ŁKS Łódź powtarza błędy sprzed lat i znów grozi mu spadek


ŁKS Łódź nie wyciągnął wniosków od ostatniego pobytu w ekstraklasie, przez co znajduje się na dnie ligowej tabeli

7 października 2023 ŁKS Łódź powtarza błędy sprzed lat i znów grozi mu spadek
Radosław Jóźwiak/Cyfrasport/ŁKS Łódź

ŁKS Łódź w zapowiedziach przedsezonowych miał uniknąć powtórki z poprzedniej, rocznej, przygody w ekstraklasie. Miał, bo jak dotąd wszystko zmierza w tym samym kierunku co w sezonie 2019/2020, gdy zleciał z hukiem. Niewystarczająca jakość kadry, mało skuteczni napastnicy, brak lidera to główne problemy łódzkiego klubu.


Udostępnij na Udostępnij na

ŁKS Łódź wrócił po kilkuletniej przerwie do PKO BP Ekstraklasy. To miał być inny, lepszy, mądrzejszy ŁKS. W naszych przedsezonowych rozważaniach sugerowaliśmy, że sukcesem klubu z al. Unii będzie utrzymanie. Ale już od początku sezonu widać, że o to będzie szalenie trudno. Słabej jakości transfery, kiepska gra powodują, że wracają złe wspomnienia z poprzedniej, nieudanej kampanii „Rycerzy Wiosny” w ekstraklasie. Według wielu obecna przygoda, tak jak ostatnio, również może się skończyć na jednym sezonie.

W tym roku awansował inny ŁKS Łódź

A w teorii miało być inaczej, tak przynajmniej wynikało z przedsezonowych zapowiedzi czołowych postaci decyzyjnych z klubu. – Chciałbym zaznaczyć, że w tym roku awansował zupełnie inny ŁKS niż poprzednio. Mamy dużo lepszą drużynę i jak teraz spojrzymy – wyłączając młodych – większość piłkarzy ma ekstraklasową przeszłość – to słowa prezesa klubu Tomasza Salskiego z czerwca bieżącego roku w rozmowie z Goal.pl. – Twierdzę, że biorąc pod uwagę nasze możliwości ekonomiczne, jestem zadowolony z piłkarzy, których udało nam się pozyskać. Myślę, że będziemy mieli ciekawy, ekstraklasowy zespół – tak natomiast ocenił siłę zespołu Janusz Dziedzic, dyrektor sportowy ŁKS-u w rozmowie z tą samą redakcją.

Zapowiedzi obydwu panów mają ten sam mianownik – ten ŁKS Łódź to zupełnie inna drużyna niż z poprzedniego pobytu. Lecz jak dotąd wszystko zmierza w podobnym scenariuszu, czyli ku szybkiemu powrotowi do Fortuna 1. Ligi. Wydaje się, że ŁKS kompletnie nie odrobił lekcji i znów zrobił zaciąg mało wartościowych graczy, którzy dodatkowo prezentują naiwny styl, co kosztuje ich punkty.

Szefowie klubu są bogatsi o doświadczenie

Oczekiwania jak na razie rozmywają się z rzeczywistością. Fatalna postawa na początku sezonu wzbudza u kibiców obawę, czy tegoroczna przygoda w ekstraklasie znów nie okaże się jednosezonowym wyskokiem. Postanowiliśmy podpytać o to Filipa Kijewskiego, redaktora Łódzkiego Sportu, znającego realia ełkaesiaków. Jego zdaniem tym razem na korzyść przemawia doświadczenie Tomasza Salskiego, który pamięta poprzedni pobyt w najwyższej lidze rozgrywkowej, dzięki czemu może naprawić błędy z rundy jesiennej. – ŁKS może się jeszcze utrzymać, bo szefowie klubu mają doświadczenie z poprzedniego sezonu w ekstraklasie. Na razie nie punktuje, ale ewentualne wzmocnienia zimą mogą sprawić, że beniaminek wróci do gry. Oczywiście, jeżeli jesienią nie zakopie się głęboko w strefie spadkowej. 

ŁKS Łódź ostatnim razem też dołował od początku

No właśnie, jeżeli. Sprawdziliśmy sobie, jak radziła sobie ta drużyna za ostatnim razem.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ekstraklasa_w_pi%C5%82ce_no%C5%BCnej_(2019/2020)

I ten wykres bynajmniej nie poprawi humorów kibiców. ŁKS, poza niezłym startem, grzązł w strefie spadkowej, wyściubiając nos dwa razy poza nią – w kolejkach 13. i 14., gdy okupował lokatę tuż nad kreską. Tym razem ełkaesiacy wpadli do niej na poważnie od 6. kolejki i na razie z niej nie wyszli. Przy czym niewiele wskazuje na to, żeby udało im się z niej wyjść. Co prawda punktowe straty nie są wielkie, to jednak trzeba mieć jakieś podstawy do optymizmu, a tych za wiele nie ma.

Znów zawiedli w kwestii transferów

– Ja mogę powiedzieć, że po tym okienku jestem zadowolony. Wydaje mi się, że w wielu aspektach dodaliśmy zespołowi jakości. Wierzę w tych chłopaków i myślę, że będziemy groźni dla każdego w tej lidze, a czy tak będzie, to się przekonamy w najbliższych tygodniach – to znów Janusza Dziedzic, tym razem w rozmowie z TVP Sport tuż przed rozpoczęciem sezonu.

Jak na razie przekonaliśmy się, że jak dotąd to groźni okazali się tylko dla słabej Korony i będącej ówcześnie w sporym dołku Pogoni. Z pewnością w lepszej grze nie pomaga też brak napastnika. Nie przeczymy, że Kay Tejan ma umiejętności techniczne. Ale dużo częściej mówi się o jego nieskuteczności. Jeden gol po blisko jednej trzeciej sezonu to dramat. Równie słabą ofensywę ma Górnik Zabrze – obie drużyny strzeliły po sześć goli, po dziesięciu kolejkach to bardzo zły wynik.

Tak jak wtedy, tak i teraz można się zastanowić, czy na pewno dobrze zbudowano kadrę. Nasz rozmówca wskazuje, że w tej kwestii nie do końca się spisano. – Brakuje liderów w linii pomocy, sam Michał Mokrzycki nie jest w stanie robić wszystkiego. Przy słabej formie Daniego Ramireza i niedoświadczonym Jakubie Letniowskim w ŁKS-ie nie ma piłkarzy, którzy odciążyliby defensywnego pomocnika. Tym bardziej że Engjell Hoti dopiero uczy się polskiej piłki. Łodzianom nie udało znaleźć się jakościowych zastępstw za Michała Trąbkę i Mateusza Kowalczyka. 

Kazimierz Moskal znów może zostać zwolniony

Jest jeszcze jedno nawiązanie do poprzedniego pobytu w ekstraklasie. Podobnie jak w sezonie 2019/2020 ŁKS Łódź prowadzi Kazimierz Moskal. Choć w teorii jego posada była bezpieczna, to przed wznowieniem rozgrywek (przypomnijmy, omawiany sezon został przerwany z powodów epidemicznych) został zwolniony, zanim rozgrywki ruszyły po zniesieniu obostrzeń w świecie piłkarskim. Podobnie jak wtedy stara się on, aby „Rycerze Wiosny” grali piłką, ale znów nie przynosi to za wielu punktów.

Jak sytuacja wygląda tym razem? Zdaniem Filipa trenerowi nie postawiono ultimatum. Lecz jeśli jak tak dalej będą punktować, ścięcie przyjdzie znacznie wcześniej niż wtedy. – Pozycja Moskala osłabła, ale stoi za nim szatnia. Wszystko zależy od meczu w Radomiu i decyzji właściciela. Na pewno trener nie ma żadnego ultimatum, ale może okazać się, że po ewentualnej porażce zostanie zwolniony.

ŁKS Łódź podejmie będący w równie sporym kryzysie Radomiak

Szansa na trzy punkty wydaje się wyborna. ŁKS Łódź wybierze się do Radomia, w którym także nie jest kolorowo, zwłaszcza po ostatnich wypowiedziach trenera Constantina Galcy, którego posada według doniesień Szymona Janczyka wisi na włosku i kwestią jest data zwolnienia.

Jeśli ełkaesiacy nie chcą na przerwę reprezentacyjną udawać się w minorowych nastrojach, muszą to spotkanie wygrać. Każda kolejna porażka tylko będzie potęgować już narastające wrażenie, że po raz kolejny ŁKS Łódź spędzi na salonach polskiej ligi jeden sezon.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze