Lille szóstym liderem jesieni


22 listopada 2010 Lille szóstym liderem jesieni

Za nami już 14. kolejek we francuskiej Ligue 1, a zamiast jakichś przejaśnień w tabeli wszystko się gmatwa. Wystarczy powiedzieć, iż aktualny lider – Lille – jest już szóstą drużyną w tej rundzie, która zajmuje tę pozycję. Warto także dodać, że ósmy Lyon traci do przewodzącego w zestawieniu zespołu zaledwie dwa punkty.


Udostępnij na Udostępnij na

Radosny futbol Lille

Po wielu meczach zakończonych zaskakującymi wynikami, pierwszy raz od rozpoczęcia rozgrywek miejsce lidera przypadło jednemu z francuskich tuzów (nie licząc PSG po pierwszej kolejce) – Lille. Zespół Rudiego Garcii gra chyba najradośniejszy futbol w całej lidze, ale coś, co kilka kolejek temu wydawało się samobójstwem (porażki z Lyonem i Marsylią 1:3), teraz wyniosło „Les Dogues” na piedestał. Oczywiście, trudno powiedzieć, czy jest to trwałe i zakładając francuskie realia za tydzień możemy poznać już nowego lidera, to jednak cały piłkarski światek zachwyca się popisami Hazarda, Gervinho czy Sowa. Trzeba także dodać, iż swoją cegiełkę do niedzielnego zwycięstwa dołożył Ludovic Obraniak, wchodząc z ławki rezerwowych i strzelając decydującego gola po podaniu niesamowitego Edena Hazarda. Może to dobry początek współpracy Polaka z Belgiem, dzięki któremu, mamy nadzieję, Garcia pozwoli zagrać obu piłkarzom od pierwszej minuty.

Obraniak został bohaterem Lille
Obraniak został bohaterem Lille (fot. thestar.com.my)

Zaś sytuacja przegranych z Księstwa staje się w lidze coraz bardziej nieciekawa. Zwycięstwo w Nancy, które miało stać się przełamaniem dla Monaco, w zasadzie nic nie zmieniło, gdyż późniejszy remis z Arles i porażka z Lille spowodowały powrót na dno. Na nic zdają się okrzyki  Guya Lacombe’a, bo jego podopieczni wciąż nie potrafią pokonać słabszych rywali, a w rywalizacji z mocniejszymi pełnią rolę szarego tła. Osłodą dla nich może być gol Adriano, który stał się ozdobą wczorajszego pojedynku.

Czerwona kartka dla czerwonej latarni

Do fatalnej passy ponownie nawiązuje beniaminek z Awinionu. Na razie ekipa ma na koncie tylko jedną porażkę, której styl woła jednak o pomstę do nieba, choć zaczęło się bardzo dobrze. Arles w meczu z Bordeaux wyszło na prowadzenie już w 22. minucie, lecz to, co się stało 12 minut później odmieniło cały obraz gry. Z linii bramkowej piłkę ręką wybił Laurenti. W konsekwencji czerwona kartka i karny spowodowały, iż gospodarze przestali istnieć na murawie, a ofensywa „Żyrondystów” robiła, co chciała. Swojego pierwszego w karierze hat-tricka zdołał uzbierać Anthony Modeste i walnie przyczynił się do jubileuszowej, dziesiątej porażki „Lwów”. W czternastu meczach zdołali oni uzbierać jedynie sześć punktów i jeśli nawet stawka w lidze jest bardzo wyrównana, to podopieczni Hadzibegicia tracą do sąsiedniego Lens prawie drugie tyle, co Lens do lidera. Czy możliwe jest jeszcze, by utrzymali elitę dla swoich kibiców na przyszły sezon?

Dwa oblicza Lyonu

Kończący zmagania w tej kolejce mecz Lens – Lyon mógłby być streszczeniem postawy „Les Gones” w tym sezonie. O pierwszej połowie Claude Puel i jego piłkarze najchętniej by zapomnieli, gdyż tak słabej gry dawno już nie prezentowali. Trzeba podkreślić, że po części zasługa w tym także „Złocisto-krwistych”, lecz liczba błędów popełnianych przez defensywę i brak pomysłu na grę ofensywną nie wypływały pozytywnie na wizerunek drużyny chcącej walczyć o mistrzostwo. Kwadrans odpoczynku i zmiana stron była najwspanialszą receptą na ich nieporadność piłkarską. Świetne spotkanie rozegrali Gourcuff, Gomis i Makoun i wystarczyło to, by odrobić z nawiązką jednobramkową stratę. Niektórzy obserwatorzy są zdania, iż tak grający Lyon jest w stanie i powinien wygrać tegoroczne mistrzostwo. Czy są to słowa na wyrost? Będziemy mogli przekonać się o tym jeszcze przed świętami.

Nieszczęśnik z Brestu

Prawie cała czołówka wygrała swoje mecze. Prawie, bo jedynym zespołem z ośmiu pierwszych, który zszedł z boiska pokonanym, był niedawny lider, Stade Brestois. Nie dość, że stracili fotel lidera, to z wielkim hukiem spadli o pięć pozycji. Wszystko to za sprawą derbowej porażki z Rennes. Fantastyczna postawa młodzieży Antonettiego i przepiękne dwa gole Kembo-Ekoko i Leroya dała trzy punkty „Czerwono-czarnym”. Piłkarze Aleksa Duponta odpowiedzieli trafieniem z rzutu karnego w doliczonym czasie gry i prawdopodobnie będą musieli pogodzić się ze swoją zniżkową tendencją. Na beniaminka przyszedł już czas…

Nancy pięknie jak nigdy

Tak wybitnego meczu piłkarzy Nancy jeszcze w tym sezonie nie zobaczyliśmy, a na pewno nie w starciu na własnym stadionie. Lotaryngia może cieszyć się, gdyż wydaje się, iż Pablo Correa poukładał nareszcie wszystkie elementy swojej machiny. Wielce pomógł mu w tym powracający po kontuzji Marama Vahirua, który poprowadził kolegów do zwycięstwa. Oprócz tego zdołał pięknym strzałem z wolnego pokonać dobrze dysponowanego tego dnia Penneteau. Valenciennes przez pełne 90 minut nie miało nic do powiedzenia, ani razu nie zagrażając bramce przeciwników. Dzięki dwóm zwycięstwom z rzędu gracze Nancy wyszli ze strefy spadkowej i za tydzień chętnie pokuszą się o następne trzy oczka, wtedy bowiem będą podejmować Saint-Etienne.

Saint-Etienne, które ciągle notuje obniżkę formy. O ile można zawodników Christopha Glatiera chwalić za styl piłkarski, to jednak wynik uzyskany na Auxerre radości kibicom nie przynosi. Kombinacyjna i szybka gra przyniosła im jedynie wyrównanie, dzięki trafieniu powracającego kapitana, Loica Perrina. Bramkę dla „AJA”, jeszcze w pierwszej odsłonie, strzelił Jean-Pascal Mignot, niedawny konkurent Dariusza Dudki na pozycji bocznego obrońcy. W obliczu nękających zespół kontuzji od kilku spotkań występuje on jednak na środku obrony, a Dudka mógł zaliczyć kolejny występ w klubowych barwach.

PSG i OM z jednakowym rezultatem, z odmienną jakością

Olympique Marsylia i Paris Saint-Germain, jedne z najsilniejszych zespołów, uzyskały w ten weekend podobne rezultaty. Obie ekipy zanotowały zwycięstwa i w obu starciach wystarczyła jedna bramka przewagi. Jednak o niebo lepiej można ocenić styl gry paryżan, którym w coraz jaśniejszych barwach jawi się myśl o upragnionym tytule. Dwa gole napastników, Hoarau i Erdinga, pozwoliły zdobywcom Pucharu Francji spokojnie kontrolować przebieg spotkania. Ich planów nie pokrzyżował najlepszy snajper Ligue 1, Youssef El-Arabi, który po tej kolejce objął samotne prowadzenie z dziesięcioma trafieniami na koncie.

Jakże inaczej wyglądała potyczka mistrzów Francji, zmagających się całe spotkanie z twardą defensywą Tuluzy, a raczej ze swoją marną pomysłowością. Bramkę udało się zdobyć dopiero w 88. minucie, a „Les Phoceens” uszczęśliwił wprowadzony z ławki Andre Ayew. Jeśli jednak Didier Deschamps nie zmieni niczego w grze swoich podopiecznych, to będziemy w niedługim czasie świadkami niemiłej dla nich niespodzianki. Już w tym tygodniu Marsylia rozegra mecz o życie w Lidze Mistrzów ze Spartakiem. Brak ewentualnych trzech punktów w Moskwie może zakończyć ich przygodę w europejskiej elicie.

Superrezerwowy Giroud

Zanim zespół Lille objął rządy w tabeli, najwyższy stopień podium zajmowała (tylko jeden dzień) drużyna Montpellier. „La Pallade”, rozpoczynając swoje spotkanie w Nicei, znali wyniki poprzednich spotkań i wiedzieli, że jeśli zdołają uzyskać korzystny rezultat, to obejmą prowadzenie w lidze. Na ich drodze do szczęścia stała jednak cała jedenastka „Orląt”, a przede wszystkim niesamowity David Ospina. Bramkarz zaprezentował się równie dobrze jak w pojedynku z Lyonem, ale nie był w stanie zapobiec jedynemu golowi w meczu. Jego autorem w 83. minucie został Olivier Giroud, a wszedł on na boisko zaledwie osiem minut wcześniej. Superrezerowy dał swojej drużynie pozycję lidera (choć na krótko) i zapisał na swoim koncie już szóstego gola.

Cudowny duet w Sochaux

Wśród zawodników Sochaux na największą uwagę polskiego kibica zasługuje oczywiście Damien Perquis. Warto wspomnieć, iż jego wyczyny ligowe w ten weekend (zagrał całe spotkanie) obserwował z uwagą selekcjoner reprezentacji Polski, Franciszek Smuda. Jednak to nie postawa ewentualnego kadrowicza była w sobotni wieczór godna uwagi. Otóż, duet napastników Modibo Maiga – Ideye Brown znów dał się we znaki gościom na Stade Bonal. Tym razem poszkodowanymi byli bretońscy piłkarze z Lorient, którzy zeszli z boiska z dwubramkowym bagażem. Wpierw swoją piątą bramkę w sezonie zdobył po kontrataku Maiga, a następnie po jego akcji piłkę do siatki wpakował Brown. Trzeba dodać, iż ta para zawodników pokonała już w sumie bramkarzy drużyn przeciwnych aż jedenaście razy. Jeśli ktoś skłonny byłby do zakupu któregoś z nich, to najlepiej zrobiłby, sprowadzając obu. Tylko czy w Montbeliard będą chcieli pozbyć się takiej dwójki?

Emocje we francuskim wydaniu ponownie za tydzień, a w nich dwa wyjątkowe mecze: Bordeaux – Lille oraz Lyon – PSG. Poza tym w ciągu tygodnia można będzie śledzić poczynania klubów znad Sekwany w Champions League, w szczególności wtorkowy wyjazd Marsylii do Moskwy i wizyta Milanu w burgundzkim Auxerre. Na koniec nasz zespół redakcyjny prezentuje gracza i jedenastkę 14. kolejki. Zapraszamy także do zajrzenia do nowego działu: gol kolejki, który prezentuje naszym zdaniem najpiękniejsze trafienie z tych, które padły we Francji podczas minionego weekendu.

Jedenastka kolejki: Ospina (Nicea) – Adriano (Monaco), Spahić (Montpellier), Andre Luiz (Nancy), Tremoulinas (Bordeaux) – Martin (Sochaux), Mvila (Rennes), Hazard (Lille) – Modeste (Bordeaux), Gomis (Lyon), Vahirua (Nancy)

Gracz kolejki: Marama Vahirua (AS Nancy-Lorraine)
Nie tylko popisał się fantastycznym trafieniem z rzutu wolnego, ale także był główną postacią w konstrukcji ataków zespołu Nancy. To on poprowadził świetnie grających gospodarzy do przekonywającego zwycięstwa.

Gol kolejki: Adriano (Monaco)
gol na 1:1 w meczu Lille – Monaco 2:1

Gol Adriano bardzo przypomina niedawne trafienie Moussy Sowa. Rzut wolny wykonywał Thomas Magnani, piłkę przedłużył jeden z zawodników Lille, a piękną przewrotką popisał się najbardziej wysunięty Adriano. Przy tym zagraniu nic nie miał do powiedzenia bramkarz, więc jedynym błędem jest zachowanie obrońców „LOSC”, którzy poprzez wybicie piłki w kierunku Brazylijczyka nie mogli go złapać na spalonego. Mimo tego, bez wątpienia jest to piękna bramka.

Proszę przewinąć do 55 sekundy.filmiku.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze