Podczas losowania fazy eliminacyjnej do europejskich pucharów szczęście najmniej sprzyjało Śląskowi Wrocław. Ekipa Oresta Lenczyka trafiła na szkockie Dundee United. Nestor polskich trenerów ma szansę na rewanż za dotkliwą porażkę sprzed 30 lat.
– Zdaję sobie sprawę, że teraz rozpocznie się wspominanie, jak to mecz Dundee United ze Śląskiem sprzed trzydziestu lat zdecydował o zwolnieniu Lenczyka z wrocławskiego klubu. Wtedy, trzydzieści lat temu, Dundee było mocne, jeśli nie powiedzieć – bardzo mocne. Wspomnienia z tamtych czasów mam wyłącznie negatywne. Już po pierwszym meczu we Wrocławiu, w którym zremisowaliśmy bezbramkowo, część mediów źle oceniła naszą grę i krytycznie wypowiadała się na temat taktyki. Wiedziałem, że w rewanżu czeka nas trudne zadanie, ale nadzieje na dobry rezultat trwały tylko przez pierwszą połowę. Do przerwy przegrywaliśmy co prawda 1:2, ale nie wyglądało to tak źle. Potem jednak zaczęły się dziać dziwne rzeczy, niektórzy słabli na boisku. Ostatecznie skończyło się na porażce 2:7, a ja dopiero w drodze powrotnej dowiedziałem się, że część piłkarzy zabalowała – przyznał szkoleniowiec.
Śląsk nie trafił na najsilniejszego przeciwnika, jaki był możliwy. Jednak szkocka drużyna nie może być zlekceważona. Od lat znajduje się w czołówce ligowej. Tymczasem ekipa z Wrocławia do czołówki w Ekstraklasie dopiero wraca. Niewątpliwie każda z drużyn ma szanse na awans, a pojedynki między klubami będą bardzo emocjonujące.