Legia Warszawa z remisem w wyjazdowym meczu ze Slavią Praga


Legia Warszawa zremisowała 2:2 w 4. rundzie eliminacji do Ligi Europy na trudnym terenie, jakim bez wątpienia jest stadion mistrza Czech

20 sierpnia 2021 Legia Warszawa z remisem w wyjazdowym meczu ze Slavią Praga
Dawid Szafraniak

Legia przed starciem z naszymi sąsiadami była raczej spisywana na straty. Obawy powiększały się jeszcze bardziej, gdy popatrzyliśmy na zbieg niefortunnych wydarzeń, które dotyczyły warszawian. Mimo to "Wojskowi" wyszarpali na obcej ziemi ważny remis i powiedzmy sobie otwarcie, nie przynieśli wstydu krajowej piłce.


Udostępnij na Udostępnij na

Niektórzy powiedzą, że nawet wręcz przeciwnie. W końcu Legia, nie zważając na przeciwności losu, potrafiła strzelić dwie bramki i dopilnować tego, aby tak renomowany rywal jak Slavia Praga nie strzelił ich więcej. I tak, to prawda, można zachwycać się heroicznym rezultatem Rakowa Częstochowa, ale można, a nawet trzeba, pochwalić również legionistów.

Szczęście przed konfrontacją nie dopisywało…

Od tego warto zacząć, ponieważ z obozu stołecznej drużyny już od samego początku dnia meczowego dochodziły do nas same złe wieści. Zaczęło się od kontuzji kolana Bartosza Slisza. Środkowego pomocnika, którego dyspozycja była co prawda daleka od doskonałości, lecz nie zmieniało to faktu, że był niezwykle potrzebny w starciu ze Slavią. Szczególnie gdy wzięliśmy pod uwagę obecny stan kadry, jaką dysponuje Czesław Michniewicz.

– Jeśli chodzi o Bartka Slisza, pauza w jego grze może potrwać od sześciu do dziesięciu dni, ale jeśli naderwanie okaże się być tym drugiego stopnia, przerwa może się przedłużyć do kilku tygodni – powiedział Czesław Michniewicz na konferencji prasowej, już po meczu ze Slavią.

Później na rozgrzewce przedmeczowej urazu stawu skokowego doznał Tomas Pekhart. To przysporzyło wszystkim osobom związanym z klubem jeszcze większych zmartwień, zwłaszcza samemu szkoleniowcowi. Dlatego trudno było oczekiwać cudów, a tak w tamtym momencie postrzegany był remis.

– Tomas Pekhart ma problem po tym, jak nieszczęśliwie prześlizgnął się po stopie „Mladena” – skręcił staw skokowy. Na pewno nie zagra w niedzielę, nie wiem, jak będzie z jego dostępnością na czwartek – mówił Czesław Michniewicz na konferencji pomeczowej, nie wiedząc jeszcze, że spotkanie z Termalicą zostanie przełożone.

„Los chce ze mną grać w pokera…”

Ten utwór mógł sobie zanucić po ujrzeniu końcowego rezultatu Czesław Michniewicz. Legia, wbrew wszystkiemu, co stanęło jej na drodze, zremisowała na wyjeździe ze Slavią Praga. Dwie bramki i remis prezentują się lepiej niż gra warszawian w ofensywie, gdyż to gospodarze byli stroną przeważającą, stwarzającą sobie więcej sytuacji, co poniekąd obrazowały końcowe statystyki.

Inne zdanie miał sam trener stołecznej ekipy, o czym mówił na pomeczowej konferencji:

– Za nami ciekawy mecz stojący na dobrym poziomie. Dostarczyliśmy kibicom dużo emocji, padły cztery bramki po dobrych akcjach. Zdobyliśmy bramki, tak jak ćwiczyliśmy na treningach. Martwić może tylko gol stracony tuż przed przerwą. Remis oddaje jednak to, co działo się na boisku. 

– Nasza gra zaczęła się układać, wykorzystywaliśmy wolne strefy, ciężko pracowaliśmy w obronie, ale szukaliśmy też swoich okazji. Chciałbym pochwalić moją drużynę – wstydu nie przynieśliśmy – dodał menadżer Legii.

Tak czy inaczej trener Michniewicz ma sporo racji. Musimy pochwalić Legię przede wszystkim za wytrwałą postawę w obronie oraz szukanie i skrzętne wykorzystywanie swoich okazji. Nie licząc słabego występu Lindsaya Rose’a, reszta defensywy spisała się co najmniej przyzwoicie.

Generał Wieteska

Skoro już jesteśmy przy defensywie, to wypadałoby wspomnieć o Mateuszu Wietesce. Niektórzy kibice mogą mieć mu za złe zachowanie przy bramce Simy, lecz w opinii wielu środkowy obrońca Legii zaliczył w Czechach dobre zawody, zastępując przy tym Artura Jędrzejczyka w roli lidera. Widać, że stoper spisuje się coraz solidniej. W gusta fanów mogła wpaść również jego wypowiedź, jakiej udzielił chwilę po zakończonym starciu dla TVP Sport.

– Jesteśmy tutaj razem i walczymy o nasz cel. Chcemy grać w Lidze Europy. Każdy złapał więcej motywacji przed samym spotkaniem, gdy dowiedzieliśmy się, że nie zagrają Bartosz Slisz i Tomas Pekhart. Chcieliśmy zagrać jeszcze lepiej dla tych chłopaków, których urazy wykluczyły z możliwości gry w dzisiejszym meczu.

Zabójcze kontrataki

Inaczej tego nazwać nie można. Jak widzieliśmy wcześniej w statystykach spotkania, Legia była piekielnie skuteczna, wykorzystując złe ustawienie defensorów czeskiej drużyny. Tego dzieła pierwszy dokonał Mahir Emreli, który zdobył fantastycznego gola w 20. minucie konfrontacji. Była to pierwsza bramka tego zawodnika strzelona w europejskich pucharach.

– Jeśli mam być szczery – jest to mój pierwszy gol strzelony w rozgrywkach Ligi Europy. Wcześniej ani razu mi się ta sztuka nie udała. To było dla mnie bardzo ważne, aby się odblokować i zdobyć bramkę w tych rozgrywkach – podkreślił Mahir Emreli na antenie TVP 2 chwilę po meczu ze Slavią.

Drugie trafienie dołożył Josip Juranović, który posłał petardę z okolic 25. metra od bramki rywala. Był to najprawdopodobniej ostatni występ Chorwata w stołecznych barwach, stąd też gol miał dość sentymentalne znaczenie i niewątpliwie sympatycy warszawian odbiorą go jako godne pożegnanie.

– Nie chcę się wypowiadać na temat warunków finansowych przy transferach. Formalnie „Jura” niczego nie podpisał, ale myślę, że nic nieprzewidywalnego się nie wydarzy. „Jura” fantastycznie pożegnał się z nami na boisku i z kolegami w szatni – skwitował Czesław Michniewicz na konferencji po meczu.

Kontuzji ciąg dalszy…

Byłoby zbyt pięknie, gdyby ten wynik nie przyniósł negatywnych skutków. Mamy dopiero sierpień, a kadra Legii już jest bardzo wąska. Do grona, w którym znajdują się Slisz i Pekhart, po tym pojedynku dołączył jeszcze Kacper Skibicki. Młodzieżowiec przez uraz łokcia nie mógł wyprostować ręki. Ponadto Czesław Michniewicz poinformował wszystkich o problemach zdrowotnych Rafaela Lopesa oraz Filipa Mladenovicia. Drugi z nich cały mecz rozegrał z zakrwawioną stopą. Legia i jej trener mają więc prawo do narzekania.

Okoliczności są takie, jakie są. Jest nas mało, wiele się wydarzyło w trakcie tego wyjazdu, jeśli chodzi o naszą kadrę. Czesław Michniewicz na konferencji prasowej po meczu ze Slavią Praga

Obecnie Legia posiada zaledwie czterech zdrowych zawodników potrafiących grać na pozycji środkowego pomocnika. Tylko trzech z nich jest nominalnie przypisanych do drugiej linii, z czego jeden jest zawieszony w lidze, a drugi dopiero wkracza w seniorski futbol.

Ciekawie nie jest również na obydwu wahadłach. W obliczu odejścia Juranovicia oraz urazów Skibickiego i Mladenovicia Legii pozostaje duet Hołownia – Abu Hanna, czyli zawodnicy, którzy trzymają się głównie lewej strony. Prawy sektor stanie się opustoszały. Czesław Michniewicz będzie musiał w związku z tym kombinować lub liczyć na zmysł transferowy Radosława Kucharskiego i hojność Dariusza Mioduskiego…

Legia sprosta zadaniu?

Po takim wyniku zmysły kibiców, nie tylko Legii, lecz także całego polskiego futbolu, mogą być rozpalone. Wprawdzie gra pod bramką oponenta nie porywała, ale wszyscy wiemy, że i bez tego legioniści są w stanie awansować, pokazując wyrachowany futbol.

Czy to wystarczy? O tym przekonamy się już za tydzień. Rewanżowe starcie odbędzie się 26 sierpnia o godzinie 21:00 na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej 3 w Warszawie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze