Lechia Gdańsk próbuje złapać rytm


Wysokie zwycięstwo z GKS-em Katowice ma pomóc odblokować formację ofensywną

23 września 2023 Lechia Gdańsk próbuje złapać rytm
Piotr Matusewicz / PressFocus

Atut własnego boiska ponownie zadziałał. Lechia Gdańsk pokonała aż 5:1 GKS Katowice i odniosła czwarte zwycięstwo w tym sezonie, a trzecie właśnie u siebie. Tym razem los się do nich uśmiechnął podwójnie, gdyż w drugiej połowie rywal ujrzał dwie czerwone kartki, co zdecydowanie ułatwiło grę w ofensywie. Taki triumf może napędzić drużynę, będącą cały czas w trakcie budowy.


Udostępnij na Udostępnij na

Nic nie działa na drużynę tak dobrze, jak przekonujące wysokie zwycięstwo. Lechia Gdańsk doświadczyła tego w piątkowy wieczór, rozbijając u siebie GKS Katowice. Tego dnia spotkały się ze sobą drużyny sąsiadujące w tabeli. Kilka czynników złożyło się jednak na to, że tylko do przerwy wyglądało to na wyrównany mecz.

Po jednym zadanym ciosie

Początek tego starcia był bardzo interesujący i dosyć intensywny. Lechia Gdańsk szybko zdołała objąć prowadzenie i dała wyraźny sygnał, że jest do tego meczu dobrze przygotowana. GKS Katowice jednak był tego wieczoru także w dobrej dyspozycji i zaledwie kilka minut po stracie gola, zdołał doprowadzić do remisu po bardzo składnej akcji. Z dużej chmury pojawił się niestety mały deszcz, ponieważ kolejne fazy pierwszej części gry przyniosły mało sytuacji podbramkowych. Tempo gry nie było co prawda niskie, ale wszystko toczyło się najwięcej w środkowej części boiska.

Duże emocje pojawiły się dopiero tuż przed przerwą, w piątej doliczonej minucie. Po akcji gości, w polu karnym upadł Marcin Wasielewski i arbiter podyktował rzut karny, którego następnie po bardzo długiej analizie VAR anulował. Sytuacja była dosyć komiczna, gdyż już pierwsze powtórki pokazały, że kontaktu tam nie było. Mimo to cała weryfikacja trwała aż pięć minut, ale w końcu decyzja została zmieniona. Protesty zawodników GKS-u Katowice na nic się zdały i remis do przerwy się utrzymał.

Wykluczenia i egzekucja

Było emocjonująco tuż przed przerwą i druga połowa rozpoczęła się też od mocnego uderzenia. No może nie dosłownie, gdyż faulowany przez Shuna Shibatę Jan Biegański dodał nieco od siebie, ale zachował bardzo inteligentnie wiedząc, że rywal ma już na koncie żółtą kartkę. W efekcie japoński pomocnik już w 46. minucie dostał drugą żółtą kartkę i zakończył udział w tym spotkaniu. Gdy Lechia Gdańsk poukładała sobie wszystko na boisku po tym wykluczeniu, zdołała szybko wyjść na jednobramkowe prowadzenie. Ponownie na listę strzelców wpisał się Luis Fernandez, dla którego było to szóste trafienie w sezonie.

Goście posypali się chwilę później, jak bezpośrednią czerwoną kartkę za agresywne wejście w Fernandeza ujrzał Arkadiusz Jędrych. To już całkowicie pogrzebało ich szanse w tym meczu, a Lechia Gdańsk dołożyła jeszcze trzy bramki i ustaliła wynik na 5:1. W doliczonym czasie gry powinna mieć szansę na szóste trafienie, ale sędzia mimo weryfikacji VAR nie podyktował ewidentnego rzutu karnego. Być może nie chciał już dobijać przyjezdnych. Z tego spotkania można wyróżnić dwa trafienia nowego napastnika Tomasa Bobceka. Dla Słowaka były to ważne, pierwsze gole w nowym klubie. 22-latek wykazuje duży potencjał i Lechia Gdańsk może mieć z niego spory pożytek, gdy złapie regularność.

Sytuacja nie jest zła

Za nami dziewięć kolejek Fortuna I Ligi, a po swoim spotkaniu Lechia Gdańsk wskoczyła na szóste miejsce. Dorobek czternastu punktów to z całą pewnością nie jest zły wynik. Skoro drużyna nadal ma pewne braki fizyczne i przede wszystkim nie jest do końca zgrana, to nie ma podstaw do narzekania. Dodatkowo do liderującej Odry Opole strata wynosi zaledwie sześć punktów, co na takim etapie sezonu nie jest stratą wielką.

Kluczem na rundę jesienną musi być punktowanie na takim poziomie, by nadal nie tracić za dużo do szerokiej czołówki. To wiele ułatwi w rundzie wiosennej, bo wtedy drużyna będzie już zdecydowanie lepiej zgrana. Ten czas przejściowy jesienią ma pozwolić na wypracowanie lepszej formy. Dodatkowo zawodnicy będą siebie nawzajem coraz lepiej poznawać i też wykrystalizuje się stała jedenastka, w której będzie można wymieniać tylko jednostki, nie niszcząc tym całego schematu. Dlatego też warto doceniać obecną sytuację, bo daje ona powiew optymizmu przed następnymi spotkaniami.

Szymon Grabowski z dobrym startem

Skoro sytuacja w tabeli nie jest zła, to i pochwały należy kierować do Szymona Grabowskiego. Były trener Stomilu Olsztyn zastał Lechię w opłakanym stanie, ale ani trochę nie żałuje, że podjął się tego wyzwania. O tym treściwie opowiadał w wywiadzie z Tymoteuszem Kobielą, trójmiejskim dziennikarzem. Potwierdzenie tych słów jest widoczne w jego poczynaniach. Dobrze wie, że tu potrzeba ciężkiej i spokojnej pracy, by wszystkie klocki poukładać i im dalej w sezon, tym powinno być lepiej.

Pierwszy dłuższy czas na popracowanie z całą drużyną, Szymon Grabowski miał niedawno podczas przerwy na reprezentację. Wtedy udało się wyjechać na krótki obóz, co miało pomóc nie tylko w kwestiach czysto piłkarskich, a także w lepszym poznaniu siebie nawzajem. Odczucia po tym czasie spędzonym na obozie były pozytywne i to też cieszy, że atmosfera w drużynie jest bardzo dobra. Wyniki osiągnięte po tej przerwie, czyli 0:0 z Odrą Opole i piątkowe 5:1 z GKS-em Katowice także na pewno dużo dadzą tej ekipie.

***

Trudno rokować, czy Lechia Gdańsk będzie w stanie już w pierwszym sezonie walczyć o awans. Widząc jednak jakość poszczególnych zawodników i odpowiednią osobę na ławce trenerskiej, można patrzeć pozytywnie w przyszłość. Są tu przesłanki do tego, by ulokować się na dobre w górnej części tabeli. Jeśli ofensywa zacznie funkcjonować odpowiednio, to nawet przy błędach w defensywie dobre wyniki będzie można łatwo osiągać. Dużo jednak będzie zależeć od dalszych wyników w trwającej rundzie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze