Liga Narodów, czyli na co to komu potrzebne?


3 września rozpocznie się II edycja rozgrywek, których zasad do dziś nie wszyscy zdołali się nauczyć

2 września 2020 Liga Narodów, czyli na co to komu potrzebne?

Mecze towarzyskie w świecie napędzanym nieustanną rywalizacją i wielkimi emocjami stały się dużym problemem. UEFA postanowiła spróbować ten kłopot rozwiązać, ale jak to bywa w przypadku europejskiej federacji piłkarskiej, bardziej pogorszyła sprawę, niż znalazła realne rozwiązanie problemu. Rozszerzanie mistrzostw Europy, organizacja Euro 2020 na całym kontynencie, brak choćby namiastki traktowania mniejszych klubów na równi z wielkimi…. Liga Narodów tę listę tylko wydłużyła.


Udostępnij na Udostępnij na

Przerwy na reprezentację w ostatnim czasie dla kibiców były jak wizyta u dentysty. Długo się na nią czekało (cały tydzień poprzedzający bez piłki), by w sobotę obejrzeć kompletnie nudny mecz kadry o nic. Po tej umiarkowanej przyjemności znów trzeba było czekać do piątku, aż ból ustąpi i wróci futbol w klubowym wydaniu. Tygodnie przeznaczone w kalendarzu piłkarskim na zgrupowania kadr zaczęto traktować jak nudny obowiązek do odbębnienia, nikomu niesprawiający większej przyjemności.

Rywalizacja między piłką reprezentacyjną a klubową jest stara jak świat. Kiedyś to ta pierwsza wiodła prym, jednak jej czas minął bezpowrotnie, a różnica wciąż tylko się powiększa. UEFA stara się z tym walczyć, chce chociaż trochę zmniejszyć ten dystans, jednak efekt jest zgoła odwrotny. Mieczem w tej walce miały być rozgrywki Ligi Narodów, ale okazały się tylko drobnym patykiem.

Niejasne regulaminy

55 zespołów zrzeszonych w europejskiej federacji, podzielonych na cztery dywizje: A,B,C,D. Pierwsze trzy składające się z czterech grup, ostania z dwóch. Awanse i spadki pomiędzy poszczególnymi dywizjami, kalendarz rozciągnięty na cały tydzień, by spragniony kibic mógł wszystko obejrzeć. Takie były plany.

Jednak rzeczywistość zweryfikowała je szybciej, niż myśleliśmy. Już pierwszy sezon okazał się absurdem, gdyż po pierwszej rozegranej edycji UEFA postanowiła zmienić regulamin rozgrywek. Spowodowało to, że po części większość rezultatów końcowych nie miało znaczenia. Cofnięto spadki, by poszerzyć dywizje A, B,C z 12 do 16 zespołów i dzięki temu reprezentacja Polski uniknęła degradacji na niższy poziom.

Jednak ci, którzy nie lubią UEFA, mówią, że to ukłon w kierunku Niemców. Nasi zachodni sąsiedzi nie zaliczą ostatniej edycji tych rozgrywek do udanych i podobnie jak my, gdyby nie zmiana przepisów, powinni grać na drugim poziomie. Pierwszą sezon nowego tworu reprezentacyjnych rozgrywek wygrali Portugalczycy, którzy w turnieju finałowym wystąpili wraz z Anglią, Szwajcarią i Holandią.

Słabe korzyści

Zwycięzca tej edycji zgranie puchar, choć jak na razie nie wiadomo, kiedy zostanie rozegrany turniej finałowy. Pierwotnie planowano to zrobić w czerwcu 2021 roku. Jednak ten termin został zajęty przez przełożone mistrzostwa Europy. Obecnie najbardziej realna data to jesień następnego roku.

UEFA, by zwiększyć prestiż rozgrywek, zwiększyła gratyfikacje finansowe w porównaniu z pierwszą edycją. Teraz zwycięzca turnieju zgarnie 6 mln euro, drugi zespół – 4,5 mln euro, trzeci – 3,5 mln euro, czwarty – 2,5 mln euro. Tyle samo co ostatni zespół turnieju finałowego dostanie Polska za grę w dywizji A.

Co jeszcze może dać obecna Liga Narodów? Dwa miejsca w barażach eliminacyjnych mistrzostw świata. Ten fantastyczny przywilej UEFA przewidziała dla najlepszych zwycięzców grup, którzy nie zdołali wywalczyć tego w tradycyjnych eliminacjach.

Poza tym Liga Narodów to rozgrywki tak bardzo istotne, że wszyscy piłkarze, którzy grali w finałach europejskich pucharów, nie przyjadą. Tak, nie tylko Robert Lewandowski! I trudno się dziwić, kiedyś wolne im się należy, a od września czasu już na to nie będzie. Jeśli masz coś odpuścić, to lepszym pomysłem zdaje się tylko Puchar Ligi Angielskiej czy francuskiej bądź klubowe mistrzostwa świata.

Wiecznie igrzyska

Nie pomaga też ciągła rywalizacja największych. Mecze pomiędzy Hiszpanią a Niemcami były czymś wyjątkowym i ultraważnym. Dziś rozgrywanie tych spotkań w takich okolicznościach wybiela barwną historię napisaną wcześniej. Czasami trzeba zagrać z rywalem mniejszym, by coś większego zbudować na mocniejszy zespól.

Poza tym zawsze mówimy, że w piłce brakuje czasu, terminów i wszystko stoi na głowie. Liga Narodów zabiera więcej czasu niż mecze towarzyskie. Czasami drużyny narodowe grały jeden mecz na zgrupowaniu, teraz zawsze są to dwa spotkania. Kiedyś mecz kadry odbywał się w weekend, a piłkarz miał cały tydzień na trening z zespołem, dziś granie spotkań od czwartku do wtorku tego nie ułatwia.

Dawka emocji też niespecjalnie różni się od meczów towarzyskich. Kto w Polsce przejął się spadkiem do dywizji B? Albo ucieszył z ponownej szansy występowania na najwyższym poziomie w dywizji A?

Być może sam Jerzy Brzęczek wolałby pozostać w tej niższej dywizji, wśród drużyn na swoim poziomie. Z takimi rywalami łatwiej testować pewne rzeczy, odważyć się na coś szalonego, pójść pod prąd. Granie non stop z rywalami takimi jak Portugalia, Holandia, Włochy taką szansę odbiera. Selekcjoner boi się ośmieszenia, by rywal nie obnażył wszystkich mankamentów zespołu.

Kolejnym argumentem UEFA przy tworzeniu Ligi Narodów mieli być kibice. Jednak w obecnych czasach, gdy na trybunach ich nie ma, granie meczu o nic dla nikogo wydaje się największym nonsensem. Wiadomo, że większość fanów obejrzy ten mecz i tak w telewizji. Jednak zrobi to bardziej z patriotycznego obowiązku niż czystej przyjemności, na którą będzie musiała poczekać do następnego tygodnia.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze