Hit ekstraklasy dla Legii Warszawa! Legioniści po dobrym spotkaniu pokonali na własnym stadionie Cracovię 2:1 i umacniają się na fotelu lidera. Podopieczni Aleksandra Vukovicia przeważali przez większą część spotkania i zasłużenie pokonali wicelidera tabeli. W niej Legia ma już sześć punktów przewagi nad „Pasami” i powrót tytułu do Warszawy znajduje się coraz bliżej.
Sobotnie zmagania w PKO BP Ekstraklasa kończyliśmy absolutnym hitem. Do Warszawy na starcie z rozpędzoną Legią przyjeżdżała ambitna Cracovia, która przed meczem traciła zaledwie trzy punkty do „Wojskowych”. Chociaż to podopieczni Vukovicia byli przez większość ekspertów typowani na faworytów tego pojedynku, trenerzy obu drużyn wypowiadali się o sobie z dużym szacunkiem.
– Cracovia to jeden z najgroźniejszych rywali, o czym świadczy tabela i początek rundy. Wygrała dwa mecze, minimalnie przegrała z Piastem. Nie mam wątpliwości, że jest to ważny mecz. Mam przeświadczenie, że po tym spotkaniu kolejne będą bardzo ważne. Niezależnie od tego, jak potoczy się ten najbliższy mecz – tłumaczył trener Aleksandar Vuković na konferencji prasowej.
Wyjazdowy mecz przy Łazienkowskiej miał być momentem prawdy dla Cracovii i odpowiedzią na pytanie: czy krakowian stać w tym sezonie na sensacyjne mistrzostwo kraju?
– Na pewno nie położymy się przed Legią. Chcemy za wszelką cenę zneutralizować jej atuty. Gra bardzo agresywnie i potrafi stłamsić rywala. Analizujemy to, ale nie jesteśmy w dołku po jednym meczu przegranym z mistrzem Polski – deklarował trener Michał Probierz przed spotkaniem.
Dominacja Legii Warszawa
Niestety dla Cracovii te słowa nie znalazły swojego przełożenia na boisku w pierwszej połowie spotkania. Legia od pierwszego gwizdka sędziego Marciniaka narzuciła swoje warunki gry i nie pozwoliła gościom rozwinąć skrzydeł w ofensywie. Chociaż neutralni obserwatorzy tego meczu liczyli na ambitną walkę lidera z wiceliderem, pierwsze 45 minut zupełnie nie wskazywało na zaledwie trzypunktową różnicę między obiema ekipami. Wrażenia optyczne potwierdzały też statystyki – 63% posiadania piłki przez legionistów oraz stosunek strzałów 8:1.
Ozdobą pierwszej części meczu był zdecydowanie fantastyczny rogal w wykonaniu Valeriane’a Gvilii, dla którego to trzecia bramka w tym sezonie ekstraklasy.
Cracovia cienizna.
Niestety ale patrząc obiektywnie, tym się różnią legioniści od nas, skutecznością, My możemy mieć 20 strzałów i nie potrafimy nic z tego trafic do bramki, Legia to co ma to ładuje ?♂️
— Sebastian Lisiecki (@lisiecki90) February 29, 2020
W drugiej części gry mecz mocno się wyrównał, czego efektem była kontaktowa bramka dla Cracovii z rzutu karnego. Na więcej jednak gości nie było stać, a legioniści raczej spokojnie kontrolowali przebieg spotkania do ostatniego gwizdka sędziego.
Twierdza przy Łazienkowskiej
Przekonujące zwycięstwo nad wiceliderem potwierdza tylko tezę, że „Wojskowi” uczynili ze swojego stadionu twierdzę. Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu Legia kontynuuje swoją doskonałą passę na własnym stadionie. „Czerwono-biało-zielono-czarni” w Warszawie wygrali już swoje ósme spotkanie z rzędu z bilansem bramkowym 35:7.
Chociaż do rekordu ekstraklasy jeszcze im nieco brakuje (Wisła kilkanaście lat temu zatrzymała się na 19 kolejnych wygranych), to nadal osiągnięcie drużyny Vukovicia zasługuje na uznanie. A przecież jeszcze nie tak dawno temu Legia miała gigantyczne problemy z wygrywaniem w stolicy. Dla przykładu w końcówce 2018 roku zwyciężyła tam zaledwie trzy z 11 spotkań.
??? Legia – Cracovia pic.twitter.com/Ot1STZZx82
— Krzysztof Kielar (@kkielar7) February 29, 2020
Wyjazdy problemem Cracovii?
Chociaż przed tą kolejką żadna ekipa w naszej lidze nie miała lepszego bilansu defensywnego niż Cracovia, dzisiaj obrona „Pasów” zawiodła. Szczególne pretensje do swoich graczy Michał Probierz może mieć po pierwszej bramce dla legionistów, gdy Antolić znalazł się kompletnie niepilnowany w polu karnym. Gospodarze mogli pokusić się jeszcze o kilka goli, ale albo szwankowała skuteczność pod bramką rywali, albo Peskovicia ratowała poprzeczka.
Cztery gole dla Legii w meczach z Cracovią w tym sezonie padły po błędach "Pasów". Masakra. Niestety Cracovia wygląda bardzo źle w kluczowych meczach, nawet Janusz Gol wygląda na przytłoczonego ciężarem meczu??? #LEGCRA #Ekstraklasa
— Miłosz (@Miloszek_Nowak) February 29, 2020
W każdych statystykach znajduje się wszakże ziarenko prawdy. Chociaż końcowy wynik spotkania nie wskazywał na dominację gospodarzy, z przebiegu meczu postawa graczy Cracovii była mocno rozczarowująca. Z wyjątkiem podyktowanego rzutu karnego Majecki nie miał wielu okazji do wykazania się kunsztem bramkarskim. Goście mogli nawet kończyć w dziesiątkę, ale sędzia Marciniak był tego wieczora wyjątkowo pobłażliwy.
Żółta ? ??? pic.twitter.com/RiprghhHVV
— Maciej (@maciej_qu) February 29, 2020
Dzisiejsze spotkanie jest już drugą porażką „Pasów” na wyjeździe z rzędu. Wcześniej podopieczni Michała Probierza ulegli Piastowi Gliwice 0:1. Cracovia wygrała zaledwie jedno z ostatnich sześciu wyjazdowych spotkań w ekstraklasie – passa, z którą nie można myśleć o wygraniu krajowego tytułu.
Legia potwierdza mistrzowskie aspiracje
Zwycięstwo nad Cracovią oznacza, że Legia wyprzedza swoich dzisiejszych rywali aż o sześć punktów, a kolejną w tabeli Pogoń Szczecin – o osiem. Wydaje się, że upragnione mistrzostwo kraju znajduje się coraz bliżej Łazienkowskiej. Dzisiejsze starcie pokazało, że czysto piłkarsko ekipa Vukovicia znacznie góruje nad bezpośrednimi rywalami w walce o tytuł. Legioniści grają w tym sezonie po prostu najrówniej, przy okazji prezentując ładny dla oka futbol.
Legia prowadzi 2-1 z Cracovią i nie pozwala jej wyjść z własnej połowy. Legioniści mają świetnie zorganizowany pressing i doskakują od razu po stracie futbolówki. Na razie starcie lidera z wiceliderem to różnica klas. #LEGCRA
— Football Info (@football_inf0) February 29, 2020
Chociaż często mówi się, że to defensywa wygrywa trofea, w przypadku Legii należy pochwalić znakomitą ofensywę stołecznej drużyny. „Wojskowi” zdobyli już w tym sezonie aż 51 bramek, o 11 więcej niż drugi w kolejności Lech Poznań. Na pochwałę z pewnością zasługuje postawa gospodarzy, którzy ani na moment nie pomyśleli o wyrachowanej grze w obronie wyniku. Nawet kontaktowy gol Cracovii nie przeszkodził legionistom w dalszych próbach atakowania bramki rywali, co pokazuje statystyka strzałów – łącznie 11 uderzeń na bramkę Peskovicia.
Już w środę drużyna Aleksandra Vukovicia wybierze się do Gdańska, gdzie będzie chciała potwierdzić swoją mistrzowską dyspozycję. Znając dość przeciętną formę „Budowlanych” w tym sezonie, legioniści mogą jeszcze bardziej umocnić się na fotelu lidera ekstraklasy.