Doczekaliśmy się. Joachim Löw, trener największego naszego grupowego rywala, odkrył karty i powołał 27 piłkarzy, którzy do końca maja będą walczyli o 23 bilety do Francji. Nie brakuje w niej postaci, które mogliśmy w ciemno typować, nie brakuje też kilku zaskoczeń i pozytywnych niespodzianek. Oto pięć wniosków, które płyną po powołaniach selekcjonera „Die Mannschaft”.
1. Młodość, idzie młodość
Ile to już nasłuchaliśmy się o utalentowanych niemieckich piłkarzach, którzy są hurtowo produkowani przez profesjonalnie zarządzane akademie, a potem coraz śmielej wprowadzani do zespołów, by następnie z roku na rok odgrywać w nich coraz ważniejszą rolę, a w przyszłości stanowić o sile reprezentacji Niemiec. Dziś w Bundeslidze coraz mocniej swoją obecność zaznaczają: Weigl, Sane, Kimmich czy Brandt. I właśnie ta czwórka ma ogromne szanse znalezienia się na francuskim Euro.
Czy jestem mocno zdziwiony tym, że są w szerokiej kadrze? Nie, ponieważ już od jakiegoś czasu media za naszą zachodnią granicą spekulowały, że Löw weźmie kilku młodych zawodników na czempionat we Francji. Wszyscy czterej jak najbardziej na wyjazd zasłużyli. Sane zanotował bardzo dobry sezon w Schalke i według mnie największym sukcesem nowego dyrektora sportowego Christiana Heidela będzie latem zatrzymanie go na Veltins Arena, bo coraz większe firmy mają na niego zakusy, na czele z Barceloną. Imponują Weigl i Kimmich, którzy jeszcze rok temu byli znani tylko dla fanatyków piłki niemieckiej, natomiast Julian Brandt zanotował spektakularną wiosnę i wrócił do piłkarskiego świata żywych, a jego dobra forma w dużej mierze spowodowała, że Bayer wylądował w Lidze Mistrzów. Jaką rolę widzę dla nich w zespole narodowym? Myślę, że na turniej jadą przede wszystkim po to, żeby zebrać doświadczenie i posmakować tak dużej imprezy, ewentualnie w końcówkach wejść na boisko z ławki rezerwowych. Za kilka lat natomiast mogą ten kapitał bardzo mocno wykorzystać i jestem wręcz przekonany, że to zrobią.
https://www.youtube.com/watch?v=Qbm6pORwdAM
2. Tylko jeden napastnik w kadrze
Taki stan rzeczy nie dziwi już nikogo. Przez ostatnich kilkanaście miesięcy pozycja środkowego napastnika spędzała sen z powiek Löwowi, a także była szeroko dyskutowana w niemal wszystkich mediach. Już podczas zwycięskiego mundialu w Brazylii Niemcy mieli w kadrze tylko jednego klasycznego snajpera (Miroslava Klose, który został najlepszym strzelcem w historii mistrzostw świata, a także w historii reprezentacji), podobnie będzie podczas Euro 2016. Z tą różnicą, że w rolę urodzonego w Opolu byłego już zawodnika Lazio wcieli się Mario Gomez. Zaskoczenie? Żadne. Gomez jest obecnie najlepszym niemieckim napastnikiem, a wszystko w dużej mierze dzięki transferowi latem do Besiktasu. W Turcji odżył, zapomniał o dręczących go kontuzjach i przypomniał kibicom czasy, kiedy strzelał bramkę za bramką czy to dla Stuttgartu, czy dla Bayernu. Poprowadził swój klub do pierwszego od 2009 roku mistrzostwa, a sam zostanie najprawdopodobniej królem strzelców tureckiej ekstraklasy i powtórzy wyczyn z 2011 roku z Bundesligi (na kolejkę przed końcem ma sześć bramek przewagi nad drugim Eto’o i siedem nad trzecim Hugo Rodallegą).
https://www.youtube.com/watch?v=f4wxPDGobUk
W taki sposób Gomez poprowadził Besiktas do mistrzostwa Turcji
3. Doświadczeni cały czas grają
Dwaj piłkarze, którzy występowali już podczas Euro w Portugalii dwanaście lat temu. Bastian Schweinsteiger i Lukas Podolski. Obaj są powoływani od ponad 12 lat regularnie, mimo że najlepsze lata kariery mają już chyba za sobą (jeden z kibiców użył ostatnio ciekawego porównania, że to, iż urodzony w Gliwicach pomocnik znajdzie się w zespole na mistrzostwa we Francji, jest tak pewne, jak to, że w kościele mówimy Amen). Podolski odbudował się co prawda w Galatasaray Stambuł (w tym sezonie łącznie 15 bramek), ale wcześniej zaliczył fatalny epizod w Interze Mediolan i niewiele lepszy w Arsenalu. Schweinsteiger z kolei latem trafił na Old Trafford i w zespole Louisa Van Gaala rozczarowywał, dodatkowo w marcu doznał kontuzji, która wyeliminowała go z gry do końca sezonu (na turniej ma być już zdrowy). Co mogło zdecydować o ich powołaniu? Moim zdaniem przede wszystkim duże doświadczenie. W stosunkowo młodej reprezentacji zawodnicy o dużym obyciu z takimi ważnymi momentami jak Podolski czy Schweinsteiger mogą okazać się nieocenieni, zwłaszcza dla młodych graczy, o których już wyżej pisałem.
Ci piłkarze z obecnej kadry mają najwięcej gier. Dla porównania rekordzista Lothar Matthäus ma ich aż 150.
4. Boki obrony Niemców – duża niewiadoma
Było już o problemach z napastnikami, teraz będzie trochę o defensywie, a zwłaszcza jej bokach. W środku w porównaniu z ostatnimi miesiącami powinno wyglądać to już nieco lepiej (najważniejsza w tej kwestii będzie szybkość powrotu Boatenga do swojej najwyżej formy). Jak wygląda sytuacja na lewej i prawej stronie? Na lewej nie ma co prawda Marcela Schmelzera, który notował bardzo dobre miesiące w Borussii Dortmund oraz dołożył dużą cegiełkę do wicemistrzostwa Niemiec i na pewno we Francji byłby bezcenny. W tym miejscu będzie więc prawdopodobnie ustawiony Jonas Hector, który w marcu z Włochami strzelił pierwszą bramkę w barwach „Die Mannschaft” (zagrał wtedy, nawiasem mówiąc, bardzo dobre zawody). Zawodnik FC Köln nie będzie miał praktycznie większej konkurencji. Jego problemem może być to, że wiosną grywał często też na pozycji pomocnika, ponieważ na lewą obronę trener wystawiał Filipa Mladenovicia – Serba ściągniętego zimą z BATE Borysów.
Na prawej stronie z kolei jest cały czas duży znak zapytania. Trudno przewidzieć, kto wystąpi w wyjściowym składzie na Ukrainę i na kolejne starcia. Mamy dwóch mocnych kandydatów: Sebastiana Rudy’ego i Emre Cana (z Anglią w marcu zagrał Can, z Włochami Rudy), a w obwodzie tych, którzy z konieczności mogliby na tej stronie boiska zagrać: Höwedesa, Mustafiego czy Rüdigera. No więc z czym jest problem? A no z tym, że zarówno gracz Liverpoolu, jak i piłkarz Hoffenheim to nie są rasowi prawi obrońcy, częściej w klubach zostają ustawiani inaczej i na tej pozycji u Löwa grają bardziej z musu aniżeli z predyspozycji i przyzwyczajenia piłkarskiego (Emre Can zagrał z Polską we Frankfurcie i spisał się bardzo słabo).
5. Bogactwo bramkarzy
Jesteś mistrzem Francji, kluczowym zawodnikiem drużyny i nie jedziesz na mistrzostwa Europy? Taka sytuacja może zaistnieć chyba tylko wtedy, gdy jesteś bramkarzem niemieckim i o miejsce w kadrze musisz rywalizować z takimi tuzami, jak: Neuer, Leno, Ter Stegen czy Zieler. Ofiarą bogactwa został Kevin Trapp, który mimo że grał regularnie w PSG, mistrzostwa obejrzy tylko w telewizji. Zamiast tego do samolotu wsiądą: Neuer, Leno i Ter Stegen. O ile co do dwóch pierwszych nie mam wątpliwości, bo mogę śmiało powiedzieć, że to jest dziś najwyższa światowa półka, o tyle mam mieszane uczucia co do Ter Stegena, bo twierdzę, że na to miejsce numer 3 (co w praktyce i tak oznacza tylko albo aż! ławkę rezerwowych) zasługiwał za ostatnie miesiące bardziej Trapp aniżeli Ter Stegen, który w Barcelonie nie gra za dużo i jego forma podczas pobytu na Camp Nou z miesiąca na miesiąc coraz bardziej spadała.
Oto najlepsze interwencje Trappa. Nie dały mu one jednak biletu do Francji.
https://www.youtube.com/watch?v=Gfy2nbIMgiI
Jeszcze słówko o przedturniejowych planach naszych sąsiadów. 29 maja zagrają w Augsburgu ze Słowakami, a 4 czerwca w Gelsenkirchen z Węgrami. Euro zainaugurują 12 czerwca o 21 w Lille meczem z Ukrainą, a cztery dni później na Stade de France zagrają z nami. Do tego wydarzenia został już tylko miesiąc.