Doświadczony trener, Wojciech Stawowy, w ostatnim czasie dał znać, że ma się dobrze i nie zamierza kończyć przygody z trenerką. ŁKS Łódź stał się kolejnym jego przystankiem w tej ciekawej i kolorowej karierze.
Kilka dni temu w polskiej piłce padła informacja, która zaskoczyła niejednego fachowca. Otóż w Łódzkim Klubie Sportowym zaszła zmiana na ławce trenerskiej.
Popierany przez zarząd Kazimierz Moskal dostał wolną rękę podczas przerwy spowodowanej szalejącym koronawirusem. Decyzja okazała się na tyle dziwna, ponieważ nikt w klubie nie podjął tak radykalnych kroków, mimo że o zwolnieniu szkoleniowca mówiło się od dłuższego czasu. Mimo wszystko Kazimierz Moskal miał ogromne poparcie decydentów klubu. Ni stąd, ni zowąd pożegnano byłego piłkarza m.in. Wisły Kraków, by w jego miejsce sprowadzić człowieka, który kojarzony jest z innym krakowskim klubem – Cracovią.
Zapomniany
Pięć lat bez pracy na najwyższych poziomach w polskim futbolu to dla takiego szkoleniowca jak życie w niebycie. Śledząc poprzednie dokonania trenera, każdy kolejny klub to równia pochyła. Człowiek, który miał być drugim sir Aleksem Fergusonem w Cracovii, trzecim szkoleniowcem, który wprowadzi polski klub do Champions League i jednocześnie polskim Pepem Guardiolą, od lat nie znajdował pracy w polskiej piłce.
Tydzień hat-tricków: Ronaldo, Messi, Wiśniewski, Stawowy. Ten ostatni w trzecim klubie (Arka, Cracovia, Widzew) zapowiedział Ligę Mistrzów.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) December 8, 2014
Ostatnim jego przystankiem okazał się łódzki Widzew, z którym miał za zadanie obronić się przed spadkiem z I ligi. Przychodząc do czterokrotnego mistrza Polski, Stawowy mówił jednak nie o uniknięciu degradacji, lecz o Lidze Mistrzów, na którą w Widzewie czekają niczym dzieci na spotkanie świętego Mikołaja.
Sytuacja nie była łatwa. Przychodząc do Łodzi, musiał od razu wyciągać klub ze strefy spadkowej. Jak się później okazało, zadaniu krakowianin nie podołał, po czym pożegnał się z Widzewem, będąc jego ostatnim szkoleniowcem przed reaktywacją.
Po tej przygodzie niejednokrotnie wspominało się o Wojciechu Stawowym i jego pracy w którymś z klubów ekstraklasy. Plotki o jego rychłym powrocie szybko jednak ginęły. Ten nie dostał pracy na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, a pięć lat sprawiło, że wielu kibiców o nim najzwyczajniej w świecie zapomniało.
Gdzie był, gdy go nie było?
Znany ze stosowania taktyki tysiąca podań, tzw. tiki taki, szkoleniowiec w ostatnim czasie, choć nie był związany z żadnym klubem z najwyższych szczebli piłkarskich w Polsce, z pewnością się nie nudził. W wolnym od wielkiego futbolu czasie mógł zgłębiać tajniki idei piłkarskiej, której jest zwolennikiem w Escoli Varsovia.
Oczywiście poziom i oczekiwania inne, jednak doświadczenia nabyte nawet w pracy dalekiej od ekstraklasy mogą zaprocentować. Być może smak porażek, jakich doznał w swoich poprzednich klubach, sprawił, że trener postanowił odetchnąć i przemyśleć swoją dotychczasową pracę, nieco odchodząc w cień.
W tym czasie też miał okazję poznać nowe osoby i nabrać nieco świeższego spojrzenia na futbol. W ŁKS nowym asystentem trenera Stawowego będzie 24-letni Roland Thomas. Współpraca z nieznaną osobą w polskiej piłce jest nie lada zaskoczeniem.
Pytanie zatem, co może zmienić nie tylko czas, kiedy nie było Wojciecha Stawowego w ekstraklasie, ale i jak będzie się układać pielęgnowana od lat współpraca z tym młodym asystentem. Interesująco zapowiada się relacja dwukrotnego mistrza Polski ze Stawowym, który publicznie zresztą chwali swojego poprzednika i zamierza kontynuować to, co wypracował przez ostatnie miesiące. Dodatkowo warto zauważyć, że Stawowy podobnie jak i jego nowy asystent w ostatnim czasie zajmował się młodzieżą, a tej w ŁKS wcale nie brakuje.
Niedoceniony
Wojciech Stawowy jest człowiekiem, który od lat wie, jak chce, by grały jego zespoły. Niestety jak to często bywa w polskiej piłce, wielokrotnie przekonał się na własnej skórze, że do wyrobienia pewnego stylu potrzeba czasu oraz cierpliwości właścicieli. Miał być szkoleniowcem na lata w Cracovii, jednakże tam już po dwóch sezonach zrezygnował z jego usług prezes Janusz Filipiak – wieloletni właściciel klubu.
Podobnie zresztą miało być we wspomnianym wcześniej Widzewie, w którym sytuacja była zdecydowanie trudniejsza, lecz plany niezwykle ambitne. Te w pół roku zostały zaprzepaszczone degradacją klubu aż do IV ligi i odbudowywaniem zespołu już bez Stawowego.
Choć w piłce nie osiągnął znaczących trofeów, dał się zapamiętać jako trener z pomysłem, zachodnim spojrzeniem na futbol, nowoczesnym, którego – jak się okazało – nie zdołał wprowadzić. Mimo że od wielu lat nie pracował w ekstraklasie i nie było o nim głośno w mediach, to pamięć jakaś pozostała.
Wojciech Stawowy już oficjalnie w ŁKS. Zobaczymy, czy pozostał wierny ideałom. Latem ciekawie o tym mówił Aco Vuković w rozmowie z @przeglad. pic.twitter.com/IUkaeAv193
— Łukasz Olkowicz (@LukaszOlkowicz) May 4, 2020
Być może wciąż niedoceniany przez wielu tym razem osiągnie sukces. Ciepłe słowa kolegi po fachu, Aleksandara Vukovicia, który prowadzi Legię Warszawa, okażą się poważnym psychologicznym wsparciem.
ŁKS–Stawowy udanym związkiem
Na ogół kontrowersyjna decyzja, jaka zapadła przy al. Unii, nie musi być koniecznie bezmyślnym ruchem. Być może ten dłuższy okres od ligowych spotkań to świetna okazja do tego, by nowy trener ŁKS Łódź – Wojciech Stawowy – budował podwaliny pod swoją drużynę, której poważne efekty będzie można oglądać za kilka miesięcy.
Pochwalne słowa ze strony 54-latka kierowane do Kazimierza Moskala niekoniecznie muszą być rzucane ot tak pod publikę w celu zyskania sobie sympatii ze strony kibiców i mediów, by ocieplić wizerunek. Mówienie o tym, że poprzednik wykonał pracę, którą Stawowy chętnie będzie kontynuował, może mieć poparcie. Po pierwsze ŁKS to klub, który na obecną chwilę chętnie stawia na młodzież, a z tą w ostatnim czasie nowy trener łodzian miał przecież dużo do czynienia. Jest to w dodatku uzdolnione młode pokolenie piłkarzy, a najlepszymi tego przykładami są: Jan Sobociński (młodzieżowy reprezentant kraju), Adam Ratajczyk czy Przemysław Sajdak.
Ładnie grający lub też starający się grać ofensywną piłkę zespół prócz ambitnych młodzieżowców posiada także kilku technicznych piłkarzy z półwyspu Iberyjskiego. Dodając do tego doświadczonych i charakternych piłkarzy na czele z Arkadiuszem Malarzem.
ŁKS Łódź to dla powracającego na salony Stawowego może być świetne miejsce, by pokazać swój kunszt trenerski. Związek pomiędzy zakurzoną marką i Stawowym może się udać. Obie strony mają wiele do udowodnienia. Kto wie, może to przetrwa nawet do powstania stadionu na miarę dwukrotnego mistrza Polski.