Lepiej późno niż wcale – przebudzenie katowickiej „GieKSy”


Wydawać się może, że piłkarze GKS-u ocknęli się w ostatnim możliwym momencie

8 kwietnia 2019 Lepiej późno niż wcale – przebudzenie katowickiej „GieKSy”

Dla popularnej "GieKSy" trwający sezon miał być przełomowy w kwestii walki o awans do ekstraklasy. Rzeczywistość boleśnie zweryfikowała katowiczan i nieoczekiwanie zmusiła ich do rywalizacji o ligowy byt. Drużyna z Górnego Śląska znalazła się tuż nad przepaścią, a przy Bukowej zaczął się objawiać spory niepokój. Dla GKS-u sytuacja stała się krytyczna i wszyscy wiedzieli, że potencjalny brak przebudzenia może okazać się opłakany w skutkach. Obecnie wydawać się może, że w Katowicach wreszcie nastąpił wspomniany przełom. Wszystko za sprawą poprawy wyników w ostatnim czasie.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeszcze kilka tygodni temu mogło się wydawać, że dla podopiecznych Dariusza Dudka ratunek jest bardzo odległy. Wstęp w rundę wiosenną wbrew zapowiedziom również nie okazał się przełomowy dla GKS-u Katowice. W końcu pierwsze dwa spotkania zakończyły się porażką „GieKSy”, a jej piłkarze nie zdołali nawet zdobyć bramki. Wtedy również na naszym portalu pojawił się tekst dotyczący wspomnianej drużyny, do którego przeczytania serdecznie zapraszamy.

Przełamanie nastąpiło w najmniej oczekiwanym momencie – podczas wyjazdu do Jastrzębia na spotkanie z tamtejszym GKS-em. Katowiczanie postanowili się nie zatrzymywać i już dwa tygodnie później odnieśli cenne zwycięstwo w Opolu. Zostało ono nazwane meczem z rzędu tych, które mają zbudować drużynę. Wiele wskazuje na to, że tak właśnie jest. Zespół z Górnego Śląska nie przegrał od czterech spotkań ligowych, a atmosfera w klubie zdaje się ulegać poprawie.

Czerwone światełko

Punkt kulminacyjny bezradności „GieKSy” miał miejsce w starciu z Rakowem. Piłkarze z Częstochowy wychodzili na murawę jako lider 1. ligi, który pewnie zmierza w stronę najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. To właśnie to spotkanie okazało się czerwonym światełkiem dla drużyny prowadzonej przez Dariusza Dudka.

Wysoka porażka pokazała, że sytuacja naprawdę nie jest kolorowa, a utrzymanie znacznie oddala się od katowickiej ekipy. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy rzeczywiście to właśnie przegrana z Rakowem wpłynęła motywująco na zespół GKS-u. Faktem jest jednak, że od następnego meczu mieliśmy okazję oglądać całkiem inną „GieKSę”.

W ostatnim momencie…

Przełamanie nastąpiło w Jastrzębiu. To właśnie wtedy GKS wygrał po raz pierwszy w rundzie wiosennej. To zwycięstwo nie pozwoliło powiększyć przewagi nad katowiczanami rywalom, którzy wraz z nimi biorą udział w gonitwie o pozostanie w lidze.

Trenerzy i zawodnicy podkreślają, że przełomem była dla nich wygrana z Jastrzębiem. Ale to w Opolu oglądaliśmy nowy GKS.Leszek Błażyński, „Przegląd Sportowy”

O komentarz na temat przebudzenia katowickiej drużyny poprosiliśmy Leszka Błażyńskiego: – Trenerzy i zawodnicy podkreślają, że przełomem była dla nich wygrana z Jastrzębiem. Ale to w Opolu oglądaliśmy nowy GKS, piłkarzy, których bawi gra w piłkę, którzy chcą atakować bramkę rywala, strzelić jak najwięcej goli, a po zdobytej bramce nie skupiają się na defensywie i nie drżą o to, aby rywal nie trafił do siatki. Widać też było wolę walki i team spirit. Jeszcze niedawno myślałem, że nic nie uratuje „Gieksy” przed degradacją, ale obecnie stawiam, że ekipa Dudka nie spadnie z pierwszej ligi.

Po zwycięstwie z beniaminkiem przyszedł czas na spotkanie w Opolu, które miało zbudować drużynę. Wydaje się, że właśnie tak się stało, a trzy punkty z Odrą będą ważną zdobyczą w kwestii całego sezonu. Powrót na Bukową nie przedłużył zwycięskiej passy podopiecznych Dariusza Dudka, lecz nie przyniósł również żadnej porażki.

Katowiczanie dwa razy kończyli spotkania remisami, na które kibice wbrew pozorom narzekać nie mogą. W końcu ich ulubieńcy nie mierzyli się z byle kim, tylko z Chojniczanką Chojnice i Chrobrym Głogów, które są drużynami środka tabeli w 1. lidze. Piłkarze „GieKSy” byli w stanie mimo niekorzystnego wyniku zdobyć bramkę wyrównującą i powrócić do spotkania zarówno z Chrobrym, jak i Chojniczanką. A to wcześniej nie zdarzało się zbyt często.

Wygrani ostatniego okresu

Jeśli mówimy o wygranych ostatniego okresu w „GieKSie”, nie sposób nie wspomnieć o Tymoteuszu Puchaczu, który ostatnie tygodnie może zaliczyć do naprawdę udanych. 20-latek bardzo dobrze pokazał się już w spotkaniu z Odrą, gdzie popisał się 60-metrowym rajdem, który został zakończony golem dla GKS-u.

Cichym bohaterem ostatnich dni jest niewątpliwie Adrian Błąd. Bramki w ostatnich spotkaniach pozwoliły mu zbliżyć się do czołówki w wyścigu po tytuł króla strzelców rozgrywek 1. ligi. Obecnie Błąd ma ich osiem na swoim koncie i już tylko trzy gole dzielą go od prowadzącego Valerijsa Sabali.

Adrian Błąd walecznością i bieganiem wydatnie przyczynił się do wygranej w Jastrzębiu. W Opolu także zagrał dobrze, ale za nim poszło w bój więcej naszych piłkarzy. Dobrze spisał się Arkadiusz Jędrych, a David Anon zaliczył może z Odrą najlepsze spotkanie w historii swoich występów w „GieKSie”. Piotr Koszecki, „SK 1964”

O zdanie na temat piłkarzy GKS-u poprosiliśmy Piotra Koszeckiego – prezesa „SK 1964”: – Adrian Błąd walecznością i bieganiem wydatnie przyczynił się do wygranej w Jastrzębiu. W Opolu także zagrał dobrze, ale za nim poszło w bój więcej naszych piłkarzy. Dobrze spisał się Arkadiusz Jędrych, a David Anon zaliczył może z Odrą najlepsze spotkanie w historii swoich występów w „GieKSie”. Z Chojniczanką już cała drużyna zagrała gorzej, może należy pochwalić Bartosza Śpiączkę, że wszedł w końcówce i zrobił swoje, doprowadzając do remisu.

***

Niezależnie od tego, czy katowiczanom uda się pozostać w lidze, trzeba docenić ostatni okres, który był jednym z najlepszych w trwającym sezonie. Sympatykom GKS-u pozostaje wierzyć, że ich ulubieńcom uda się przetrwać ten trudny sezon i już niedługo ponownie wrócić do walki o awans.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze