Liga Adriatycka. Czy to nadzieja dla futbolu na Bałkanach?


28 marca 2016 Liga Adriatycka. Czy to nadzieja dla futbolu na Bałkanach?

Temat Serbii ze względu na niedawny mecz naszej reprezentacji stał się dość popularny w mediach. Wprawdzie dotyczył reprezentacji, w której większość występujących w niej zawodników gra na co dzień w zagranicznych klubach, ale poziom Serbów świadczy także o jakości ich ligi. Rozgrywek zdominowanych od lat przez dwa kluby. Czy pomysł taki jak koszykarska Liga Adriatycka mógłby uratować rozgrywki ligowe w krajach byłej Jugosławii?


Udostępnij na Udostępnij na

Spoglądaliśmy ostatnio na sytuację w serbskiej Super Lidze, w której praktycznie już wyłoniono mistrza. Zostanie nim Crvena Zvezda Belgrad, a drugi z wielkich serbskich klubów, czyli Partizan, będzie walczył, żeby zakończyć ligę na drugiej lokacie. Jest to sensacyjne rozwiązanie, gdyż w ostatnich latach dominacja „Partyzantów” była bezdyskusyjna.

Problem polega na tym, że dwa pierwsze miejsca są znane jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, a pozostałym drużynom pozostaje walka o najniższy stopień podium. Wprawdzie może się zdarzyć sezon taki jak obecnie i Borac Cacak może na finiszu wyprzedzić fatalnego w tym sezonie Partizana. Jeśli jednak spojrzymy na to, w jaki sposób ligę zdominowała „Czerwona Gwiazda”, powstaje pytanie: jaki jest sens takiej ligi? Dobra passa 24 zwycięstw z rzędu (stan po 27 kolejkach) i stosunek bramek 80 do 18 mówią nam wszystko o przeciwnikach Crvenej Zvezdy.

Niestety zarówno dla graczy z „Marakany”, jak i dla ich lokalnych rywali dominacja w lidze nie ma żadnego przełożenia na sukcesy w Europie. Świetnie grający belgradczycy odpadli w pierwszym rozgrywanym przez siebie eliminacyjnym dwumeczu. Ich pogromcą okazała się drużyna z Kazachstanu – Kairat Ałmaty. Partizan zaprezentował się trochę lepiej. Wprawdzie bramy do Ligi Mistrzów zamknął mu BATE Borysow, ale dziewięć punktów w mocnej grupie Ligi Europy wstydu nie przynosi.

Hernan Barcos
Hernan Barcos w koszulce Crvenej Zvezdy (fot. Sportske.net)

Z polskiego punktu widzenia tragedii nie ma. Czekamy na Ligę Mistrzów dłużej niż Serbowie, więc wydaje się, że nie mają oni powodów do narzekań. Jednak jeśli spojrzymy na potencjał zawodników, których Serbia seryjnie wypuszcza w świat, należy się zastanowić, dlaczego drużyny stamtąd już od dawna nie nawiązują do sukcesów z czasów, gdy istniała liga jugosłowiańska.

Nie jest to tylko problem Serbów. Dotyczy on także Chorwatów, Bośniaków czy Czarnogórców. Drużyny z Bałkanów przestały się liczyć w europejskiej piłce, a ich rola została sprowadzona do dominacji lokalnych lig i produkcji młodych talentów dla najsilniejszych lig. Stało się tak, dlatego że przez większość roku piłkarze Hajduka Split, Dinama Zagrzeb czy omawianych serbskich klubów zmuszeni są do grania na pustych stadionach w meczach bez większej stawki. Jaką mają mieć motywację gracze Crvenej Zvezdy w innych niż derby meczach? Przecież i tak je już wygrali. Pytanie, czy 3:1 czy 4:0.

Z podobnym problemem zmagały się kluby koszykarskie z tego regionu. Problem dominacji w rodzimych słabych ligach miał negatywne przełożenie na osiągane w pucharowych meczach wyniki. Wielu dobrych zawodników uciekało z lig krajów bałkańskich tam, gdzie nie tylko płacono lepiej, ale także grano o cokolwiek. Powołano więc Ligę Adriatycką, która pozwala na regularne granie z drużynami o zbliżonym poziomie. Projekt przechodził różne mutacje, ale niewątpliwie pomógł bałkańskiej koszykówce. Okazał się tak dobrym pomysłem, że wyszedł poza granice byłej Jugosławii (dzikie karty przyznano Maccabi Tel-Aviv i choćby drużynom z Bułgarii czy Węgier). Poziom rozgrywek zainteresował kibiców, telewizję i sponsorów, co przełożyło się oczywiście na finanse klubów.

Maksmir
Zagrzebski Maksimir (fot. bbb-sb.net)

Czas pomyśleć, czy podobny projekt nie przydałby się klubom byłej Jugosławii. Może warto wrócić do wielkich meczów Crvenej Zvezdy z Dinamem Zagrzeb? Dać szansę rywalizacji Hajdukowi Split z FK Sarajewo? Tego typu projekt jest w stanie uzdrowić główne bolączki klubów serbskich, chorwackich, słoweńskich czy bośniackich.

Nie chodzi tylko o zapewnienie odpowiedniej liczby rywali ligowych, co oczywiście będzie zyskiem pierwszoplanowym. Zyskiem wymiernym finansowo, bo pewne jest, że mecze Chorwatów z Serbami muszą zapełnić trybuny. Zapewnią też spore grono chętnych do oglądania tej ligi w telewizji. A gdy będą już kibice na stadionach i przed telewizorami, znajdą się i tacy, którzy zechcą za pomocą sportu zapewnić sobie reklamę. Ten mechanizm działa na całym świecie, zadziała także na Bałkanach. Gdzie będą kibice, powstaną też stadiony, a wraz z nimi infrastruktura, która prowadzić będzie do lepszego piłkarskiego świata.

Liga Adriatycka wzbudziłaby zainteresowanie nie tylko w krajach byłej Jugosławii, ale wśród kibiców w całej Europie, znajdując swoje miejsce na antenach w dowolnym, silnym futbolowo kraju. Czyż nie wolicie obejrzeć derbów Jugosławii zamiast pojedynku Getafe – Granada?

Chorwacja
Chorwacja (fot. SkySports.com)

Niewątpliwie rakiem, który toczy ligi w tym regionie Europy, jest widmo układów, które bez ogródek można nazwać mafijnymi. Problem korupcji, ustawionych meczów, stosowania niejasnych kontraktów piłkarzy, gróźb i nietykalnych postaci krajowych związków jest węzłem gordyjskim, który może rozciąć miecz Ligi Adriatyckiej. Na chwilę obecną wielu prezesom klubów najzwyczajniej opłaca się słabość lig, nawet kosztem rozgrywek europejskich. Swoje zarobią na transferach młodych talentów, więc dodatkowe instrumenty kontroli mogłyby zabić złotą kurę. Ludzie tacy jak Zdravko Mamic niewątpliwie nie będą mieli ochoty poddać się nadzorowi międzynarodowemu, gdyż zdecydowanie lepiej im w chronionym przez „przyjaciół” grajdołku.

Oczywiście nie możemy dostrzegać tylko jasnych stron proponowanego rozwiązania. Warto dostrzec także głosy opozycji. Szczególnie ten, który podpowiada, że łatwiej młodzieży z Belgradu zadebiutować w meczu z Vozdovacem niż w pojedynku z Hajdukiem Split. A to dla klubów żyjących z „produkcji” młodych talentów może być poważny problem.

Wydaje się jednak, że Liga Adriatycka będzie dla młodych zawodników ogromną szansą. Szczególnie jeśli te rozgrywki będą połączone z niewielkimi ligami krajowymi. Wewnątrz własnej federacji będzie miejsce dla debiutów, a ci, którzy wpadną w oko trenerowi, będą mieli szansę zagrać w meczach z innymi bałkańskimi drużynami. Młodzi zawodnicy będą mieli więc możliwość podnosić swoje umiejętności w meczach z bardziej wymagającymi rywalami niż do tej pory. To zaś może sprawić, że nie będą uciekać na ławkę w silniejszej lidze lub ogrywać się się w rezerwach mocniejszych klubów. Jednocześnie kluby ze względu na wpływy z praw telewizyjnych nie będą się spieszyły ze sprzedażą talentów, woląc podbić ich cenę regularnymi występami w poważnych rozgrywkach.

Każdy z podanych powodów przełoży się siłą rzeczy na piłkarską jakość tych klubów. Przełoży się także na sukcesy europejskie. Może znów będziemy się mogli emocjonować sukcesami Crvenej Zvezdy, Hajduka Split czy Dinama Zagrzeb. Zapomnianych pereł Adriatyku.

Wiosna w doniesieniach serbskich korespondentów mogłaby wyglądać tak.

Zaległy mecz 17. kolejki Ligi Adriatyckiej nie odpowiedział nam na pytanie, kto zostanie królem tej części Europy. Zmęczeni pucharowymi pojedynkami z Villarrealem, gracze Partizana nie potrafili pokonać na własnym boisku zawodników ze Splitu. Jednak łączenie zwycięstw w Europie z pojedynkami wewnątrz ligi nie udaje się jak do tej pory nikomu. Pamiętamy przecież, jak w zeszłym roku Dinamo Zagrzeb, dochodząc do półfinału Ligi Europy, zakończyło ligę na przedostatniej lokacie.

Najbliższa kolejka będzie decydowała o losach tytułu. Gracze Hajduka podejmować będą w lokalnym pojedynku zawodników z Zagrzebia, w Belgradzie będziemy mieli derby, a posiadacz „dzikiej karty” Steaua Bukareszt będzie podejmować Lewskiego Sofia. Rumuńscy kibice liczą na remisy w bałkańskich pojedynkach, co przy wygranej z Bułgarami zapewni tytuł drużynie z Bukaresztu. Byłaby to ogromna sensacja.

Komentarze
SZOGUN (gość) - 9 lat temu

Na ligę Adriatycką nie ma szans to groziło by konfliktem zbrojnym.No chyba że bez Serbów ale czy to miało by wtedy sens?

Odpowiedz
Marcin Gaszak (gość) - 9 lat temu

Czasem pieniądze okazują się ważniejsze niż spory. Nie twierdzę, że Liga Adriatycka nie powstanie zbyt szybko, ale tak naprawdę przydałoby się to bałkańskiemu futbolowi.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze