We właśnie rozpoczętym tygodniu startują europejskie puchary, w tym Liga Europy, w której zagra dwóch przedstawicieli naszej ligi. Lech i Legia są daleko od swojej optymalnej formy, więc warto się przyjrzeć temu, w jakiej dyspozycji są ich przyszli oponenci.
Grupa D – rywale Legii
Napoli
Brutalnie przebiega na razie przejście z ery Benitezowej do ery Sarriego. Neapolitańczycy są jeszcze bez zwycięstwa w Serie A, mimo że zatrzymano w składzie na ten sezon najważniejszych graczy: Raula Albiola, Marka Hamsika, Lorenzo Insigne, Manolo Giabbiadiniego czy Gonzalo Higuaina. W dodatku wzmocniono ich o powracającego po rocznej przerwie na siedzenie na ławce Bayernu Pepe Reinę i grającego wcześniej w Premier League Vlada Chirichesa.
Celem klubu w tym sezonie jest walka o powrót do Ligi Mistrzów, w której będzie ich brakowało już drugi sezon z rzędu. Nie wiadomo więc, jak klub spod Wezuwiusza potraktuje LE i jakie persony zostaną posłane w bój w tych rozgrywkach. Remisy z Empoli i Sampdorią oraz porażka z Sassuolo sprawiają, że włoskie gazety nie traktują łagodnie Napoli.
Dzisiejsze „Tuttosport” i „Corielle dello Sport” wytykają drużynie trzeci kolejny mecz bez zwycięstwa, na co Maurizio Sarri odpowiada, że potrzebuje czasu i dodaje, że jeśli to jego wybrano na stanowisko pierwszego trenera, to trzeba być świadomym jego projektu i tego, że wdrożenie go nie będzie trwało pięciu minut. Co ciekawe, w składzie weekendowych rywali grupowego rywala Legii w pierwszym składzie wybiegli Polacy, Łukasz Skorupski oraz Piotr Zieliński.
Napoli vs Empoli (1–4–3–1–2): Reina – Maggio, Albiol, Chiriches, Hysaj – Allan, Valdifiori (Jorginho 58), Hamsik – Insigne (Callejon 72) – Gabbiadini (Mertens 65), Higuain
FC Midtjylland
Mistrz Danii nie ma się czego wstydzić. Nie trafił mu się mistrzowski kac, tak jak Lechowi w naszej ekstraklasie, Chelsea w Premier League czy Juventusowi w Seria A i od początku rozgrywek regularnie punktuje, wysuwając się na spokojne prowadzenie w tabeli ligi duńskiej. Jednokrotni mistrzowie Danii pod wodzą nowego trenera, Jessa Thorupa, zyskali dodatkową motywację i świeży impuls – przyjście po zdobyciu mistrzostwa nowego trenera sprawiło, że w klubie było nowe rozdanie i każdy piłkarz od początku musiał walczyć o swoją pozycję, co ma przełożenie na wyniki.
Bezbramkowy remis z Brondby daje Midtyjlland pięć punktów przewagi nad drugimi w tabeli Randersami (mają jeden mecz rozegrany mniej). To pozwoli ekipie, która sensacyjnie awansowała do fazy grupowej Ligi Europy, pokonując Southampton, skupić się teraz na grze w Europie. Choć sam Thorup przyznaje, że rotacja, do jakiej będzie zmuszony przez grę na dwóch frontach, na pewno przyniesie negatywny wpływ na wyniki zespołu.
FC Midtjylland vs Brondby(1–4–5–1): Mikkel Andersen – André Rømer, Kian Hansen, Erik Sviatchenko, Filip Novák – Pione Sisto (71′ Kristoffer Olsson), Jakob Poulsen, Tim Sparv, Martin Pušić, Daniel Royer (89′ Mikkel Duelund) – Morten Rasmussen (67′ Paul Onuachu).
Club Brugge
Niedoszły klub Karola Linettego przegrał w weekend z Royalem Mouscron, więc wychodzi na to, że żaden z rywali grupowych Legii nie wyszedł ze swojego meczu zwycięsko. Brugge prowadzone przez doświadczonego Michela Preud’homme nie radzi sobie najgorzej w lidze – mimo porażki z Royalem Mouscron klub utrzymał się na podium.
Wicemistrz Belgii gra w LE tylko dlatego, że nie sprostał Manchesterowi United w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Silne punkty zespołu stanowi doświadczony Sinan Bolat, który zastąpił sprzedanego do Valencii Matta Ryana, środek pola z młodym obiecującym Vanakenem i nieobecnym w weekend wiekowym Simonsem, a z przodu trzeba uważać na Izquierdo i najlepszego strzelca zespołu, Abdoulaye Diaby’ego.
Brugge vs Royal Mouscron(1–4–3–3): Bolat – De Fauw, Mechele, Duarte, De Bock – Claudemir, Vanaken, Vormer(78′ Meunier) – Vasquez(66′ Bolingoli – Mbombo), Obi Oulare(62′ Dierckx), Diaby.
https://www.youtube.com/watch?v=egGeT7f6s0A
Grupa I – rywale Lecha
ACF Fiorentina
Włoski rywal Lecha bieżącą kolejkę może zaliczyć do udanych, bo Genoa przyjeżdżająca do Florencji, licząc na pierwsze od końca lat 70. zwycięstwo na Stadio Artemio Franchi, znów poległa. Spotkanie było bardzo wyrównane i ruszyło tak naprawdę dopiero w 60. minucie. Wtedy „Viola” objęła prowadzenie po bramce z rzutu karnego Khouma Babacara. Dobre wrażenie, które stworzyli staraniami na boisku piłkarze gospodarzy, zepsuła nieco czerwona kartka, jaką otrzymał pomocnik Badelj.
Mimo gry w dziesiątkę, Fiorentinie udało się dowieść zwycięstwa do końca. Na boisku w 80. minucie w miejsce Borjy Valero pojawił się Jakub Błaszczykowski, którego mamy nadzieję zobaczymy w spotkaniu z Lechem. W dodatku po raz pierwszy od 482 dni od pierwszej minuty zagrał Giuseppe Rossi, co było głównym tematem do rozmów o tym spotkaniu dla Włochów. Po tym meczu zespół prowadzony przez Paulo Sousę awansował na siódme miejsce w tabeli, zgarniając sześć oczek w otwierających sezon trzech meczach.
Fiorentina vs Genoa (1–4–3–3): Tatarusanu – Tomovic, Astori, Alonso, Pasqual – Vecino, Borja Valero (Blaszczykowski 80), Badelj – Bernardeschi, Babacar (Mario Suarez 65), Rossi (Kalinic 62)
FC Basel
Równie dobre nastroje panują w Szwajcarii, gdzie Bazylea pokonała FC Sankt Gallen 2:1. Mecz od samego początku przebiegał pod dyktando gospodarzy, którzy zdobyli dwie bramki. Pierwsza strzelił Delgado z rzutu karnego, później, w drugiej połowie wynik podwyższył doświadczony austriacki napastnik Marco Janko. Pod koniec spotkania Gallen strzeliło gola kontaktowego i zrobiło się nerwowo na St. Jacob Stadion, ale Basel nie oddało jednak inicjatywy i zdobyło kolejne trzy punkty.
Mistrzowie Szwajcarii w tym sezonie nie odnieśli jeszcze porażki, wygrywając osiem spotkań z rzędu. Nie widać więc większego wpływu odejścia trenera Paulo Sousy, który odszedł latem do…. Fiorentiny. Łącząc to z faktem, że Lech raczej pogorszył swoja dyspozycję od czasu dwumeczu z Basel w Lidze Mistrzów, mistrzom Polski może być jeszcze trudniej w starciach ze Szwajcarami niż latem.
Basel vs FC St. Gallen (1–4–5–1): Vaclik – Degen, Suchy, Hoegh, Lang – Elneny(62′ Xhaka), Zuffi, Delgado(72′ Embolo), Kakitani(79′ Kuzmanovic), Bjarnasson – Janko
OS Belenenses
Zupełnie inny humor panuje w Belenenses. Portugalska drużyna grała w roli gości na lizbońskim gigancie – Estadio Da Luz z Benficą. Starcie z mistrzem Portugalii od początku zapowiadało się na nie lada wyzwanie, ale powiedzieć, że goście mu nie sprostali, to mało powiedzieć. Pogrom 6:0 z Benficą może pocieszać kibiców „Kolejorza”, że to nie ich zespół jest w najgorszej formie wśród wszystkich ekip grupy I.
Zawodnicy Ricardo Sa Pinto rozegrali bardzo słabe spotkanie i to nie pierwszy raz w tym sezonie. Belenenses jak dotąd zanotowało zaledwie trzy remisy po czterech spotkaniach i plasuje się na 16. lokacie. Jeśli nie poprawią się do meczu z Lechem (co w zasadzie musi zrobić także mistrz Polski), to komplet punktów powinien trafić do Poznania.
Belenenses vs Benfica (1–4–5–1): Hugo Ventura – Joao Amorim, Tonel, Gonçalo Brandao, Andre Geraldes – Fabio Sturgeon, Ruben Pinto (73. Andre Sousa), Ricardo Dias, Carlos Martins (62. Abel Camara), Miguel Rosa – Kuca (46. Luis Leal).
http://www.dailymotion.com/video/x36izfb_sl-benfica-6-0-belenenses-highlights-11-09-2015_sport