Legia Warszawa w ostatnim domowym meczu tej rundy pokonała Lechię Gdańsk. Podopieczni Kosty Runjaicia nie zagrali tak dobrego spotkania, jak miało to miejsce z Jagiellonią w Białymstoku. Zdołali jednak odwrócić losy meczu i zwyciężyć 2:1. Taki wynik z pewnością nie spodoba się w Częstochowie. Rezultat tej rywalizacji dołuje również gdańszczan, którzy zasłużyli na punkt, a teraz punkt dzieli ich od strefy spadkowej.
Legia Warszawa nie zagrała świetnego spotkania, ale najważniejsze są zwycięstwo i fakt, że „Wojskowi” mają szansę skrócić dystans do Rakowa. Ekipa z Częstochowy dzisiaj wieczorem (5 listopada) rozegra domowe spotkanie z Wisłą Płock. Jeśli zespół pod wodzą Marka Papszuna wygra swoje spotkanie, będzie miał 38 punktów, czyli 7 więcej od Legii. W takiej sytuacji możemy już mówić, że praktycznie znamy mistrza Polski.
Dla Legii jest więc bardzo ważne, aby po prostu wygrywać. Co oczywiste, nikt nie pogardzi taką grą, jak w Białymstoku, kiedy Legia dała koncert. W spotkaniu z gośćmi z Gdańska legioniści kontrolowali piłkę, wymieniali wiele podań, szukali miejsca z przodu, ale nie mieli odpowiedniego pomysłu, jak sforsować obronę drużyny trenera Kaczmarka. Bardzo dobrze pokazuje to statystyka strzałów, w której Legia na 23 uderzenia aż 11 posłała zza „szesnastki”. Dusan Kuciak był zmuszony do obrony strzału zaledwie 5-krotnie (gol Bartosza Kapustki jest liczony jako uderzenie niecelne). Dzięki temu zwycięstwu Łazienkowska pozostanie w tej rundzie niezdobyta.
Legia Warszawa w wyścigu o mistrza
Legia Warszawa jest w tej chwili najpoważniejszym i bardzo możliwe, że jedynym rywalem Rakowa w walce o tytuł. Oczywiście gdybyśmy odpalili sobie symulację komputerową, to jest pewnie jakaś, bliska zeru, szansa, że wygra dla przykładu Lech Poznań. Ale bądźmy szczery, w tej potyczce liczą się już tyko Raków, Legia i być może Pogoń Szczecin.
Legia w tym sezonie, kiedy przegrywała:
vs Górnik 0:2 -> 2:2 🤝🏠
vs Bruk-Bet 1:2 -> 2:2 (2:3 p.d.) ✅✈️
vs Raków 0:4 ❌✈️
vs Miedź 0:2 -> 3:2 ✅🏠
vs Płock 1:2 ❌✈️
vs Jagiellonia 0:1 -> 5:2 ✅✈️
vs Lechia 0:1 -> 2:1 ✅🏠Bardzo miła odmiana, patrząc na poprzedni sezon #LEGLGD
— Oskar Mochnik (@Oskar_M04) November 4, 2022
Kosta Runjaić porusza temat mistrzostwa „Wojskowych”. Legia Warszawa pod jego wodzą cały czas się rozwija, można więc stwierdzić, że drużyna Niemca dopiero się rozkręca. Kiedy przyjmie taki kształt, o jaki chodzi trenerowi? W następnej rundzie? W nowym sezonie? Trudno udzielić odpowiedzi na te pytanie, ale Koście Runjaiciowi zależy na tym, aby było to już na wiosnę. Ostatnio zespół wysyłał pewne sygnały, świadczące o poprawie stylu. Teraz jednak liczą się przede wszystkim zwycięstwa.
– Siedem punktów to spora przewaga. To, co miało miejsce w poprzednich sezonach, jest mniej ważne. Liczy się to, co będzie się działo w najbliższych dniach i tygodniach. Jeżeli chcemy utrzymać kontakt z czołówką, to powinniśmy wygrać najbliższe pojedynki. Od dwóch lat Raków gra solidnie i notuje coraz większy progres. W zeszłym sezonie, po rundzie jesiennej, częstochowianie zajmowali trzecie miejsce w tabeli. Nie liczymy na ich kryzys. Musimy podnieść z boiska punkty, które są do zdobycia, a w końcowym rozrachunku zobaczymy, kto będzie lepszy. Nie tylko dla nas, ale dla każdej innej drużyny siedem punktów to duża przewaga. Są takie statystyki, które mówią, że zespoły kończące rundę jesienną w pierwszej trójce, na koniec sezonu utrzymują się na tzw. pudle. Chcemy skupić się na najbliższych spotkaniach i po prostu je wygrać. – Kosta Runjaić na konferencji prasowej przed meczem z Lechią.
Lechia powoli się wygrzebuje
Gdańszczanie prowadzili w tym spotkaniu 1:0 po bramce Zwolińskiego. Wygrywali przez 17 minut, ale 74. minucie bardzo dobrym uderzeniem z dystansu popisał się Bartosz Kapustka. Przy golu „pomogły” jeszcze plecy Dusana Kuciaka, od których odbiła się futbolówka. Ostatecznie ta bramka została uznana jako samobój słowackiego golkipera.
Pamiętajmy, że graliśmy z rozpędzoną Legią po 5:2 z Jagiellonią. Tak że możemy być zadowoleni z postawy zespołu, choć nie zawsze przekłada się to na punkty.Marcin Kaczmarek na konferencji po meczu
Drużyna Marcina Kaczmarka, od kiedy ten jest trenerem, prezentuje się dobrze. Jego bilans w lidze to 3 spotkania wygrane i 3 przegrane, co daje przecież średnio 1,5 punktu na mecz. Mimo tego, że Lechia ma zaledwie punkt przewagi nad miejscami 16 i 17, to 3 mecze wcześniej była na 17 pozycji w tabeli z dorobkiem zaledwie 9 oczek.
Lechistów czekają w tej rundzie jeszcze dwa mecze, oba bardzo ważne. Pierwszy z Piastem Gliwice, który traci do gdańszczan zaledwie jedno oczko, i drugi z Górnikiem Zabrze, który znajduje się w zasięgu Lechii, ponieważ ma tylko trzy punkty przewagi. Jeżeli klub z Trójmiasta wygra oba te spotkania, a na to go stać, przezimuje siedem punktów nad strefą spadkową, mając pod sobą jeszcze jedno lub dwa bezpieczne miejsca.
Drużynę Kaczmarka warto docenić przede wszystkim za próby powstrzymania Legii:
– Zrobiliśmy bardzo dużo, żeby tego meczu nie przegrać. Natomiast w piłce tak bywa, że grając konsekwentnie, grając nieźle z trudnym przeciwnikiem, przegrywa się. Musimy wyciągnąć dużo pozytywnych wniosków z tego spotkania, bo pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu. Wyeliminowaliśmy większość atutów Legii i sami atakowaliśmy. – Tak po meczu mówił Marcin Kaczmarek, szkoleniowiec drużyny gości.
Kacper Tobiasz, Maik Nawrocki i Maciej Rosołek zagrali dzisiaj komplet minut, przez co Legia Warszawa jest drugą drużyną w tym sezonie, która wypełniła już 3000 minut młodzieżowców 👏👏 @PilkaNozna_pl #LEGLGD #Ekstraklasa
— Kacper Czuba (@benczu35) November 4, 2022
Przebudzenie Kapustki
Po tym spotkaniu w końcu jesteśmy w stanie powiedzieć, że Bartosz Kapustka zagrał dobre zawody. Polak realizował swoje zadania w środku pola Legii, rozgrywał piłkę, ale też kilkukrotnie popisywał się ciekawymi zagraniami. Walnie przyczynił się do wyrównania, ponieważ to właśnie po jego strzale piłka odbiła się najpierw od poprzeczki, a później od pleców Dusana Kuciaka i wpadła do sieci.
– Bartek to zawodnik o dużych umiejętnościach, bardzo oddany klubowi. Wiele przeszedł przez ostatnie miesiące. Wszyscy ciężko i mozolnie pracowaliśmy, aby „Kapi” wrócił do najlepszej formy. Cieszymy się, widząc formę Bartka, ale wiemy, że to jeszcze nie koniec. Nasz potencjał jest bardzo duży i nie dotyczy tylko tego piłkarza. Z bardzo dobrej strony pokazali się Blaz Kramer i Yuri Ribeiro, który zdobył decydującą bramkę. W przerwie dużo konsultowałem się z trenerem Rogiciem, który zasugerował zmiany. Te roszady pomogły nam dziś wygrać, co pokazuje, że zwycięstwo jest zasługą całej grupy ludzi. – Tak na temat Bartosza Kapustki mówił po meczu Kosta Runjaić.