Legia ma słaby moment, czy to już kryzys?


Jak poważne są problemy zespołu Runjaicia?

22 października 2023 Legia ma słaby moment, czy to już kryzys?
Mateusz Kostrzewa/Legia.com

Legia Warszawa w hicie 12. kolejki PKO Ekstraklasy została rozgromiona przez Śląsk Wrocław. Zespół Jacka Magiery przeżywa świetny czas, natomiast drużyna wicemistrzów Polski wręcz przeciwnie. Dla stołecznej ekipy była to już czwarta porażka z rzędu. Chwilowy zastój czy poważny kryzys?


Udostępnij na Udostępnij na

Czy było aż tak źle?

– Biorę odpowiedzialność nie tylko za ten mecz, ale też za całokształt tego, jak wygląda zespół. Musimy porozmawiać w otwarty sposób o tym spotkaniu. Mamy niewiele czasu, do każdego meczu chcemy być dobrze przygotowani. Przed nami rywalizacja w Europie, a następnie ważny mecz w lidze. Dziękuję również naszym kibicom, którzy tak licznie nas dzisiaj wspierali. – Mówił trener stołecznych na pomeczowej konferencji prasowej.

Oczywiście, że Legii nie przystoi przegrywać tak wysoko. Nie ważne z kim. Należy jednak zwrócić uwagę, że Legia nie była wyraźnie zdominowana, Śląsk zwyczajnie skorzystał z serii błędów w obronie ekipy ze stolicy. Trzy bramki strzelił też w odstępie kilku minut. A pamiętać należy, że pierwsza połowa w wykonaniu drużyny Kosty Runjaicia była całkiem dobra, o czym w wypowiedzi po meczu mówił Rafał Augustyniak. Legia operowała piłką, podchodziła do bramki lidera PKO Ekstraklasy, ale później nie miała pomysłu na finalizowanie akcji. Nie pomogła również dobra dyspozycja bloku defensywnego Śląska, który stracił w tym sezonie najmniej bramek. Co by jednak było, gdyby strzał Marca Guala przy 0 – 0 nie trafił w poprzeczkę, a do bramki? Nie wiemy, również nigdy się nie dowiemy.

Cztery porażki

Legia przegrała ostatnie cztery mecze i jest to seria fatalna, która miejsca mieć nie powinna. Jeśli jednak spojrzymy na każdy mecz z osobna, to można warszawiaków w pewien sposób rozgrzeszyć. Pierwszy mecz z Jagiellonią był przed spotkaniem w Lidze Konferencji, stąd Kosta Runjaić zarotował w składzie. Do tego dołóżmy fakt, że zespół Adriana Siemieńca jest w tych rozgrywkach świetny i mamy porażkę w przewidywalnych okolicznościach. Oczywiście nie sugerujemy tu, że Runjaić wyszedł na ten mecz z góry zakładając, że jego zespół przegra, jednak porażka była wliczona w rachubę.

Bo właśnie po to na mecz ligowy nie wyszli wszyscy najlepsi piłkarze, aby parę dni później zdobyć punkty w Lidze Konferencji. To się niestety nie udało, ale nikt nie powie, że „Wojskowi” grali źle. Przecież ich rywalem był półfinalista tego pucharu, do tego fakt, że grał on u siebie. Polacy nie byli w tym starciu faworytem i pomimo dobrej gry, minimalną różnicą wygrała drużyna, od której by tego zwycięstwa oczekiwano w większym stopniu.

Dochodzimy do spotkania z Rakowem, mistrzem Polski. Ten fakt już sam przez się mówi, że mierzysz się z nie byle kim. Oczywiście nie mówimy też, że Raków był w gazie, bo zdarzały mu się wtopy, czy to na krajowym podwórku, czy tym europejskim. Legia jednak, jak już podkreśliliśmy, miała godnego rywala, z którym o rezultacie mogły decydować najdrobniejsze detale. I o tamtym spotkaniu też możemy powiedzieć, że było na ostrzu noża. Gdyby Legia wygrała 2:1, niewielu mogłoby słuszność takiego wyniku podważyć. Jednak to minimalnie gorsi okazali się podopieczni byłego szkoleniowca Pogoni Szczecin. Pamiętajmy jeszcze o zdarzeniach pozasportowych po meczu z Alkmaar, a przed meczem z Rakowem.

I natrafiamy na mecz najświeższy. Wyjazd do Wrocławia również wiązał się z ciężką przeprawą. Nie bez kozery sobotnie spotkanie było zapowiadane jako hit kolejki. I właściwie możemy powiedzieć, że nie zawiodło, choć tylko jedna drużyna pakowała piłkę do bramki. Jednak ponownie, o czym pisaliśmy, nie było tak, że Legia była katastrofalna. Fakt, po tym meczu, jeśli już bronimy zespół z Warszawy, można bronić najmniej. Oczywiście Śląsk w wybitnej formie, ale nie można przegrywać 4:0 i popełniać takich błędów, kiedy chce się być mistrzem Polski.

– Z Rakowem, z Jagiellonią, również traciliśmy łatwe bramki. Tymczasem nasi rywale kolejny raz dobrze prezentują się w defensywie. Wiem, co jest nam potrzebne, aby wyjść z tej sytuacji. Łatwo mówić, gdy wszystko idzie dobrze. Muszę zmierzyć się z dużą presją, z którą już kiedyś się mierzyłem. Jestem pewny, że wyjdziemy z tego razem. – Mówił po meczu ze Śląskiem Kosta Runjaić.

Legia była za dobra

Okres przygotowawczy w wykonaniu Legii był, co by nie mówić, świetny. Na obozie bez straty bramki, z kompletem zwycięstw, a rywalem chociażby ekipa spod znaku Red Bulla. Nie było również problemów zdrowotnych, a pojedynczy zawodnicy się wyróżniali. Do tego wszystkiego transfery, które już od pierwszych sekund na boisku pokazywały swoją słuszność. Mówiono nawet w warszawskim obozie, że jest aż za dobrze, a problemy „Wojskowych” prędzej czy później ujrzą światło dzienne.

Początek sezonu zaprzeczył temu pesymizmowi. Legia przechodziła, z problemami, bo z problemami, kolejne rundy europejskich pucharów, aż zakwalifikowała się do fazy grupowej, choć większość widziała w niej bardziej Lecha. Na krajowym podwórku również było dobrze, start ligi z kopyta, wygrany superpuchar. Długo zespół Runjaicia pozostawał bez porażki, pokonał również Aston Villę w świetnym stylu. Słabszy moment musiał nadejść.

– Ostatnie szesnaście miesięcy było w naszym wykonaniu całkiem dobre. Teraz musimy zmierzyć się z momentem o wiele słabszej gry. Dzisiaj zagraliśmy katastrofalnie. Gratuluję rywalom. Zagrali oni mniej więcej w taki sposób, jakiego oczekiwaliśmy. Nie byliśmy dzisiaj w stanie strzelić gola. Brakowało nam skuteczności i szczęścia. Przegraliśmy zasłużenie. W drugiej połowie chcieliśmy kontynuować to, co prezentowaliśmy w pierwszej części gry. Wszystko potoczyło się jednak bardzo źle. Straciliśmy bardzo łatwą bramkę. Źle broniliśmy, nie był to poziom godny Legii i nie był to poziom polskiej ekstraklasy. Dlatego do Warszawy wracamy bez punktów. – Stwierdził Runjaić.

Kalendarz sprzyja?

Kiedy już przychodzą chwile zwątpienia, trzeba szukać potencjalnych rozwiązań. Oczywiście rozwiązaniem bardzo głupim i populistycznym byłoby zwalnianie trenera, a są osoby wyrażające takie zdanie. Kosta Runajić w Warszawie jest od ponad roku, a już dla tego klubu zrobił wiele, nie tylko jak chodzi o wyniki czy trofea. Przyszła pierwsza poważniejsza seria niepowodzeń, a niektórzy już by chcieli jego głowy. Podkreślmy to jeszcze raz – takie zagranie nie miałoby żadnego sensu.

Wróćmy jednak do wspomnianych okazji na wyjście z dołka. Takich okazji upatrujemy właściwie u podłoża – pomocny może okazać się terminarz. „Wojskowych” w czwartek czeka mecz w Lidze Konferencji, z czysto teoretycznie najsłabszym rywalem w grupie. Fakt, Bośniacy postawili się AZ Alkmaar czy Aston Villi, ale wciąż nie jest to klub, którego Legia musi się bać. Choć ostatnie wyniki warszawiaków zmuszają do myślenia, to aby je poprawić, trzeba myśleć pozytywnie. Później Legia ma na własnym stadionie Stal Mielec, która też w ostatnim czasie nie grzeszy formą. Następnie wyjazd do Tychów w Pucharze Polski i podróż do Radomia na mecz ligowy. Później rewanż ze Zrinjskim, tym razem u siebie. Najpoważniejszy mecz przed listopadową przerwą na kadrę to spotkanie z „Kolejorzem”, co ważne, przy własnych trybunach.

Czy Legia jest w kryzysie? Jeszcze tak nie powiemy. Czy Legia może go uniknąć? Zdecydowanie tak. Na pewno nie należy bagatelizować zagrożenia, trzeba tylko skrupulatnie określić, jak można poprawić w zespole rzeczy, które nie funkcjonują.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze