Liverpool przełamuje wyjazdową niemoc. Pierwsza bramka Ibe’a


Drużyna pod wodzą Jürgena Kloppa odniosła swoje pierwsze zwycięstwo w tegorocznej edycji Ligi Europy. Sztuka ta udała się im dopiero po oddaleniu się o ponad dwa tysiące kilometrów od swojego domu, bo aż w Kazaniu. Trzy oczka „The Reds” zapewnił w 52. minucie wschodzący angielski talent – 19-letni Jordon Ibe, który tym samym zaliczył swoje debiutanckie trafienie w barwach Liverpoolu.


Udostępnij na Udostępnij na

Liverpoolczycy przylecieli do dalekiej części Rosji z jasnym celem, który to na konferencji prasowej przed meczem przedstawiał niemiecki szkoleniowiec ekipy z Anfield Road. Był to komplet punktów. Mimo że przeciwnik powinien, wydawać by się mogło, nie należeć do wymagających (aktualnie 12. miejsce w Lidze Rosyjskiej), to chłodna rosyjska pogoda plus gorący doping kibiców sprawiły, iż Liverpool musiał się mocno postarać o pokonanie Rubina.

Przez praktycznie całą pierwszą połowę goście kompletnie dominowali na boisku. Większość akcji rozgrywana była na połowie z bramką Sergeya Ryzhikova, na której Liverpool próbował raz za razem sforsować zasieki kazańskiego klubu. Dość skutecznie utrudniała im to zadanie jednak dobrze zorganizowana defensywa jedenastki Valeriya Chałego. Przez co po pierwszej połowie „The Reds” nie oddali ani jednego strzału w światło bramki, choć raz zrobiło się gorąco, kiedy pod sam koniec pierwszej połowy Solomon Kverkvelia był bliski wpakowania futbolówki do własnej siatki. Kapitalną podwójną interwencją popisał się jednak rosyjski bramkarz drużyny z Kazania.

W drugiej odsłonie spotkania obraz gry w zasadzie się nie zmienił. Liverpool wciąż tworzył kolejne akcje bramkowe, podczas gdy gracze Rubina przez większość czasu bronili się całym zespołem na własnej połowie. Po siedmiu minutach od gwizdka sędziego rozpoczynającego drugą część lukę w linii obrony znalazł ostatecznie Jordon Ibe, którego mocny strzał po ziemi na dalszy słupek wpadł do bramki po wcześniejszym odbiciu się od słupka. Mniej więcej od 70. minuty do głosu zaczęli dochodzić rosyjscy zawodnicy, ale nie byli oni w stanie stworzyć sobie ani razu stuprocentowej sytuacji bramkowej. Na sam koniec meczu Liverpool odzyskał kontrolę nad rywalizacją, dzięki czemu bezpiecznie dowiózł jednobramkową przewagę do końca.

Juanmi, Roberto Firmino, Vincent Wanyama i Christian Benteke
Juanmi, Roberto Firmino, Vincent Wanyama i Christian Benteke (fot. Mikołaj Skass/iGol.pl)

Wnioski po meczu? Na pewno coraz lepiej w czerwonych barwach radzi sobie Christian Benteke, który mimo że nie trafił do siatki, był jednym z najjaśniejszych punktów drużyny Kloppa. W pewnym momencie chciał powtórzyć nawet swój wyczyn z ostatniego meczu z Manchesterem United, podczas którego strzelił gola po przewrotce, tym razem zabrakło jednak siły w strzale. Co najważniejsze, Belg pokazał jednak jak świetnie gra tyłem do bramki na pozycji klasycznego środkowego napastnika oraz kilkukrotnie zabłysnął indywidualnymi umiejętnościami. Na wyróżnienie w drużynie gości zasłużyli na pewno jeszcze: Mamadou Sakho, Nathaniel Clyne, Emre Can i oczywiście Jordon Ibe.

O ile większość zawodników Liverpool zagrała dobrze lub bardzo dobrze, o tyle z zawodników Rubina na pochwały zasłużyli jedynie: Ryzhikov, Blagoy Georgiev i Gokdenis Karadeniz.

Co ciekawe, Liverpool odniósł swoje pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w europejskich pucharach od wygranej z Udinese Calcio 6 grudnia 2012 roku!

Piłkarze Rubina wprawdzie nie pokazali futbolu na wysokim poziomie, za to zupełnie co innego można powiedzieć o kibicach klubu ze stolicy Tatarstanu. Oto przygotowana przez nich dzisiejsza oprawa:

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze