Piłka powoli wraca do żywych. Po lidze niemieckiej oraz hiszpańskiej grę wznowiła również Premier League. Tak się złożyło, że na start zmierzą się ze sobą drużyny z Liverpoolu. Chociaż forma obu zespołów może być wielką niewiadomą, to i tak faworyt jest tylko jeden – „The Reds”, którzy pewnie zmierzają do pierwszego mistrzostwa Anglii od 30 lat.
Jürgen Klopp i jego drużyna mogą odetchnąć – zmagania ligowe zostały wznowione, co oznacza, że najpewniej zdobędą puchar Premier League. Gdyby postanowiono anulować rozgrywki, spokojnie można by było mówić o fatum. Tak się jednak nie stało.
Liverpool i jego słodko-gorzki sezon
Obecna kampania Premier League jest prawie idealna dla „The Reds”. 27 zwycięstw, jeden remis, jedna porażka oraz 22 punkty przewagi nad drugim Manchesterem City. Jedyną zadrą w oku okazało się starcie nie z drużyną z TOP 6, lecz z walczącym o utrzymanie Watfordem. Jeszcze pod koniec lutego zdobywca Ligi Mistrzów sensacyjnie poległ na stadionie „Szerszeni” aż 3:0.
Wynik ten oznaczał, że Liverpool nie dołączy do grona Preston North End oraz Arsenalu, czyli drużyn „The Invincibles”. Nie miałoby to i tak większego znaczenia, gdyby zdecydowano o anulowaniu dotychczasowych wyników: – Zmartwiłem się, kiedy ludzie zaczęli mówić o ewentualnym anulowaniu rozgrywek Premier League. Poczułem, że taka sytuacja byłaby dla mnie naprawdę bardzo trudna – powiedział Klopp w rozmowie z „The Mirror”. Tak się jednak nie stało. Jeśli natomiast Liverpool wygra z Evertonem, a Manchester City nie wywiezie kompletu punktów z Burnley, drużyna Pepa Guardioli straci matematyczne szanse na przegonienie Liverpoolu, co już ostatecznie rozstrzygnie sprawę mistrzostwa.
A dramatic derby day victory… including an incredible late, late winner ⌚️🤩
What a game 🙌 pic.twitter.com/Ft1lAWdeFD
— Liverpool FC (@LFC) June 20, 2020
Tegoroczna edycja Ligi Mistrzów nie poszła po myśli niemieckiego szkoleniowca. Celem Kloppa – oprócz naturalnie mistrzostwa – była obrona Champions League. Chociaż jest to trudne, Real Madryt udowodnił, że jak najbardziej możliwe. Jednakże już pierwsza kolejka w fazie grupowej pokazała, że Liverpool może mieć problemy. „The Reds” przegrali bowiem z Napoli 2:0. Mimo tego w grupie z Włochami, Genkiem oraz Red Bull Salzburg bez większych problemów wyszli z pierwszego miejsca, zdobywając 13 punktów.
W 1/8 finału Liverpool trafił natomiast na trudnego przeciwnika. Chociaż Atletico zawodziło w lidze, w Champions League drużyna Diego Simeone wychodzi zawsze podwójnie zmotywowana. 1:0 w Madrycie oraz 3:2 po szalonej dogrywce przekreśliły marzenia kibiców „The Reds” o obronie trofeum. Mistrzostwo Anglii nie będzie jednakże jedynym sukcesem Liverpoolu. W grudniu bowiem wygrał on klubowe mistrzostwa świata, pokonując w finale brazylijskie Flamengo 1:0 po dogrywce.
Everton – sezon do zapomnienia
Drużyna Evertonu może mówić o sporym pechu, jeśli chodzi o pierwszego po wznowieniu rozgrywek przeciwnika. Nie dość, że „The Reds” przejeżdżają po swoich ligowych rywalach jak walec, to „The Toffees” nie wygrali w derbach od października 2010 roku. W ostatnich dziesięciu spotkaniach natomiast aż osiem razy górą był Liverpool, a pozostałe dwa mecze zakończyły się remisem. Lekkim ułatwieniem dla Evertonu mógłby być atut własnego boiska (ostatnie dwa remisy wydarzyły się właśnie na Goodison Park), lecz trudno przewidzieć, jak zawodnikom Carlo Ancelottiego będzie się grało przy pustych trybunach.
Everton nie gra właściwie już o nic. „The Toffees” zajmują dopiero 12. miejsce w tabeli, mając dziesięć punktów przewagi nad pierwszym miejscem spadkowym. Do piątego Manchesteru United tracą za to dziewięć punktów. Mało kto przypuszcza, by nagle Everton zaczął masowo zdobywać punkty i włączył się do walki o europejskie puchary. Dodatkowo zespół Ancelottiego odpadł już z Pucharu FA (właśnie z Liverpoolem) oraz z Pucharu EFL (po serii rzutów karnych w ćwierćfinale rozgrywek). O Evertonie pisaliśmy przed sezonem w naszym Skarbie Kibica.
Na podgrzanie atmosfery przed derbami zdecydował się natomiast Richarlison: – Ludzie dużo o nim [o van Dijku – przyp. red.] mówią, jest wielkim obrońcą, ale już raz go przedryblowałem. Został wybrany do najlepszej trójki na świecie, bo miał świetny sezon. Moim zdaniem są od niego lepsi obrońcy: Thiago Silva, Marquinhos i Sergio Ramos – wypowiedział się kluczowy zawodnik Evertonu. Istotnie, Richarlison ukąsił drużynę „The Reds” w grudniu zeszłego roku, lecz spotkanie to zakończyło się zwycięstwem Liverpoolu 5:2. Już w poprzednim sezonie między tymi zawodnikami iskrzyło na boisku, słowa Brazylijczyka zapowiadają więc dalszą część emocji.
https://twitter.com/FutbolBible/status/1273861503746277376
Czy rozgrywki wznowiono za szybko?
Wznowienie sezonu w Anglii z pewnością cieszy kibiców na całym świecie. Naturalne jednakże jest to, że część osób ma w związku z tym wiele obaw. Sytuacja związana z epidemią koronawirusa w Wielkiej Brytanii nadal nie jest w pełni opanowana, lecz postanowiono dokończyć rozgrywki. Wyjaśniła się przy tym kwestia kontraktów wygasających przed 30 czerwca: – Zdecydowaliśmy dzisiaj, aby kluby ukończyły sezon w tych samych składach, jakimi dysponowały przed zawieszeniem rozgrywek. Zawodnicy mogą przedłużyć umowy poza 30 czerwca – do końca sezonu, ale obie strony muszą to uzgodnić – poinformował w połowie maja dyrektor Premier League, Richard Masters.
Spore wątpliwości miał pod koniec kwietnia burmistrz Liverpoolu, Joe Anderson: – Nawet jeśli mecze będą za zamkniętymi drzwiami, wiele tysięcy ludzi przyjdzie pod Anfield. Niewielu przejęłoby się tym, co mówimy, i trzymało się z daleka od stadionu, tłumy przyjechałyby świętować, więc to jest pomysł skazany na porażkę. […] To nie chodzi tylko o Liverpool, który przekonująco triumfował w lidze i zasługuje na to, aby być uznanym za mistrza. Najważniejsze w tym wszystkim jest zdrowie, bezpieczeństwo i ludzkie życie. Futbol powinien być na drugim miejscu przy podejmowaniu takich decyzji – niestety obawy burmistrza w pewnym sensie mają swoje przełożenie. Ludzie bowiem wieczorami zbierają się pod stadionem, chociaż nie jest to wskazane.
https://twitter.com/lfcbaiIey/status/1273762593203683330
Słowa burmistrza potwierdzają, że sytuacja jest w pewnym sensie nowa. Rozgrywki jednakże zostały ostatecznie wznowione, a derby Merseyside będą pewnego rodzaju przetarciem dla obu drużyn. Już wieczorem przekonamy się, która ekipa z miasta Beatlesów lepiej zniosła przymusową przerwę.