14. kolejka Liga Sagres była ostatnią serią gier rozegraną w roku 2010. Pożegnanie roku 2010 wypadło wyśmienicie. Piłkarze zadbali o wiele goli, a przecież te lubimy najbardziej.
Już pierwsze spotkanie, pomiędzy zespołami z Bragi i Coimbry, dostarczyło kibicom mnóstwa emocji. Nas, jako kibiców polskiego futbolu, mecze Bragi powinny obchodzić teraz bardziej niż kiedykolwiek. To właśnie ten zespół będzie rywalem Lecha Poznań w dalszej fazie Ligi Europejskiej i po tym, co zobaczyliśmy w piątek, wiemy, że łatwo chłopakom z Bułgarskiej nie będzie. Piłkarze Domingosa Pacienzy potrafili rywalowi zadać pierwszy cios, potem spokojnie go obijać, a na końcu wyprowadzić szybką serię i znokautować przeciwnika. Zawodnicy Sportingu pokazali na koniec 2010 roku, że potrafią walczyć jak rasowy bokser. Wynik 5:0 zastąpi wszelkie komentarze.
Skoro Braga strzeliła pięć bramek, to czemu nie miałaby tego zrobić Benfica, która nadal jest mistrzem kraju? Tym bardziej że ma w składzie Argentyńczyków, którzy te pięć bramek potrafią zdobyć. Po dwa trafienia ustrzelili Javier Saviola i Eduardo Salvio, a raz Paulo Santosa pokonał Pablo Aimar. Dla Aimara i Savioli były to gole, którym kolejny raz przypomnieli się Europie. Kiedyś przecież przyjeżdżali tu jako następcy Maradony. A czym była ta wygrana dla Benfiki? Kolejny raz udowodnili sobie, że osiem punktów straty do Porto można spokojnie nadrobić.
Gorzej rok zakończyła Vitoria Guimaraes, która do pewnego czasu była ligową rewelacją, a nawet wiceliderem. Niestety, w ostatnich trzech meczach podopieczni Manuela Machado wywalczyli tylko punkt i czołówka odskoczyła na kilka oczek. Tym razem pogromcą Vitorii okazało się Beira-Mar, które na koniec roku zajmuje pozycję typową dla ligowego średniaka, czyli mieści się w idealnym środku tabeli.
Świetnie zagrało Uniao Leira, które na koniec roku zajmuje 4. miejsce w lidze, a kibice tego klubu pewnie żałują, że ten rok się skończył. Pewna wygrana na stadionie ostatniego w tabeli Naval była dla piłkarzy z Estadio Municipal Dr. Magalhaes Pessoa zwieńczeniem świetnej rundy. Kolejnego gola zdobył napastnik Carlao, który już jest łączony z Benfiką Lizbona i prawdopodobnie nie dotrwa w Uniao do końca sezonu.
Pewne zwycięstwa, po 3:0, odniosły w swoich meczach Porto i Sporting. Tym samym wróciła w Portugalii typowa sytuacja, w której pierwsza trójka to właśnie Porto, Sporting oraz Benfica. Wielkie firmy na koniec roku utarły nosa wszystkim chętnym do skoczenia na podium i potwierdziły, że będą do końca bić się o najważniejsze trofea. Za rok 2010 należy podziękować wszystkim piłkarzom i pozostaje sobie życzyć w roku 2011 takich samych kolejek jak ta, którą mieliśmy okazję obserwować w ostatni weekend. Bo działo się naprawdę wiele.
Hmmm-faktycznie mnóstwo bramek wpada tam w tej
Portugalii...;)