Ben Lederman rozpycha się łokciami w ekstraklasie


Czołowym graczem Rakowa staje się Ben Lederman

5 grudnia 2021 Ben Lederman rozpycha się łokciami w ekstraklasie
Rafal Rusek / PressFocus

Ma zdjęcie z Messim, przechodził jak gdyby nigdy nic obok Neymara. Dziś gra w ekstraklasie, w drużynie wicemistrza Polski. Niezły spadek, od szkółki Barcelony do polskiej ligi. Jednak Ben Lederman ma papiery na grę i wreszcie to pokazuje. Wcześniej parę rzeczy sprzysięgło się przeciwko niemu, ale teraz wszystko wydaje się być na właściwym torze.


Udostępnij na Udostępnij na

Ostatnie tygodnie należą do Ledermana. Powrót po kontuzji, gole, asysty, nominacja do tytułu „Młodzieżowca Miesiąca” w ekstraklasie.

Ben Lederman na życiowym rollercoasterze

Ben Lederman nie może narzekać w swoim życiu na nudę i bierność. Przez zaledwie 21 lat zdążył wiele doświadczyć. Wyjechał z rodziną daleko od domu, aby grać w piłkę. To właśnie w Barcelonie dostał lekcję. Piękne życie i trenowanie w najlepszej szkółce piłkarskiej w jednej chwili zamieniło się w koszmar, gdy wyszły nieprawidłowości przy załatwianiu formalności przybycia z USA. Nie mógł nic zrobić, podobnie jak inni chłopcy będący w takiej samej sytuacji niczemu nie zawinił, a nie pozwalano mu na grę czy nawet trenowanie. Potem była gra w juniorach w Belgii, trzecia liga w Izraelu i Polska…

Nie wiadomo było, co chłopak z amerykańskim, izrealskim i polskim paszportem da Rakowowi. Spojrzałeś w jego CV – imponuje, przeanalizowałeś doświadczenie – mało okazałe. Częstochowa stała się dla Bena pierwszym poważnym zderzeniem z seniorską piłką. Początki, jak to zwykle bywa, nie były łatwe. Kontrakt na pół roku, przyplątała się pandemia, rozgrywki wstrzymano. 21-latek nie miał jak się wykazać i udowodnić, że zasługuje na przedłużenie umowy. Finalnie dostał pod Jasną Górą szansę i do czerwca 2024 roku ma tam ważny kontrakt. Czy go wypełni? Jak dalej będzie prezentował taką dyspozycję, to albo trzeba będzie negocjować nową umowę, albo rozważać oferty z innych klubów, bo Ben rozwija się z każdym dniem. Znalazł dla siebie odpowiednie miejsce? Po podpisaniu czteroletniego kontraktu mówił, że jest zadowolony z przejścia do Rakowa, i teraz po kilkunastu miesiącach na pewno to podtrzymuje.

– Bardzo się cieszę, że zostanę w Rakowie na dłużej. Dobrze się czuję w drużynie, a przede wszystkim czuję, że się rozwijam. Mam nadzieję, że z tygodnia na tydzień będę stawał się jeszcze lepszym piłkarzem. Liczę, że swoimi umiejętnościami pomogę drużynie i wspólnie będziemy piąć się na sam szczyt – przyznał w rozmowie z oficjalną stroną Rakowa Lederman.

Raków ma perełkę w swoich szeregach

Chwalono go za dobre występy, ale nie szły za tym liczby. Mówi się, że cierpliwy i kamień ugotuje. Ben bez wątpienia musiał się wykazać spokojem. Brak liczb dla pomocnika jest niczym dobrym, wręcz czymś denerwującym. Ale los oddał mu z nawiązką. Wszystko, co dobre, skumulowało się praktycznie w ciągu kilku dni. Premierowe trafienie, asysta i naprawdę dobra, pewna gra. Ta lewa noga nęka linię obrony przeciwników kąśliwymi, prostopadłymi piłkami, śmiało operuje w środku pola i staje się kluczowa dla Rakowa. To on przejął po Kamilu Piątkowskim etat młodzieżowca w wyjściowym składzie. Jego babcia była Polką. Dzięki polskiemu paszportowi (oraz oczywiście wiekowi) Lederman ma taki status. Gra także dlatego, że jest najzwyczajniej w świecie dobry. Miło patrzy się na jego grę.

Widać barcelońskie szkolenie. Pierwszy z brzegu przykład, prozaiczna sytuacja. Lederman kręci się w środku pola, gdzieś w okolicy 20. metra. Piłka na skrzydle, całkiem daleko od niego. Mimo to po przebiegnięciu kilku metrów mechanicznie jak robot rusza głową na prawo oraz lewo. Następne parę kroków, to samo. Młody pomocnik skanuje przestrzeń. Mimo że akcja toczy się w oddali, to on jest w ciągłej gotowości na otrzymanie piłki i co chwilę sprawdza, jak są ustawieni partnerzy, żeby mieć pogląd, jak może do nich zagrać. Niesamowite, na żywo wygląda to wręcz nietypowo, ale pokazuje klasę zawodnika.

Polecam poświęcić jeden mecz, choćby tylko jedną połowę i skupić uwagę wyłącznie na Ledermanie, wodzić za nim oczami. Oglądając uważniej, można zauważyć jeszcze więcej rzeczy i niuansów, które są odpowiedzią na pytania, dlaczego zainteresowała się nim Barcelona, dlaczego był obok Pulisicia uważany za największy talent w USA, dlaczego Raków coś w nim zobaczył.

To dopiero początek…

Żeby nie było zbyt pięknie, nadeszła pandemia. Już nawet nie chodzi o to, że liga była zawieszona i piłkarze siedzieli w domach. Zakażenie dotknęło Ledermana i miało poważne skutki. Młody piłkarz ciężko przechodził Covid. Gdy test wreszcie okazał się negatywny, pojawiły się z kolei negatywne konsekwencje w organizmie. Jak wiadomo, ta choroba najbardziej atakuje płuca i z tym był problem u Bena. Wchodzenie na wyższy pułap oddechowy okazało się wyzwaniem, a odbudowanie wydolności wymagało więcej czasu, niż zakładano.

Jedne zawirowania zdrowotne udało się uspokoić, to za jakiś czas przyplątały się drugie. Równie poważne, wykluczające pomocnika z gry na kilka miesięcy. Mecz z Suduvą (eliminacje LKE) zakończył się dla Bena po kilku minutach. Słaba murawa w Mariampolu plus brutalny faul rywala złożyły się na kontuzję kolana. Uszkodzenie więzadła brzmi jak wyrok, bo nigdy nie wiadomo, jak poważne się okaże, ile czasu zabierze i czy w przyszłości nie będzie się odczuwać skutków urazu. Urodzony w Los Angeles zawodnik wrócił zaskakująco szybko. Niektórzy byli zdziwieni, że tak prędko doszedł do zdrowia. 22 lipca zwijał się na Litwie z bólu, a 16 października na wyjeździe we Wrocławiu rozegrał 76 minut. Po niespełna trzech miesiącach od urazu już był w kadrze meczowej i wrócił na murawę. Ekspresowe tempo.

Pewny siebie, głodny gry. Nic go nie zatrzyma. Niech tylko dopisze zdrowie, a resztę Ben Lederman zdobędzie sam. Ta maszyna ruszyła i nabiera rozpędu. Raków może się okazać dla 21-latka tylko przystankiem, w którym po latach będą go ciepło wspominać, gdy już zrobi karierę na miarę swojego potencjału.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze