Łukasz Zwoliński i jego świetne liczby. 27-latek mocno pracuje na pierwszy skład


Napastnik świetnie wpasował się do drużyny Piotra Stokowca

9 czerwca 2020 Łukasz Zwoliński i jego świetne liczby. 27-latek mocno pracuje na pierwszy skład
Rafal Rusek / PressFocus

W barwach Lechii Gdańsk rozegrał do tej pory pięć meczów. Zdążył w nich cztery razy wpisać się na listę strzelców i raz asystować. Łukasz Zwoliński idealnie wpasował się w ekipę sterowaną przez Piotra Stokowca. Napastnik w dwóch ostatnich kolejkach wchodził na boisko z ławki rezerwowych i był jedną z kluczowych postaci. Co również warte odnotowania – z sześciu ostatnich trafień Lechii cztery należą do 27-latka!


Udostępnij na Udostępnij na

Na zdobycie tych czterech trafień po powrocie do polskiej ligi potrzebował raptem 215 minut. Stosując prosty rachunek, można zauważyć, iż Zwoliński zdobywa bramkę w PKO BP Ekstraklasie co 54 minuty. Mało tego, po powrocie do Polski napastnik zdobył w pięciu spotkaniach tyle samo goli co w 17 meczach obecnego sezonu ligi chorwackiej. Nie da się ukryć, że transfer Zwolińskiego jest bardzo dobrym ruchem ze strony gdańskiej Lechii.

Joker przez wielkie J

Do tej pory były napastnik chorwackiej HNK Goricy tylko raz w barwach Lechii rozegrał całe 90 minut. Miało to miejsce w Lubinie, w meczu z tamtejszym Zagłębiem, z którym lechiści musieli podzielić się punktami po remisie 4:4. Jedno z trafień zaliczył oczywiście Łukasz Zwoliński. Wcześniej miał za sobą łącznie 64 minuty rozegrane z Piastem Gliwice oraz z Lechem Poznań – w obu spotkaniach wystąpił tyle samo, czyli 32 minuty. 

Wspomniane starcie w Lubinie miało miejsce 7 marca. Był to ostatni mecz przed przerwaniem rozgrywek z powodu pandemii koronawirusa. Od tamtej pory Zwoliński notował trafienie w trzech ligowych meczach z rzędu. 27-latek po restarcie rozgrywek zdobył bramkę w derbach Trójmiasta oraz ustrzelił dublet w ostatnim spotkaniu z Górnikiem Zabrze. W obu tych spotkaniach zaliczył tak zwane wejście smoka – po zameldowaniu się na placu gry z ławki rezerwowych wpisał się na listę strzelców. 

Jak sam przekonuje, jest już gotowy na to, by dostawać szansę od samego początku. – Nie ukrywam, że czuję, iż jestem w dobrej dyspozycji – fizycznej i psychicznej, co przekłada się na boisko. Dążę do tego, abym był asem w Lechii, a nie jokerem, żebym wychodził w pierwszym składzietłumaczył w wywiadzie udzielonym portalowi Łączy Nas Piłka sam zainteresowany. – Mam swoje ambicje, więc naturalne, że chciałbym grać od początku. Chcę też pomagać drużynie, czyli zdobywać kolejne bramki. Co do drugiej połowy spotkania z Górnikiem, była dobra w naszym wykonaniu, czyli drużyny oraz moim. Podnieść się w Zabrzu przy wyniku 0:2 na stadionie, gdzie Górnik wygrał wcześniej pięć kolejnych spotkań, nie jest łatwą sprawą – komentował Zwoliński. 

Gole na wagę górnej ósemki

Gdyby nie trafienia Łukasza Zwolińskiego chociażby w ostatnich dwóch spotkaniach, Lechia z pewnością miałaby niemałe problemy z walką o mistrzowską ósemkę. Kto wie, co by się wydarzyło, gdyby 27-latek nie zdobył efektownej bramki z główki w meczu z Arką, co za tym idzie – Lechia prawdopodobnie nie zdobyłaby wówczas kompletu punktów. A i z pewnością nie byłoby zbyt kolorowo, gdyby lechiści nie przywieźli z Zabrza choćby „oczka”. 

Triumfatorzy zeszłej edycji Pucharu Polski mają obecnie na koncie 42 punkty, co daje im dopiero 7. lokatę. Dzisiaj zagrają z Cracovią – sąsiadem z ligowej tabeli. Krakowianie mają taką samą zdobycz punktową co Lechia, ale posiadają lepszy bilans bramkowy. Ścisk w tabeli jest tak mocny, że zwycięstwo w dzisiejszym spotkaniu może sprawić, iż obie ekipy choć na chwilę znajdą się na podium. Lechia w pięciu ostatnich spotkaniach radziła sobie całkiem przeciętnie, zdobyła w nich bowiem raptem osiem punktów. Natomiast krakowianie od sześciu spotkań nie potrafią zdobyć nawet „oczka”.

Z pewnością trener Lechii może mieć niemały ból głowy, kiedy myśli o tym, kogo wystawić w ataku podstawowej jedenastce. Czy w najbliższych dwóch kolejkach zobaczymy od początku Flavio Paixao i Łukasza Zwolińskiego? – Trzeba odpowiednio zarządzać drużyną osobowo i natłokiem meczów. Łatwo jest mówić o grze na dwóch napastników, my nigdy nie przećwiczyliśmy tego wariantu i ćwiczymy to w trakcie meczu. Nie wiemy, co by było, gdybyśmy zagrali z Łukaszem na początku. Jest w wysokiej formie, ale mamy swój plan. Mecz to też zmiany, trzeba mieć atuty i energię na ławce. Ja Łukasza traktuję jak zawodnika pierwszego składu, na co sobie zapracował – mówił po ostatnim meczu szkoleniowiec Lechii Piotr Stokowiec. 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze