Liga Europy: FC Barcelona w drodze po trofeum pocieszenia?


Już o 18:45 Barcelona powalczy w Neapolu o awans do dalszej fazy rozgrywek Ligi Europy

24 lutego 2022 Liga Europy: FC Barcelona w drodze po trofeum pocieszenia?
Barca Stadium Messi Fcbarcelona Champions League

0:3 z Romą, 0:4 z Liverpoolem i 2:8 z Bayernem. FC Barcelona konsekwentnie od kilku lat zaliczała kompromitujące wpadki w Lidze Mistrzów, a w tym roku przeszła samą siebie. Brak awansu z fazy grupowej to naprawdę duży cios, niemniej jednak jest szansa na choćby częściową rekompensatę. Już o 18:45 „Duma Katalonii” na Stadio San Paolo powalczy z SSC Napoli o awans w Lidze Europy. Pierwszy mecz zakończył się remisem 1:1, lecz są podstawy do wiary w awans, jak i zwycięstwo w całym turnieju.


Udostępnij na Udostępnij na

To debiut Barcelony w Lidze Europy, lecz trzeba pamiętać, że to nie będzie jej pierwszy występ w pucharze „drugiej kategorii”. W sezonie 2003/2004 drużyna z Katalonii brała udział w Pucharze UEFA i odpadła w IV rundzie ze szkockim Celtikiem. Klub, podobnie jak teraz, był w przebudowie i udział w pucharze pocieszenia stał się prologiem złotego okresu. Już dwa lata później drużyna ówczesnego trenera, Franka Rijkarda, sięgnęła po tytuł mistrzowski oraz Ligę Mistrzów.

Coś drgnęło

FC Barcelona w tym sezonie przeżyła istną katastrofę. Odejście Lionela Messiego, fatalna forma w lidze i mecze z Bayernem w LM, które udowodniły, że „Blaugrana” to już nie jest europejski top. Chwilą nadziei dla kibiców i klubu było zwolnienie Ronalda Koemana. Holender pod koniec swojej kadencji zdawał się robić wszystko, by w końcu go pożegnano. I tak też zrobiono. Na jego miejsce przyszedł Xavi. Z pewnością inaczej wyobrażaliśmy sobie jego powrót na Camp Nou. Oczywiście — to była wielka chwila, lecz jednocześnie pojawiło się sporo znaków zapytania. „Barca” znajdowała się wtedy przecież w ogromnych tarapatach. Czy Xavi da radę? Czy udźwignie kryzys?

Pierwszy miesiąc Xaviego można było określić jako słodko-gorzki. Później już zaczęło to wyglądać całkiem dobrze. Co prawda nie udało się awansować do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, ale przynajmniej sytuacja w lidze zaczęła prezentować się nieco lepiej. Były rozgrywający Barcelony potrzebował trochę czasu na zapoznanie się z problemami zespołu, by zastosować odpowiednie antidotum. Widać, że w końcu właściwy człowiek piastuje stanowisko trenera. Wciąż zdarzają się wpadki (chociażby porażka z Bilbao w Pucharze Hiszpanii), ale trzeba przyznać, że dotychczas 42-latek radzi sobie przyzwoicie. Za jego kadencji klub przegrał tylko jeden mecz w lidze i włączył się do walki o TOP4.

Warto też zwrócić uwagę na ostatnie ruchy transferowe. Pozytywnym zaskoczeniem jest z pewnością postawa Adamy Traore. Hiszpan w Wolverhampton był jedynie rezerwowym, lecz w Barcelonie pokazuje wielką klasę. Umiejętnie wykorzystuje swoje warunki fizyczne, widać, że rozumie pomysły Xaviego i dotychczas niemalże żaden obrońca nie potrafi znaleźć na niego sposobu. Kolejnym udanym transferem okazał się Pierre-Emerick Aubameyang. Gabończyk w ostatnim spotkaniu z Valencią strzelił hat-tricka i udowodnił, że wciąż ma to coś! Na pochwałę również zasługuje Ferran Torres. Choć ostatnio ma mocno rozregulowany celownik, to jest dobrą inwestycją w przyszłość i Barcelona z pewnością będzie miała z niego sporo pociechy. To wszystko naprawdę prezentuje się nieźle i daje nadzieje kibicom „Blaugrany” na powrót lepszych czasów.

FC Barcelona dała argumenty do wiary w awans

Ostatnie tygodnie Barcelony można odznaczyć plusem, lecz drużyna cały czas musi być skupiona. Mecz z Napoli jest bardzo ważny w kontekście oceny całego sezonu, gdyż potencjalne odpadnięcie już w tej fazie Ligi Europy będzie mocno rzutować na ocenie końcowej. Pierwsze starcie zakończyło się remisem 1:1 i choć ten wynik pozostawia trochę do życzenia, to nie powinno być dużych powodów do defetyzmu.

„Blaugrana” pokazała spory wachlarz zagrań podczas debiutu w Lidze Europy. Pokusiłbym się o stwierdzenie, iż drużyna z Włoch miała furę szczęścia, że nie przegrała na Camp Nou. Wicemistrz Hiszpanii przez większość spotkania kontrolował przebieg gry i tworzył wiele świetnych okazji, których niestety napastnicy nie byli w stanie wykończyć. Barcelona miała prawo czuć spory niedosyt. Można mówić, iż Napoli miało taki pomysł na grę, lecz wszyscy się zgodzą, że to Hiszpanie zasłużyli na zwycięstwo. Jednak by wygrywać, trzeba umieć strzelać bramki, lecz o tym trochę później.

Na szczególną uwagę zapracował sobie Ousmane Dembele. Francuz wszedł z ławki rezerwowych w drugiej połowie w akompaniamencie gwizdów i głośnych wyzwisk. Trudno też się dziwić — swoimi ostatnimi zachowaniami mocno zapracował sobie na dezaprobatę kibiców. Trzeba jednak mu oddać, iż postawą na boisku pokazał, że ma wciąż zadatki na wielkiego piłkarza. Świetnie odnalazł się w sytuacji meczowej, z piłką przy nodze sprawiał ogromne kłopoty defensorom Neapolu i gdyby tylko koledzy byli skuteczniejsi, to zapewne plac gry opuściłby z asystą i zwycięstwem. Tym występem z pewnością zapracował sobie na miejsce w wyjściowej jedenastce.

Do ideału sporo brakuje…

Był to niezły mecz „Barcy”, ale nie ma to wielkiego znaczenia, skoro nie udało się tego przekuć w zwycięstwo. Drużyna Xaviego Hernandeza ma wciąż sporo problemów i by awansować, koniecznie trzeba je zniwelować. Napoli miało na Camp Nou sporo szczęścia, ale mając przewagę własnego stadionu, będzie z pewnością silniejsze niż tydzień temu. W lidze na własnym obiekcie straciło ledwie dziewięć bramek i zrobi wszystko, by jego bramkarz nie miał tego wieczoru zbyt wiele do roboty.

Już w zeszłym tygodniu można było spokojnie zamknąć ten dwumecz. Barcelona miała kilka fantastycznych szans na zdobycie bramki, lecz żadnej z nich nie wykorzystała. Głównym winowajcą tego wszystkiego jest 21-letni Ferran Torres, który tamtego wieczoru miał chyba nastawiany celownik przez ślepego i emerytowanego snajpera. Jego dokładność strzałów wyniosła zaledwie 12% (1/8). Wykorzystanym karnym choć trochę odkupił swoje winy, lecz koledzy dawali mu wiele szans na zostanie bohaterem, a on nie potrafił tego wykorzystać.

Dużym problemem całej Barcelony w ubiegły czwartek były kontrataki Napoli. Kontrola gry i szukanie wolnych przestrzeni mogły się podobać, ale po utracie futbolówki robiło się naprawdę gorąco. I to prawie za każdym razem. Victor Osimhen był praktycznie nie do zatrzymania, a Piotr Zieliński miał przy bramce tyle czasu w polu karnym, że mógł rozłożyć tam namiot i uciąć sobie drzemkę. Bez Ronalda Araujo obrona „Blaugrany” prezentuje się niczym dzieci we mgle. Eric Garcia wciąż szuka stabilizacji formy, a Gerrard Pique często zawodzi. Tutaj potrzeba wzmocnień.

Zagrać na 100 procent

Miejmy nadzieję, że Barcelona nie odpuści Ligi Europy. Wiadomo, że jest to jedynie puchar pocieszenia, ale dobra wiosenna kampania w Europie mogłaby podnieść morale całego klubu. Drużynę Xaviego stać na zwycięstwo w Neapolu i po pierwszym meczu, w moim odczuciu, „Blaugrana” jest lekkim faworytem. Kluczowe dla sukcesu będą skuteczność pod bramką rywala oraz reorganizacja po stracie piłki. Czeka nas naprawdę świetne starcie, godne nawet Ligi Mistrzów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze