Sezon PKO BP Ekstraklasa dobiega końca. Na finiszu rozgrywek przynajmniej w dolnej części tabeli emocji już nie ma. Jeśli chodzi o tę górną – tu wiadomo, że nowym mistrzem Polski jest Legia i nadal trwa walka o wicemistrzostwo. Poza tym tak naprawdę nic wielkiego już się nie dzieje. Przedostatnia kolejka należała do młodzieży. Czy ta ostatnia również będzie zdominowana występami młodzieżowców?
Ligowy Bigos to seria felietonów, w których skupiamy się na najważniejszych wydarzeniach minionej kolejki naszej rodzimej ligi. W dzisiejszym wydaniu chcielibyśmy zwrócić uwagę na młodzież. Szczególnie w drużynach, które już tak naprawdę o nic nie walczą. Są to chociażby: ŁKS, Arka, Korona, Wisła Płock, Wisła Kraków, Zagłębie Lubin, Górnik Zabrze i Raków Częstochowa, czyli praktycznie wszystkie ekipy grające w dolnej ósemce.
Można było ciut wcześniej
6 lipca. W Płocku rozgrywany jest ostatni mecz 34. serii gier na ligowych boiskach pomiędzy tamtejszą Wisłą a Górnikiem. Wydarzeniom z tego meczu przyglądają się uważnie sympatycy Arki Gdynia, która już oficjalnie zlatuje z ligi, jeśli tylko „Nafciarze” zdobędą punkt.
Bramka Hubera Adamczyka na dobre zatapia Arkę i dzięki jego trafieniu znamy już wszystkich trzech spadkowiczów. Wydawałoby się, że od tej pory ŁKS, Korona i Arka nie grają już o nic. Nic bardziej mylnego. Niespełna tydzień później do Gdyni przyjeżdża ostatnia drużyna w tabeli – ŁKS. I niestety w meczu co najwyżej o tak zwaną pietruszkę wśród 22 piłkarzy na boisku od pierwszych minut mogliśmy podziwiać raptem trzech młodzieżowców.
I tutaj warto wspomnieć, że przecież ekipy trzech spadkowiczów nie muszą się wstydzić, jeśli chodzi o obsadę młodzieżowców. Najlepszym potwierdzeniem jest wspomniana miniona kolejka, w której nawet w ekipie Korony Kielce mieliśmy w pierwszym składzie sześciu graczy poniżej 21. roku życia, a co równie warte odnotowania, w tym czterech z nich było wychowankami. Można? Oczywiście.
W ogóle ostatni mecz w Płocku to show w wykonaniu młodzieży. Najpierw wynik spotkania otworzył Daniel Szelągowski, dla którego było to drugie trafienie w drugim spotkaniu z rzędu. Tutaj warto dodać, że 17-latek tak naprawdę prawdziwą szansę dostał trzy dni wcześniej z Wisłą, ale tą z Krakowa. Do przerwy było 3:1 dla gospodarzy, a to między innymi za sprawą dubletu 17-letniego Dawida Kocyły. Młodzieżowiec na dobre udowodnił, że warto dawać mu szansę. Jak przekonywał w rozmowie z nami: – W Bełchatowie ilekroć przytrafiła mi się jakaś sytuacja, to ją po prostu wykorzystywałem. Czuję się w tym elemencie bardzo pewnie.
Nie kłamał. Chłopak w wieku 17 lat w ciągu 1264 minut spędzonych na boiskach szczebla centralnego (I liga i ekstraklasa) zanotował sześć goli i jedną asystę. Jak obliczył Transfermarkt – na listę strzelców wpisuje się średnio co 211 minut. Wiedząc o tym, że w ostatnim meczu „Nafciarzy” Radosław Sobolewski nie będzie mógł skorzystać z Merebashviliego, miejmy nadzieję, że Kocyła dostanie kolejną szansę.
Zresztą nie tylko ofensywne zapędy młodzieży są istotne. Warto było w Białymstoku obserwować poczynania 16-letniego golkipera „Jagi” – Xaviera Dziekońskiego, który dzielnie strzegł bramki swojej drużyny i zaliczył co najmniej dobry występ!
Mistrz Polski daje przykład
W Polsce nie brakuje zdolnej młodzieży. Wystarczy spojrzeć na Lecha Poznań, w którym co roku bryluje kilku młodocianych graczy. Jeszcze do niedawna zachwycaliśmy się Filipem Marchwińskim, Robertem Gumnym czy też Kamilem Jóźwiakiem. Dzisiaj to jest młodzież, którą tak naprawdę wszyscy już znają. Cała ta trójka ma bardzo dobrze wyrobione nazwisko. Na ten moment doszło kilka nowych nazwisk, jak choćby Jakub Kamiński czy Jakub Moder. A i nie zapominajmy o Michale Skórasiu, który jesienią ogrywał się pod wodzą Marka Papszuna w Częstochowie, a dziś powoli wkracza do składu Lecha.
Świetnie z młodzieżą radzi sobie świeżo upieczony mistrz Polski. Legia pod wodzą Vukovicia na dobre zrobiła choćby z Majeckiego czy z Karbownika uznane marki. „Vuko” umiejętnie dawał szansę młodym i dzięki niemu możliwość gry dostawał dość regularnie chociażby Rosołek, który dług wdzięczności spłacił trzema golami. A bramki te były bezcenne, bo przeciwko Lechowi Poznań i Piastowi – głównym konkurentom w walce o mistrzostwo. Tutaj też warto odnieść się do ostatniej kolejki i meczu z Lechią Gdańsk, w którym serbski szkoleniowiec dał szansę wystąpić w pierwszym składzie czterem młodzieżowcom, a po przerwie zobaczyliśmy kolejnych młodych graczy – Ariela Mosóra i Szymona Włodarczyka. Obaj panowie mają po 17 lat i nazwiska ich są dość dobrze znane, bo w przeszłości ich ojcowie reprezentowali barwy Legii.
Dodatkowo stołeczny klub pochwalił się niedawno świetną inwestycją – nowym centrum szkoleniowym w Książenicach (gmina Grodzisk Mazowiecki). Legia Training Center, bo tak się nazywa ośrodek treningowy, to być może najlepszy „transfer” w historii klubu. To dzięki tej inwestycji rodzić się będą przyszłe talenty, które niedługo zaczną podbijać ligowe boiska. Miejmy nadzieję, że pomoże to polskiej piłce klubowej wydostać się z marazmu.