Legia Warszawa walczyła, ale odpadła. Remontada nieudana


Legia Warszawa pokonała AEK Larnaka 2:1, ale niestety trochę brakło jej do odrobienia trzybramkowej straty z pierwszego meczu

15 sierpnia 2025 Legia Warszawa walczyła, ale odpadła. Remontada nieudana
Dariusz Skorupiński

Legia Warszawa walczyła, natomiast ostatecznie nie udało się jej odrobić strat z pierwszego spotkania przeciwko AEK-owi Larnaka, kiedy przegrała na Cyprze 4:1 (ostateczny wynik – 5:3). Bramki dla „Wojskowych” zdobyli Jean-Pierre Nsame oraz Mileta Rajović. Choć w tym meczu były dobre, a momentami bardzo dobre fragmenty gry, ostatecznie zakończyło się to dość brutalnie… Legia od dziś będzie walczyć już nie o Ligę Europy, a o Ligę Konferencji.


Udostępnij na Udostępnij na

Legia Warszawa wygrywa, ale jednak nie do końca. Niestety strata z pierwszego meczu okazała się dla podopiecznych Edwarda Iordanescu zbyt przytłaczająca. Sama Legia poległa po nierównych połowach – pierwszej świetnej, wlewającej w serca kibiców duże nadzieje na remontadę (zakończonej wynikiem 2:0). Druga niestety już tak udana nie była – tu Legia była ospała, nieskuteczna i zdecydowanie zawiodła w każdym aspekcie: straciła jedną bramkę, samemu nie strzelając żadnej. Czas na wyciągnięcie wniosków z tego spotkania…

Iordanescu zaryzykował – mimo odpadnięcia, opłacało się

Dziś Legia może pluć sobie w brodę nawet nie za to, że Nsame czy Rajović nie wykorzystali sytuacji, które mogłyby umożliwić remontadę. Przede wszystkim może być zła na siebie za to, jak wyglądał pierwszy mecz. Za to, że w ogóle doszło do sytuacji, w której trzeba było odrabiać tak dużą stratę. Spotkanie w Warszawie dobitnie pokazało, że AEK Larnaka to była drużyna jak najbardziej do przejścia. Porównując klasę obu ekip, można wręcz powiedzieć, że poziom jest bardzo zbliżony – a być może to nawet Legia ma większą jakość piłkarską. Jednocześnie wciąż trapią ją jednak poważne problemy: źle zbudowana kadra, kontuzje oraz znaczny spadek formy niektórych zawodników.

Ze względu na powyższe czynniki w tym meczu zagrali choćby Rafał Augustyniak czy Mileta Rajović – piłkarze, którzy na co dzień raczej nie są pierwszym wyborem. Nie to jednak było największym ryzykiem. Największą odwagą była kompletna zmiana systemu gry w porównaniu z tym, co Legia prezentuje zwykle. Mimo odpadnięcia trzeba powiedzieć wprost – była to bardzo dobra decyzja. Legia zagrała w sposób bardziej otwarty i tchnęła w kibiców nadzieję. Wcześniej obawiano się, że Iordanescu ustawi zespół tak jak zwykle – ułożony, ale pozbawiony polotu. Tymczasem w rewanżu pojawiła się porywczość, intensywność i odrobina chaosu, który akurat w tym spotkaniu był potrzebny. Gdyby nie brak sił w drugiej połowie i nieco większe szczęście po stronie Cypryjczyków, Legia naprawdę mogła dokonać cudu.

***

Pierwsza połowa była rozegrana znakomicie – wysoki pressing, ciągły doskok, wyjątkowa aktywność i niespotykana intensywność. Gdyby druga część wyglądała podobnie, awans byłby niemal pewny. Tym bardziej, że Larnaka była wtedy stłamszona. Niestety po przerwie Legia nie potrafiła utrzymać poziomu – przez długie fragmenty to goście wydawali się groźniejsi. Co zawiodło? Zmęczenie, nietrafione zmiany, a może lepsza postawa Larnaki? Najpewniej wszystko po trochu. Pretensje można mieć głównie do pierwszego meczu – to właśnie przez niego, a właściwie przez swoją karygodną postawę w nim, Legia przegrała cały dwumecz.

Legia Warszawa odpadła zasłużenie

Ten miniony już dwumecz Legii można podzielić na cztery części:

Pierwsza połowa pierwszego meczu:

Obie drużyny zaczęły od wzajemnego badania sił, ale szybko ruszyły do ataku. Po ospałym początku to Legia przejęła inicjatywę i wydawało się, że może kontrolować przebieg wydarzeń.

Druga połowa pierwszego meczu:

Zdecydowanie najgorszy fragment całego dwumeczu. Larnaka poczuła się pewnie, zaatakowała i kompletnie zdominowała Legię. Nigdy nie powinno się to wydarzyć – a przynajmniej nie w takim wymiarze, jaki oglądaliśmy na Cyprze. AEK zagrał jak zespół o dwie klasy lepszy, a Legia wyglądała tak, jakby jej obecność na tym etapie była czystym przypadkiem. Ta część tej czteroczęściowej historii była główną przyczyną porażki w całym dwumeczu.

Pierwsza połowa drugiego meczu:

Najlepszy moment tego dwumeczu. Legia grała z polotem, intensywnością i dużą wiarą w odrobienie strat. Szybkie gole (11. i 16. minuta) dawały ogromny zastrzyk nadziei, a rywale czekali aż do 40. minuty na pierwszy, w dodatku niegroźny, strzał prosto w Kacpra Tobiasza. Zarówno ofensywa, jak i defensywa funkcjonowały wtedy bez zarzutu.

Druga połowa drugiego meczu:

Na boisko wyszła zupełnie inna Legia. Widać było zmęczenie, brak energii i pomysłów. Do tego masa zmarnowanych okazji i momentami wręcz bierna postawa gospodarzy. Długimi fragmentami to Larnaka wyglądała, jakby goniła wynik, choć to Legia musiała strzelać. Efekt – zawód na całej linii.

Podsumowując, przez większość dwumeczu AEK Larnaka był po prostu lepszy. W bokserskiej nomenklaturze – na punkty wygrali Cypryjczycy. Legia nie zasłużyła na awans.

Kogo można winić? W pierwszej kolejności Jana Ziółkowskiego, Rafała Augustyniaka, Miletę Rajovicia i Bartosza Kapustkę – to czwórka największych antybohaterów dwumeczu. Słabo zaprezentowali się też Wojciech Urbański, Migouel Alfarela oraz Ruben Vinagre. Iordanescu swoimi zmianami również zespołowi nie pomógł.

Pozytywów można szukać właściwie na palcach jednej ręki – wyróżnili się Jędrzejczyk, Nsame, Bichkhchyan i Wszołek. To jednak zdecydowanie za mało, by marzyć o sukcesie. Ogólnie Legia w tym dwumeczu zawiodła na całej linii. I nie był to przypadek porażki w stylu Lecha Poznań z Crveną Zvezdą, gdzie szanse od początku były minimalne. Tutaj można było awansować – i to właśnie czyni tę porażkę jeszcze boleśniejszą.

Czas wstać z kolan i walczyć o Ligę Konferencji

Legia Warszawa nie powalczy już w tym sezonie o Ligę Europy, natomiast na otarcie łez wciąż została Liga Konferencji. Rywalem będzie szkocki Hibernian, który w poprzedniej rundzie pokonał Partizan Belgrad. Powiedzmy sobie wprost – Hibernian jest do przejścia i to nie jest tylko szansa, ale wręcz obowiązek, aby ich wyeliminować. Tym bardziej, że dosłownie przed chwilą nowym zawodnikiem Legii został Damian Szymański, a to nie koniec działań warszawiaków na rynku. Dodatkowo na mecz ze Szkotami wróci zarówno Kapustka, jak i Jurgen Elitim, bez których też grało się trudniej.

Mateusz Kostrzewa

Legia Warszawa będzie w tym meczu faworytem. Przewidujemy spokojny dwumecz – a przynajmniej znacznie spokojniejszy od tego z Larnaką. „Wojskowi” mają naprawdę duży potencjał ludzki – dokładając do tego jeszcze jakąś jakościową „ósemkę”, o której obecnie dużo mówi się w kontekście Legii, ta kadra wcale nie musi wyglądać tak źle. Liga Konferencji jest w zasięgu. A tam? Przy dobrym losowaniu można zajść naprawdę daleko – ale najpierw trzeba wypełnić ten obowiązek i przejść Hibernian.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze