Jak bardzo szczęśliwy okaże się Dublin?


Losowanie eliminacji do mistrzostw Europy dobre dla Polski

2 grudnia 2018 Jak bardzo szczęśliwy okaże się Dublin?
Rafał Oleksiewicz / PressFocus

Lepiej być nie mogło! Już możemy wyczekiwać istnego tournee po Starym Kontynencie, które odbędzie się za niecałe dwa lata. Na pierwszy rzut oka, losowanie grup eliminacyjnych w Dublinie przebiegło całkowicie po myśli polskich kibiców i sztabu szkoleniowego. Co więc może zmącić dzisiejszą radość? Pamięć o przeszłości...


Udostępnij na Udostępnij na

Dlaczego mogłoby być źle?

Austria, Izrael, Słowenia. Macedonia i Łotwa – faktycznie, to nie są zespoły, przed którymi należałoby truchleć i obgryzać z nerwów paznokcie. Nawet próbując naginać rzeczywistość, zestawu tego nie możemy zaliczyć nawet do drugiego szeregu europejskiej piłki. Najpoważniejszym rywalem wydaje się być oczywiście Austria, której od święta zdarza się urywać punkty zdecydowanym faworytom. Powiedzieć, że reszta stawki z grupy G jest w naszym zasięgu to nic nie powiedzieć. Nietrudno o optymizm, z resztą całkiem uzasadniony, ale jak sięgniemy pamięcią kilka, kilkanaście lat wstecz to uświadomimy sobie, że zbyt często (i jakże bezpodstawnie) wpychaliśmy się na finałowy turniej (lub jego dalszą część) jeszcze przed pierwszym spotkaniem eliminacyjnym.

Tak było przed azjatyckim Mundialem w 2002 roku (na pewno awansujemy do 1/8 wespół z Portugalią, Korea Płd i USA zupełnie się nie liczą), przed kolejnym światowym czempionatem w Niemczech (sytuacja jak wyżej, tylko Portugalczyków zastąpili Niemcy, a wyłożyliśmy się na egzotycznym Ekwadorze, Kostaryka była już zbędna), a także w fatalnych dla nas eliminacjach gdzie walczyliśmy o przepustki do RPA, a gdzie w grupie ze Słowacją, Słowenią, Czechami, Irlandią Płn i San Marino zajęliśmy… przedostatnie miejsce. Łotwa, na którą trafiliśmy obecnie, od razu przypomina nam turniej kwalifikacyjny do Euro 2004 i klęskę na Łazienkowskiej (0:1). To właśnie inny nadbałtycki kraj, po barażach, wywalczył prawo gry na portugalskich boiskach, a grupę wygrali Szwedzi. My wyprzedziliśmy jedynie Węgrów i San Marino.

Ostatni koszmar w drodze mającej prowadzić na wielki turniej przeżyliśmy w eliminacjach do Mundialu w Brazylii. W tym przypadku sytuacja była nieco trudniejsza, gdyż prócz teoretycznych outsiderów, czyli Mołdawii i San Marino, trafiliśmy na Anglię, Czarnogórę i Ukrainę. Kibice podzielili się na niepoprawnych optymistów i tych, którzy wieszczyli klęskę. Jak się okazało, to Ci drudzy mieli rację i zespół Fornalika nie miał szczęścia, by ujrzeć słoneczne Rio.

Dlaczego może nie być powtórki z rozrywki?

Bo pomimo złej passy rozpoczętej na minionym Mundialu, „Biało-Czerwoni” nie są już chłopcem do bicia, a całkiem silnym zespołem z opinią niewygodnego przeciwnika. Oczywiście ze zdaniem tym nie zgadzają się absolutnie wszyscy, jednak jest to zupełnie inna rzeczywistość niż w czasach przypomnianych na początku tekstu. W znakomitym stylu awansowaliśmy na poprzednie mistrzostwa Europy (pierwszy w historii triumf nad Niemcami), a we Francji zaprezentowaliśmy się równie wybornie, dzięki czemu byliśmy o krok od półfinału. Choć przed samym turniejem pojawiały się pewne obawy, nasi piłkarze zaprezentowali perfekcyjną konsekwencję, a odpowiadający za drużynę Adam Nawałka stał się niemalże bohaterem narodowym. Sami zawodnicy stali się pożądani w wielu uznanych klubach, a ogólna atmosfera towarzysząca reprezentacji, pozwalała z optymizmem spoglądać na eliminacje do MŚ w Rosji.

Nie pomyliliśmy się. Kadra znów poszła jak po swoje i wpadkę zaliczyła tylko jedną, z Danią w Kopenhadze. Po losowaniu grup mundialowych zapanował znów nadmierny optymizm, chociaż trafiliśmy na Kolumbię, Senegal i Japonię. Jechaliśmy jednak na ogromnym kredycie zaufania po niedawnych sukcesach i niezmierzonym przekonaniu, że umocniliśmy swoją pozycję w szeroko pojętej czołówce europejskiego futbolu. Minione lato, brutalnie zweryfikowało nasze oczekiwania i do domów wróciliśmy już po fazie grupowej.

Choć początki pracy Jerzego Brzęczka okazały się niezwykle wyboiste to przecież kadencja Nawałki została zainaugurowana w podobnie fatalnym stylu. Różnica jest taka, że obecny trener poznańskiego Lecha miał nieco więcej czasu na ulepienie zespołu wg swojej wizji i wyselekcjonowanie trzonu drużyny.

Dla Brzęczka czas egzaminów się skończył. Pozostaje wierzyć, że mecze towarzyskie i te w Lidze Narodów będą jeszcze kilkukrotnie analizowane przez sztab, forma naszych zawodników będzie rosła, a rywale naprawdę szczegółowo rozpracowani.

Jeśli już o nich wspominamy, prześledźmy pokrótce, jak statystycznie wyglądały nasze poprzednie starcia:

  • Austria – 8 meczów (4 zwycięstwa, 1 remis, 3 porażki, bramki 18 zdobytych-17 straconych). Ostatni mecz: faza grupowa Euro 2008 (1:1), 12.06.2008
  • Izrael – 11 (5-4-2, bramki 22-14). Ostatni mecz: towarzysko (2:3), 17.08.2005
  • Słowenia – 6 (2-3-1, bramki 6-5). Ostatni mecz: towarzysko (1:1), 14.11.2016
  • Macedonia – 3 (2-1-0, bramki 8-2). Ostatni mecz: towarzysko (4:1), 14.12.2012
  • Łotwa – 13 (9-2-2, bramki 35-15). Ostatni mecz: towarzysko (1:0), 22.05.2012

Ciekawie w innych grupach

Losowanie przyniosło kilka naprawdę świetnie zapowiadających się pojedynków. W grupie A są to np. Mecze Anglii z Czechami, a także rywalizacja sąsiadów pomiędzy którymi zdarzały się w przeszłości pewne napięcia czyli Kosowo – Czarnogóra. W grupie C dojdzie do wielkich klasyków w postaci dwumeczu Holandia – Niemcy. Spotkania tej pary to od dziesiątek lat gwarancja wielkich emocji.

Ciekawie powinno być w parze znajdującej się w grupie E, a mianowicie starciu Chorwatów, wicemistrzów świata, którzy na Mundialu skradli swoją postawą miliony kibicowskich serc, a zawsze nieobliczalną Walią, która na poprzednim Euro dotarła aż do półfinału. Całkiem podobna sytuacja ma miejsce w grupie H, gdzie mistrz świata Francja będzie walczyła m.in.z Islandią. Jej drużyna (awans z grupy i dzielna walka, z „Trójkolorowymi” właśnie w 1/8 finału) i kibice zachwycili świat na ME w 2016 roku. W grupie I warto będzie spojrzeć na rywalizację Belgów z Rosjanami, dwóch ćwierćfinalistów ostatnich mistrzostw świata.

***

Droga na wyjątkowy, bo rozsiany po całym kontynencie, turniej zapowiada się naprawdę ekscytująco. Nie tylko ze względów na „biało-czerwonych”, choć wiadomo że to oni będą głównym i najczęstszym tematem wszelkich analiz. Choć to dopiero zaledwie (albo aż) losowanie eliminacji, śledząc media społecznościowe, można było wyczuć ogromne oczekiwanie i niemałe napięcie na to, jaki los czeka na naszych piłkarzy. Na odpowiedź poczekamy do listopada, a walkę zaczniemy w marcu przyszłego roku.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze