Po wygraniu w pierwszym meczu 1:0 legioniści są już o krok od awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Awansu, który przyniesie Legii duże pieniądze: premie od UEFA oraz z dnia meczowego. Stawką spotkania są także niezwykle ważne punkty do rankingu oraz przede wszystkim przedłużenie europejskiej przygody.
Głównym atutem legionistów przed pierwszym spotkaniem z Ukraińcami było doświadczenie. Dla piłkarzy Zorii to bowiem dopiero drugie podejście do Ligi Europy. Można z pełnym przekonaniem stwierdzić, że legioniści swój atut wykorzystali. Słabo w ich wykonaniu wyglądało jedynie pierwsze 15 minut, kiedy to stroną przeważającą byli piłkarze z Ukrainy. Pozostałe 75 minut to już dojrzała gra Legii. Wyróżniał się przede wszystkim grający w środku pola Guilherme. Dobrze wyglądała współpraca między serbskimi napastnikami, Nikoliciem i Prjoviciem. Ostatecznie zakończyło się na 1:0 dla Legii po bramce Kucharczyka, a wynik wyglądałby bardziej okazale, gdyby nie błąd sędziego (niepodyktowanie karnego za zagranie ręką) oraz brak szczęścia (piłkarze obijali słupek i poprzeczkę).
Można było się spodziewać, że wygrywając ważny mecz w europejskich pucharach, legioniści powrócą na ścieżkę zwycięstw. Nic podobnego – eurowirus nie daje o sobie zapomnieć. Legia wciąż nie nauczyła się, jak walczyć na dwóch frontach jednocześnie. Dobra postawa w Europie jednoznaczna jest z łomotem w lidze. Legia przeplata dobre/solidne mecze w Lidze Europy beznadziejnymi w ekstraklasie. Efekt? Dwa ostatnie spotkania na krajowym podwórku = zero punktów zdobytych. Berg, mając w pamięci przegranie we frajerski sposób ligi w ubiegłym sezonie, nie rotuje składem już tak mocno jak jeszcze rok temu. Wydawało się, że Legia, grając składem, którego trzon stanowią jej najlepsi zawodnicy, a młodzi piłkarze są jedynie uzupełnieniem, będzie w stanie wygrywać w lidze. Koncepcja może i dobra, ale na pewno wymaga dopracowania. Dowodzi temu chociażby niedzielny mecz z Koroną, przegrany 1:2.
Ubiegłotygodniowy mecz z Legią nie odbił się w sposób negatywny na piłkarzach Zorii, którzy w ostatni weekend bez problemu poradzili sobie z trzecioligowcami z Krystał Chersoń, pokonując ich w meczu 1/16 finału Pucharu Ukrainy aż 5:0. Na niedzielne spotkanie trener Zorii wystawił w pierwszym składzie piątkę piłkarzy, którzy wybiegli też w wyjściowej jedenastce na mecz z Legią. Byli to: Wjaczesław Czeczer, Ihor Czajkowskyj, Mykyta Kameniuka, Iwan Petriak oraz najlepszy piłkarz Zorii w spotkaniu przeciwko „Wojskowym” – Rusłan Malinowskyj. W meczu z Krystalem wystąpił też Dmytro Chomczenowskyj (w meczu LE wszedł z ławki), który jest łączony z Jagiellonią Białystok.
Dobrą wiadomością dla Berga jest fakt, że po meczu z Koroną żaden piłkarz nie narzekał na urazy. Nie licząc oczywiście Michała Żyry, Ivicy Vrdoljaka oraz Michała Masłowskiego, którzy przeszli niedawno operacje i będą do dyspozycji Norwega dopiero za kilka miesięcy. Do gry wrócił już Michał Pazdan, który szybko stał się ostoją legijnej obrony. Jego brak w składzie na mecz z Koroną był wyraźnie odczuwalny.
O historyczny awans
Awans do fazy grupowej Ligi Europy da Legii finansowy spokój na nadchodzący sezon, a także może być zapowiedzią kolejnego transferu do klubu. Do Legii ma bowiem przyjść wyczekiwany od ponad roku lewy obrońca. Wybór padł na młodzieżowego reprezentanta Serbii, Bojana Nasticia. Warunkiem przeprowadzenia transferu ma być awans do grupy LE. Spotkanie z Zorią będzie też dla legionistów walką o prestiż. Trzeci awans do fazy grupowej europejskich rozgrywek z rzędu byłby pierwszym takim przypadkiem w historii polskiej piłki.
Borussia Dortmund, Tottenham Hotspur, Napoli, Athletic Bilbao, Olympique Marsylia – m.in. na takie zespoły w fazie grupowej mogą trafić warszawianie. Rywale, sami przyznacie, zacni. Dlatego piłkarzy Legii nie trzeba przekonywać, że z Zorią muszą wygrać z powodu rubryk w Excelu księgowego czy punktów do rankingu. Wystarczająco dużą motywacją powinna być dla nich możliwość pokazania się w Europie i zmierzenia się z jednymi z najlepszych drużyn na Starym Kontynencie, rozgrywanie meczów na najpiękniejszych stadionach. Zawodnicy, świadomi stawki spotkania, powinni w czwartkowym meczu dać z siebie wszystko, dlatego zapowiada się ciekawe widowisko. Na stadionie przy ul. Łazienkowskiej warto pojawić się jeszcze z jednego powodu – grupa „Nieznani Sprawcy” zapowiedziała, że na meczu zaprezentowana zostanie oprawa.
Przypuszczalny skład:
Rewanżowy mecz z Zorią Ługańsk odbędzie się w Warszawie 27 sierpnia (czwartek) o godz. 21:00. Ceny biletów: 30-65 zł. Transmisja w TVP2, TVP Sport i na Sport.tvp.pl.