty przemocy wobec Palestyńczyków.

Może piłkarz nie był tego świadomy, ale Grenada stanowiła siedzibę królestwa muzułmanów w Hiszpanii i do dziś możemy tam odnaleźć spore wpływy tej kultury. Takie zachowanie spowodowało, że muzułmańska społeczność Grenady złożyła w tej sprawie protest. Reakcją klub było zawieszenie piłkarza na mecz przeciwko Osasunie. W tym sezonie zagrał on ledwie 19 minut, więc z perspektywy boiska nie miało to większego znaczenia.

Tylko że to nie był koniec perypetii związanych z jego osobą. Otóż właśnie w tym meczu, według stacji radiowej Cadena Cope, kibice z regionu Nawarry wsparli Palestynę, wznosząc podczas meczu jej symbole narodowe, a część z nich wykrzykiwała hasła: „Weissman, zgiń!”. Teraz to klubowi z Pampeluny, z racji wydarzeń stadionowych, grozi zamknięcie stadionu bądź kary finansowe.

Zatem jak pokazuje przykład Shona, nie tylko piłkarze wspierający Palestynę potrafią przekroczyć zdaniem opinii publicznej granice przy wyrażaniu swojego zdania na temat wojny. Jeśli El Ghazi za swój wpis był bliski wyrzucenia, to jak powinniśmy potraktować człowieka, który lajkował posty nawołujące do zrzucania kolejnych bomb na Strefę Gazy?

Odmówili gry z powodu minuty ciszy

Inna ciekawa sytuacja miała miejsce w tureckiej Süper Lig. W Turcji dominującą religią jest islam, zatem bliżej im do Palestyny. Przed 9. kolejką ligową ogłoszono, że minutą ciszy zostaną uczczone poległe w wojnie ofiary z tego narodu. W Antalyasporze gra dwóch Żydów, Ramzi Safuri i Sagiv Jehezkel. Dla nich taka sytuacja była nie do zaakceptowania, dlatego poinformowali klub o odmowie udziału w tym meczu. Jak wyjaśnili w swoim oświadczeniu:

Złe wieści z kraju sprawiły, że gra w piłkę nożną stała się dla nas prawie niemożliwym zadaniem. Zespół szanuje naszą decyzję i daje nam pełne wsparcie. Dziękujemy mu za to. Jako piłkarze jesteśmy dumni z bycia reprezentantami kraju, dlatego nie mamy zamiaru brać udziału w tej ceremonii ani nawet być obecni na stadionie. Wyjaśniliśmy to osobom odpowiedzialnym i oni uszanowali naszą decyzję. Stosunek do nas jest bardzo ciepły i nadal będziemy wśród tych, którzy w przyszłości będą budować nowe mosty. Nasze serca i myśli są z naszymi braćmi i siostrami w Izraelu. Oświadczenie piłkarzy Antalyasporu

Ciekawi jesteśmy, jak rozwinie się ta sytuacja i jak będą traktowani na innych stadionach w muzułmańskiej Turcji obaj zawodnicy, którzy dość otwarcie sprzeciwili się uczczeniu ofiar Palestyny. Dodamy tylko, że na samym meczu trzymany był przez wszystkich piłkarzy z wyjściowych składów baner z hasłem „Potępiamy opresję w Strefie Gazy”.

Jak jeden wpis może rozpętać burzę

O tym, jak jeden wpis może rozpętać burzę, przekonali się też Oleksandr Zinczenko oraz Thibaut Courtois. Ukrainiec doświadcza wojny w swoim rodzimym kraju, dlatego wyraził solidarne wsparcie wobec Izraela. Podobnie zrobił belgijski golkiper, lecz jego motywacja była spowodowana faktem, iż żona piłkarza i jej rodzina pochodzą właśnie z tego kraju. Czy takie oświadczenia spotkały się z aprobatą? W pewnej części tak, lecz dla obydwu skończyło się to koniecznością zmiany konta na prywatne. Czemu? Bowiem oba wpisy wywołały falę nienawistnych komentarzy ze strony palestyńskich sympatyków, którym zapewne nie spodobała się ich stronniczość.

Ale czy to coś złego? Przecież każdy ma prawo do własnej opinii, tak przynajmniej by się wydawało. Mesut Özil wyraził solidarność z ofiarami Palestyny i również został za to skrytykowany. Ten niegdyś znakomity piłkarz Realu Madryt czy Arsenalu już w przeszłości naraził się kibicom za zdjęcie z tureckim prezydentem, Recepem Erdoganem. Teraz w poście na X (kiedyś Twitter) prosi o pokój po obu stronach, podkreślając, że po obu stronach giną niewinni ludzie.

Byłby to bardzo potrzebny głos rozsądku, ale obserwatorzy dostrzegli w jego treści wyłącznie flagę Palestyny. Ich zdaniem może to sugerować, że Niemca tak naprawdę obchodzą ofiary tylko po jednej stronie. Zatem można starać się zachować rozsądek i prosić o pokój. Wystarczy jednak dodanie flagi jednego z krajów i już uznają cię za sympatyka jednych i wroga drugich.

Wojna w Izraelu: kolejna odsłona nierozwiązywalnego konfliktu

Wojna w Izraelu jest kolejnym tragicznym punktem w historii relacji izraelsko-palestyńskich. Ten konflikt trwa tak naprawdę już od 1948 roku, czyli momentu powstania państwa Izrael. Jego wpływ na relacje obu grup będzie nieunikniony. Także w piłce nożnej widzimy, że ta kwestia budzi olbrzymie emocje zarówno wśród sympatyków Izraela, jak i Palestyny. Wielu piłkarzy zdecydowało się wyrazić swoje słowa wsparcia wobec grupy osób, która jest im bliższa np. z powodu religii. To bardzo mocny związek.

Ale nie ma złotego środka, który pozwoliłby na wyjście z tej sytuacji bez narażania się na krytykę drugiej strony. Dotykamy bowiem fundamentalnej kwestii, jaką jest państwowość oraz koegzystencja dwóch odrębnych kultur, skonfliktowanych ze sobą od lat. Nie chcemy oceniać piłkarzy, którzy solidaryzują się z jednymi bądź drugimi. Nie mamy prawa im narzucać, czyją stronę mają trzymać. Niemniej trzeba pamiętać, że choć w teorii każdy ma prawo do własnego zdania, powyższe przykłady pokazują, że jego publiczne wyrażenie może narazić na nieprzewidziane konsekwencje. Tym bardziej że piłkarze to osoby znane, których głos jest bardziej słyszalny niż przeciętnego internauty.

A już na pewno powinni się pilnować, aby przy głoszeniu swoich poglądów unikać mocnych sformułowań. Posty Weissmana czy Atala są tego dobitnym przykładem. Anwarowi El Ghaziemu już wieszczono od paru dni wyrzucenie, ale koniec końców klub doszedł do porozumienia z piłkarzem, on sam także wyraził skruchę. Ale następni gracze mogą nie mieć tyle szczęścia. Warto tu zacytować Neville’a Chamberlaina, który bardzo trafnie ujął myśl dotyczącą wojny. „W wojnie, po którejkolwiek stronie będzie wygrana, nie będzie zwycięzców, ale wszyscy będą pokonani”. W futbolu także nie będzie zwycięzców, będą tylko przegrani. Więksi jak Atal czy El Ghazi bądź mniejsi jak Mazraoui czy Zinczenko.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze