Lwy wygrywają w męczarniach


11 listopada 2012 Lwy wygrywają w męczarniach

Athletic pokonał 2:1 Sevillę. Pierwsza połowa należała do Basków, którzy dwukrotnie trafili do siatki – na liście strzelców zapisali się de Marcos i Susaeta. W drugiej odsłonie goście robili wszystko, żeby odrobić straty, ale było ich stać tylko na jedną bramkę, którą z rzutu karnego zdobył Negredo. Boisko przedwcześnie opuścił Ander Herrera, który w 76. minucie został ukarany drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką.


Udostępnij na Udostępnij na

Niewykluczone, że zawodnicy Athleticu Bilbao w starciu z Sevillą walczyli nie tylko o trzy punkty, ale też o posadę swojego szkoleniowca. Włodarze „Lwów” są już zmęczeni czekaniem na przebudzenie ekipy z San Mames i podobno rozważają pożegnanie się z szalonym Argentyńczykiem. Podobnych zmartwień nie ma trener Andaluzyjczyków, którego pozycja jest niezachwiana. Żeby tylko dobra gra jego zespołu szła w parze z wynikami…

Oscar de Marcos otworzył wynik spotkania
Oscar de Marcos otworzył wynik spotkania (fot. athletic-club.net)

Piętnaście sekund zajęło Athleticowi wypracowanie pierwszej sytuacji strzeleckiej w meczu z Sevillą. Z pierwszej piłki uderzył Aritz Aduriz, ale futbolówka przeleciała nad bramką Andresa Palopa. W początkowych minutach zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki mieli gospodarze, ale bliżej trafienia do siatki byli „Los Nervionenses”, kiedy zaskoczyć Iraizoza próbował Jesus Navas, jednak zrobił to niecelnie. Odpowiedzią był strzał Aduriza po zgraniu głową de Marcosa – futbolówka ponownie wylądowała na trybunach. Po kilkunastu minutach gry na San Mames mocno się rozpadało, tymczasem na boisku wciąż dominował Athletic. Goście starali się wykorzystywać błędy Basków i wyprowadzać kontrataki.

Nieco senną atmosferę przerwał w 27. minucie Oscar de Marcos. Z lewej strony dośrodkował Jon Aurtenetxe, a futbolówkę do siatki uderzeniem z pierwszej piłki wpakował zawodnik z numerem dziesięć na koszulce. Cztery minuty później po centrze Iraoli w dogodnej sytuacji znaleźli się Gurpegi i Aurtenetxe, ale przeszkodzili sobie nawzajem w oddaniu strzału. W 38. minucie widzowie w Bilbao byli świadkami kontrowersyjnej sytuacji. Iker Muniain, rozzłoszczony tym, że walczący z nim o piłkę Cala trącił go ręką, odwrócił się i popchnął Hiszpana, który padł na ziemię jak rażony piorunem. Sędzia nie uwierzył w to, że Bask zrobił rywalowi aż tak wielką krzywdę, ale i tak ukarał skrzydłowego żółtą kartką. Gdy wydawało się, że w pierwszej odsłonie nic już się nie wydarzy, w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry Markel Susaeta zdobył bramkę, wykorzystując błędy obrony Andaluzyjczyków, a także niepewne zachowanie Palopa.

Susaeta podwyższył prowadzenie gospodarzy
Susaeta podwyższył prowadzenie gospodarzy (fot. athletic-club.com)

Michel, trener Sevilli, postanowił nie czekać ze zmianami i już po przerwie wprowadził na plac gry Reyesa i Babę, którzy zmienili Campanę i Maduro. Senegalczyk stanął przed szansą zdobycia kontaktowej bramki już w pierwszych sekundach drugiej połowy. Navas sprytnie odebrał piłkę Aurtenetxe i dośrodkował – Babę uprzedził Iraola. W kolejnej minucie dwie groźne okazje stworzyli sobie sewilczycy. Uderzenia Rakiticia i Cali były jednak niecelne. Goście nie rezygnowali – z podobnym skutkiem Gorkę Iraizoza usiłowali pokonać Medel i Fazio. Bielsa, widząc zagrożenie w polu karnym swojego zespołu, przeszedł na system z pięcioma obrońcami. Nie powstrzymało to podopiecznych Michela, którzy nadal byli w natarciu. W 68. minucie zza „szesnastki” strzelił Kondogbia, ale futbolówkę na rzut rożny sparował bardzo pewny dzisiaj Gorka. Golkiper z Kraju Basków uratował swój klub także w kolejnej akcji, kiedy okazał się lepszy od Baby.

Kwadrans przed końcem swój udział w spotkaniu zakończył Ander Herrera, który otrzymał drugą żółtą kartkę. Trzeba przyznać, że nie był to najlepszy sposób, żeby uczcić swój 100. występ w La Liga. Jakby tego było mało, kilkadziesiąt sekund później Iraola zagrał ręką w polu karnym, a sędzia podyktował „jedenastkę” dla Sevilli. Do siatki pewnie trafił Alvaro Negredo. Remontada es posible? Niewątpliwie Athletic sam skomplikował sobie życie. W kolejnych minutach arbiter Hernandez Hernandez miał dużo pracy, ponieważ rozdał kilka żółtych kartek (w raporcie znalazły się nazwiska Iraoli, Fazio i Spahicia). Otuchy swoim ulubieńcom próbowali dodać fani zasiadający na trybunach – w końcówce na stadionie było słychać głośne „Athletic, Athletic”. W doliczonym czasie gry szczęścia spróbowali jeszcze Negredo i Spahić, jednak skończyło się tylko na strachu gospodarzy. „Lwy” zwyciężyły drużynę z Sewilli, chociaż ich postawa w drugiej połowie może pozostawiać wiele do życzenia.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze