Chłodne norweskie pożegnanie?


Henning Berg zaliczył znakomite wejście do Legii. Wielki wpływ miał na to świetny pijar Norwega – wszak ktoś kogo rekomendował sam sir Alex Ferguson (!) nie może być człowiekiem znikąd. W napompowanym do granic możliwości balonie pojawiła się drobna dziurka, przez którą uchodzi powietrze. Tak samo jak uszło z drużyny Legii, która wygląda jak sflaczała dętka.


Udostępnij na Udostępnij na

Trudno dokładnie określić, kto i kiedy nakłuł ten balon. Wiadomo jedynie tyle, że od bardzo długiego czasu kurczył się i że norweski stoper, mimo iż świetnie zatrzymywał rywali na boisku, nie potrafił zastopować tego problemu. To taka nasza ligowa specyfika, że jeśli ktoś nie umie poradzić sobie szybko z kłopotami, to po prostu wylatuje. Bez jakichś specjalnych ceregieli. Bo u nas nikt się jakoś specjalnie nie zamierza patyczkować. Przestajesz pasować? Dziękujemy! Następny, proszę!

Ten moment w końcu musiał nadejść. Berg przestał być nietykalny, tak jak Favre był nietykalny w Borussii Moenchengladbach. Oficjalnie Szwajcar zrezygnował sam, dyrektor klubu mówił o tym, że Lucien jest nie do zwolnienia, by kilka dni później spadła wieść o podaniu się do dymisji szkoleniowca. Historyczny awans do Ligi Mistrzów? Niby tak, ale również ostatnie miejsce w tabeli i fatalna dyspozycja drużyny. Henning Berg awansował do Ligi Europy – zrealizował plan minimum, ale i tak pali mu się grunt pod nogami. Kiedy to wszystko się zarwie?

Przegrane mistrzostwo Polski na finiszu, bardzo przeciętna gra w końcówce – druga lokata zachowała Berga przed wylotem, ale nie tego oczekiwano w Warszawie. Porażka bolała szczególnie ze względu na Lecha, który sprzątnął im tytuł sprzed nosa. Kibice zostali przy drużynie bez względu na styl, w jakim kończono sezon. Legii brakowało tego czegoś, co pokazywała chociażby w fazie grupowej europejskich pucharów. Walka, zaangażowanie. To wszystko nagle uleciało.

Warszawska twierdza

Wielu bało się przyjeżdżać na Legię. I nie chodzi tu tylko o kibiców, którzy obawiali się „hołoty”. Nie tylko ultrasi z Żylety udowadniali, że stołeczny obiekt jest twierdzą nie do pokonania. Miesiącami stadion CWKS-u był nie do podbicia, bo legioniści po prostu gromili swoich przeciwników. Zawodnicy byli na tyle bezkompromisowi, że nie zostawiali za sobą nawet zgliszczy.

W ostatni weekend na Łazienkowską przyjechała Termalica Bruk-Bet Nieciecza. W stolicy mieszka około 2500 raza więcej osób niż w małej podkrakowskiej wsi. Budżet beniaminka jest grubo ponad 10 razy mniejszy niż budżet Legii. Łączna wartość rynkowa piłkarzy w Niecieczy wynosi około 17 milionów złotych, warszawskiej ekipy „ledwo” 25 milionów… euro. „Słonie” nie przyjechały jak na ścięcie z opuszczoną trąbą, tylko pokazały, że nie boją się okołomeczowej oprawy i zagrały, jakby były pewne swojego. Słyszeliśmy już w tym sezonie (akurat nie z ust piłkarzy z „eLką” na piersi), że trudno o taką samą motywację na europejskie spotkania i starcia ligowe. Gorzej jeśli walki i pełnego zaangażowania nie widać ani na pierwszych meczach, ani tych drugich.

Niecieczanie „bezczelnie” prowadzili grę, a Legia obudziła się z letargu dopiero po stracie bramki. Utrata tylko dwóch oczek to i tak najniższy możliwy wymiar kary – Legia mogła, a wręcz powinna tamto spotkanie przegrać. Cały mecz uratowali Duszan Kuciak i Nemanja Nikolić, którzy jako jedni z nielicznych nie powinni być krytykowani. Z drugiej strony chyba o czymś to świadczy, jeśli kibice, nawet ci najbardziej zagorzali, nie zostają po spotkaniu powiedzieć piłkarzom, co o nich myślą. „Staruch” powiedział, żeby fani z Żylety nie czekali na piłkarzy. Podobno nie zasługują nawet na gwizdy.

Rotacja jednak nie taka głupia?

Henning Berg nie uniknął krytyki w zeszłym sezonie. To wszystko przez rotację, której dopuszczał się w T-Mobile Ekstraklasie po spotkaniach w europejskich pucharach. Po roku okazuje się jednak, że tamten pomysł nie był aż tak głupi, jak mogło się wydawać. Spójrzmy na to, co działo się w poprzednim sezonie.

Legia po dziesięciu kolejkach kompletnego chaosu w składzie miała na swoim koncie 20 oczek, sześć zwycięstw, dwa remisy i dwie porażki. Gubiła punkty z Lechem na własnym obiekcie, GKS-em Bełchatów, będącym na początku sezonu w genialnej formie, Górnikiem Zabrze i Podbeskidziem Bielsko-Biała. W tym sezonie „Zielono-biało-czerwoni” mają na koncie cztery oczka mniej, tyle samo przegranych i dwa remisy więcej. Wisła, Piast, Korona, Jagiellonia, Zagłębie, Termalica. To oni rozkradli Legię z czternastu dodatkowych punktów. Chociaż w sumie trudno zabrać komuś coś, co raz – nie jest jego własnością, dwa – kompletnie mu się nie należy.

Na zdjęciu Henning Berg dziękujący sędziom za pracę. Kiedy taki sam gest wykonają działacze Legii?

Napoli to solidna drużyna”

Legia w tym sezonie zwyczajnie nie zachwyca. Co gorsza, nie gra nawet przeciętnie – jest po prostu słaba. Po niedzielnym remisie z Termalicą nastroje w Warszawie były raczej pesymistyczne. W szczególności że kilka dni później Napoli mogło zrobić z wicemistrzem Polski to, na co miało ochotę.

Piłkarze w białych strojach wyszli na to spotkanie spięci, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. „Spina” i koncentracja od początku sprawiły, że ekipa z Neapolu musiała się sporo namęczyć, aby znaleźć drogę do siatki zawieszonej w bramce słowackiego golkipera. Co więcej, legioniści wykonali kilka kontr. Szkoda tylko, że żadna z nich nie zakończyła się rzeczywistym dużym zagrożeniem dla bramkarza włoskich przeciwników.

Jeżeli to Henning Berg zmotywował tak zawodników, to czapki z głów, bo Legia nie wyglądała dziś fatalnie. Pytanie jednak, ile w tym zasługi norweskiego szkoleniowca, a ile sportowej złości w głowach graczy? Zdania z pewnością będą podzielone, jednak ile razy widzimy przedmeczową konferencję drużyny z „Ł3”, tym bardziej zastanawiamy się, czy nie oglądamy tego samego – tyle, że z inną grafiką w tle i wklejoną nazwą najbliższego przeciwnika.

Czy to już ten moment, by powiedzieć sobie „Pa gjensyn”? Warszawskiej drużynie potrzeba charakternego szkoleniowca, który ponownie wykrzesa maksimum z obecnych zawodników. Henning Berg już chyba nie da rady. Pożegnanie z Norwegiem będzie chłodne – tak jak obecna pogoda w stolicy naszego kraju.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze