Już wiemy, że zawodnicy PKO Ekstraklasy wrócą do gry 29 maja. Po czasie nerwowego wyczekiwania i dywagacji na temat terminu oraz formy dalszego przeprowadzenia rozgrywek wreszcie poznaliśmy konkretne informacje. Dowiedzieliśmy się również, jak wyglądają wytyczne sanitarne dotyczące treningów oraz samych meczów. Naturalną konsekwencją pandemii i związanych z nią nowych zasad postępowania jest rozgrywanie spotkań przy pustych trybunach.
Chyba nie ma na świecie klubu, który nie ucierpiałby finansowo w wyniku pandemii COVID-19. Również w PKO Ekstraklasie kluby starają się przetrwać ten trudny czas. Informacja o powrocie rozgrywek z pewnością wlała w serca kibiców i działaczy odrobinę nadziei, jednak prawdziwym wyzwaniem będzie teraz dostosowanie się do nowej rzeczywistości. Jednym z jej elementów będzie brak publiczności na stadionach. A takie rozwiązanie raczej nie odpowiada nikomu, a w szczególności piłkarzom, trenerom, kibicom oraz władzom klubów.
Po majówce otwarte boiska. Ekstraklasa piłkarska i żużlowa wrócą za miesiąc, ale trybuny pozostaną puste https://t.co/KsltdSAubo
— Radio TOK FM (@Radio_TOK_FM) April 25, 2020
Skąd my to znamy?
Osobom śledzącym PKO Ekstraklasę widok opustoszałych sektorów nie jest obcy. Zdarzało się już bowiem, że trybuny podczas meczów ligowych z różnych względów świeciły pustkami. Najczęściej były to reperkusje nakładanych na kluby kar za nieodpowiednie zachowanie kibiców. Przykładu nie trzeba daleko szukać. W grudniu 2019 roku bez udziału publiczności rozegrany został mecz pomiędzy Śląskiem Wrocław a Lechem Poznań. Powodem, dla którego wojewoda dolnośląski zdecydował o zamknięciu obiektu dla kibiców, było zachowanie fanów Śląska w meczu z Legią.
Oczywiście decyzja spotkała się z dezaprobatą ze strony środowisk kibicowskich.
Tak według Komisji Ligi powinien wyglądać HIT Ekstraklasy, niezła wizytówka naszej ligi… PIŁKA NOŻNA DLA KIBICÓW! #ŚLĄLPO pic.twitter.com/7v1AKLRigk
— Stadionowi Oprawcy (@Stadionowi) December 14, 2019
Prawdopodobnie najbardziej pamiętnym spotkaniem rozegranym przy pustych trybunach było starcie pomiędzy Legią Warszawa a Wisłą Kraków.. Tym razem o zamknięciu stadionu dla kibiców zadecydowała Komisja Ligi. Spotkanie było hitem 26. kolejki ekstraklasy w sezonie 2013/2014. Mimo braku publiczności, której obecność i głośny doping na pewno dodałaby kolorytu rywalizacji, piłkarze zapewnili zgromadzonym przed telewizorami kibicom świetną rozrywkę.
Legia do przerwy prowadziła 2:0 po golach Miroslava Radovicia i Ondreja Dudy. Ponadto przed przerwą czerwoną kartką ukarany został stoper „Białej Gwiazdy” Arkadiusz Głowacki. Wydawało się, że losy meczu są rozstrzygnięte. W drugiej połowie wiślakom udało się odrobić straty. Najpierw trafił Wilde-Donald Guerrier, a do wyrównania strzałem z rzutu wolnego doprowadził Semir Stilić. W końcówce meczu doskonałej szansy nie wykorzystał jeszcze Wladimer Dwaliszwili. Wiśle udało się wywalczyć remis, mimo że przez większą część meczu grała w osłabieniu.
Innym emocjonującym spotkaniem, które odbyło się bez udziału widzów, było słynne już starcie Legii z Realem Madryt. Legioniści zagrali przy pustych trybunach przez wybryki kibiców z poprzedniego spotkania domowego w Lidze Mistrzów, w którym przeciwnikiem polskiej drużyny była Borussia Dortmund. Poza tym można byłoby jeszcze przytoczyć kilka ekstraklasowych pojedynków, podczas których frekwencja na trybunach wyniosła okrągłe zero. Tak czy inaczej nie jest to sytuacja zupełnie nowa zarówno dla piłkarzy, jak i kibiców.
Atmosfera sparingu
Podczas oglądania meczu bez udziału publiczności nie sposób oprzeć się wrażeniu, że spotkanie przypomina mecz towarzyski rozgrywany w ramach przygotowań do sezonu. Słyszymy pokrzykiwania trenerów i zawodników, a gwizdek sędziego jest słyszalny wyraźniej niż zwykle. Czasami można też dosłyszeć nieparlamentarne zwroty, jakimi pod wpływem emocji rzucają piłkarze i szkoleniowcy.
Jednak tym, co najbardziej kłuje w uszy, jest cisza na trybunach. Doping kibiców stał się nieodłącznym elementem widowisk sportowych, niezależnie od dyscypliny. W piłce nożnej odgrywa on szczególną rolę. Jego brak może negatywnie wpłynąć na piłkarzy, na których wrzawa na trybunach działa mobilizująco. Również widz oglądający spotkanie w telewizji będzie potrzebował czasu, aby dostosować się do nowych realiów.
W zaistniałej sytuacji i perspektywie grania przy pustych trybunach w najbliższych miesiącach część klubów rozważa przeniesienie się na mniejsze obiekty. Wśród nich jest Jagiellonia Białystok, która chce zaoszczędzić pieniądze z kosztu najmu stadionu przy ulicy Słonecznej. Władze „Jagi” rozważają przeniesienie spotkań ligowych na obiekt treningowy przy ulicy Elewatorskiej w Białymstoku.
Jagiellonia Białystok rezygnuje z gry na stadionie miejskim. Ostatnie mecze tego sezonu chce rozegrać na… boisku treningowym https://t.co/xHco0pPBzo
— GOL24.pl (@GOL24pl) April 30, 2020
Niewykluczone, że niedługo tropem drużyny z Podlasia podążą inne kluby. Jeśli kluby zdecydują się grać na boiskach treningowych, mecze ligowe jeszcze bardziej zaczną przypominać sparingi.
Trzeba się przyzwyczaić
Trudno jednoznacznie wskazać, jak długo pandemia koronawirusa będzie zmuszała kluby i piłkarzy do grania bez kibiców. Ekstraklasa nie jest tutaj odosobniona. Podobny scenariusz czeka ligi, które zdecydowały się dograć bieżący sezon do końca.
Popularnym sloganem regularnie skandowanym na trybunach jest „piłka nożna dla kibiców”. Często odnosiło się to, zdaniem kibiców, do niesłusznych decyzji o zamykaniu stadionów. Tym razem rzeczywistość wymusiła rozgrywanie meczów bez udziału fanów. Prawdopodobnie stracą na tym wszyscy, ale trudno znaleźć bardziej racjonalne rozwiązanie zaistniałej sytuacji.
Ekstraklasa wraca 29 maja. Z pewnością minie trochę czasu, zanim dostosujemy się do nowych realiów. Pozostaje nam liczyć, że świetne występy piłkarzy zrekompensują nam brak wrzawy na stadionach i euforycznych reakcji kibiców na strzelone bramki.