Legia przegrała z Rangers FC 1:0. Znowu nie będzie nas jesienią w Europie


Zakończyła się przygoda polskich klubów w europejskich pucharach w tym sezonie

29 sierpnia 2019 Legia przegrała z Rangers FC 1:0. Znowu nie będzie nas jesienią w Europie
Rafał Oleksiewicz / PressFocus

Legia Warszawa tydzień temu potwierdziła, że kiedy przychodzi do starć w Europie, to wówczas jej defensywa jest nie do przejścia. Tym razem było inaczej. Mimo wszystko siedem meczów i zero straconych goli to jest jakiś wyczyn. Nawet biorąc pod uwagę, że niektórzy rywale nie byli zbyt silni. Jednakże samą defensywą trudno wywalczyć awans do fazy grupowej Ligi Europy. Legia Warszawa odpadła z Rangers FC. Jesień dla fana ekstraklasy znów będzie nudna. Trzeci rok z rzędu nie mamy swojego reprezentanta w fazie grupowej europejskich pucharów.


Udostępnij na Udostępnij na

Stołeczny klub od początku sezonu jest mocno krytykowany. Zresztą nie bez powodu, forma wicemistrza Polski nie jest wybitna. Do tego dochodzi fakt, iż Aleksandar Vuković zdaje się nie widzieć problemu i czasami zaskakuje swoimi wypowiedziami. Z kolei przed rewanżem ze Szkotami powiedział, że pierwszy mecz z Rangersami można śmiało porównać do pojedynków Legii ze Sportingiem czy Ajaxem.

Z drugiej strony trzeba przyznać, że ostatnio i tak jest lepiej. Starcie w Warszawie z wicemistrzem Szkocji może nie było aż tak dobre, jak widział to trener Legii, ale gospodarze spisali się nieźle, a sam mecz był wyrównany. Następnie Legia drugim składem ograła ŁKS 3:2. Rezerwowi pokazali, że także gwarantują odpowiednią jakość. Nadzieje przed pojedynkiem w Glasgow były więc spore. Niestety okazały się one bezpodstawne.

Czy leci z nami Carlitos?

Legii z pewnością nie pomagało całe to zamieszanie z Carlitosem. Trener Vuković uparcie stawia w ataku na Sandro Kulenovicia, który nie jest w najwyższej formie. Niezgoda po dublecie ustrzelonym w Łodzi też usiadł na ławkę. Hiszpan ma podobno jeszcze latem odejść do klubu z Bliskiego Wschodu, bo ma dość tego, iż nie dostaje żadnych szans na grę, podczas gdy jego konkurent do gry w ataku zdecydowanie nie zachwyca.

To całe zamieszanie na pewno nie działa na korzyść „Wojskowych”. Konflikt na linii Carlitos i kibice kontra Vuković mógł podziałać negatywnie na zespół. Z Kulenoviciem w ataku trudno myśleć o pokonaniu takiego zespołu jak Rangers FC. W drugiej połowie zmienił go Niezgoda i zagrał o niebo lepiej od Chorwata, ale niewiele to dało.

Zróbmy to jak osiem lat temu

Kibice Legii przed starciem z podopiecznymi Stevena Gerrarda dużo mówili o słynnym meczu z sierpnia 2011 roku kiedy warszawiacy zwyciężyli w Moskwie 3:2. Wtedy też mało kto na nich stawiał, faworytem byli rywale, a stawką faza grupowa Ligi Europy.

Jednakże podopieczni Macieja Skorży zaprezentowali się świetnie, zagrali bez kompleksów i dzięki zwycięstwu w stolicy Rosji zameldowali się w fazie grupowej drugich najważniejszych europejskich rozgrywek. Wielu fanów Legii pragnęło powtórki sprzed ośmiu lat. Teraz przecież też nie byli faworytami i do awansu potrzebny był dobry wynik na wyjeździe.

Mecz walki

To nie był najwspanialszy mecz w historii futbolu. Trudno się oglądało to spotkanie. Na takie starcia istnieje w Polsce takie piękne określenie: „mecz walki”. Zaangażowania nie brakowało, ale jakości piłkarskiej przez większość czasu już tak. Parafrazując słowa jednego z bohaterów komedii „Poszukiwany, poszukiwana” – mało było piłki w piłce.

Obie drużyny przede wszystkim nie chciały stracić gola. Najważniejsza była gra na zero z tyłu. Mimo wszystko Rangersi (zwłaszcza w drugiej połowie) prezentowali się lepiej. Mieli więcej okazji, odważniej dążyli do strzelenia bramki, prezentowali większą kulturę gry.

Szczególnie dobrze zagrał Morelos. Widać było w jego postawie dużo pewności siebie. Czasami wręcz zachowywał się nonszalancko i nie zauważał lepiej ustawionych kolegów. Jednakże potencjał ma ogromny i w tej najważniejszej sytuacji zachował się jak trzeba. Legia w ośmiu meczach eliminacyjnych straciła tylko jednego gola i odpadła. To musi boleć, ale awansował lepsza ekipa.

Z zespołu Legii można wyróżnić Niezgodę, który zagrał niewiele ponad pół godziny czy Gvilię. Fenomenalne zawody rozegrał Majecki i długo utrzymywał Legię przy życiu. „Wojskowi” zbyt mocno byli skupieni na tym, żeby nie stracić bramki. Zabrakło odwagi w ofensywie. Rangersi w drugiej połowie poszli po swoje i wyrwali awans. Teraz możemy sobie jedynie zadać pytanie – co by było gdyby Carlitos zagrał w tym meczu?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze