Lechia Gdańsk nie traci kontaktu ze strefą barażową


Biało-zieloni pokonali u siebie Stal Rzeszów i przedłużyli serię bez porażki w lidze

28 października 2023 Lechia Gdańsk nie traci kontaktu ze strefą barażową
Piotr Matusewicz / PressFocus

Nie był to mecz wybitny, ale końcówka nieco wszystkim wynagrodziła. Lechia Gdańsk na chwilę straciła prowadzenie ze Stalą Rzeszów, ale finalnie zdołała wyrwać zwycięstwo. W drużynie Szymona Grabowskiego ponownie błysnął Tomasz Neugebauer, który tym razem rozegrał całe spotkanie. Lechia kontynuuje zatem swoją serię bez porażki, a na własnym stadionie zaczyna tworzyć twierdzę. Wygrana powoduje, że gdańszczanie zbliżyli się do strefy barażowej.


Udostępnij na Udostępnij na


Tym razem żadnych przeszkód nie było. Lechia Gdańsk mogła rozegrać swoje pierwsze spotkanie po przerwie reprezentacyjnej. Nad morze zawitała Stal Rzeszów, która mimo iż znajdowała się niżej w tabeli, to w ostatnim czasie prezentowała się solidnie. Obie drużyny przystępowały do tego meczu, mając serię czterech spotkań bez porażki. Różnica była jednak taka, że Stal trzy z czterech spotkań wygrała, a Lechia tyle samo zremisowała. Faworytem byli jednak gospodarze, ponieważ u siebie nie zwykli przegrywać. Do tej pory tylko Motorowi Lublin na początku sezonu udało się wywieźć z Gdańska komplet punktów.

Dobra forma skrzydłowych

Jak to już z reguły w Gdańsku bywa, Lechia od początku starała się przejąć kontrolę i widać było w każdej formacji dużą ruchliwość. Najczęściej ich akcje były przeprowadzane lewą i prawą stroną, gdzie dużo szumu robili zarówno Maksym Chłań, jak i Camilo Mena. Problemem była jednak ostatnia faza przeprowadzanych akcji i bardzo raziła u obu dokładność dograń w polu karnym. Jeśli już ktoś tworzył groźne podbramkowe sytuacje, to była to Stal Rzeszów. Korzystając ze sporej liczby mało zrozumiałych błędów, gościom udawało się wprowadzać trochę nerwowości w defensywie Lechii.

Pomysł na mecz, jaki miała Lechia Gdańsk, przyniósł oczekiwane efekty w 35. minucie. Gdy gra się nieco wyrównała, udało im się przeprowadzić składną akcję prawą stroną, którą w polu karnym na spokoju wykończył właśnie Chłań. Dla zawodnika z Ukrainy był to pierwszy gol w barwach nowego klubu, na którego swoimi ostatnimi występami zdecydowanie zasłużył. Chwilę później Camilo Mena mógł szybko podwyższyć wynik i nieco ustawić cały mecz. W bardzo dogodnej sytuacji strzelił jednak prosto w bramkarza.

Neugebauer potrafi uderzyć z daleka

Nastawienie Lechii na drugą połowę było nieco odmienne. Druga linia starała się za wszelką cenę wprowadzić nieco spokoju i często piłka była wycofywana do defensorów. Stal Rzeszów cierpliwie czekała na swoje okazje, których było dosyć mało. To ich mimo wszystko nie zraziło i ta cierpliwość się opłaciła. Goście widząc, że coraz więcej dziur pojawia się u rywala, gdy tracą piłkę, przeprowadzili w 78. minucie konkretny kontratak, który przyniósł gola wyrównującego autorstwa Adlera Da Silvy. Lechia Gdańsk już nie pierwszy raz na własne życzenie niszczyła sobie korzystny wynik.

Tym razem pojawił się jednak mały przełom, ponieważ reakcję po straconym golu można docenić. Gra nieco przyspieszyła i już siedem minut później ponownie udało się gospodarzom wyjść na prowadzenie. W drugim meczu z rzędu bohaterem gdańszczan okazał się Tomasz Neugebauer. Młody pomocnik tym razem przebiegł kilkadziesiąt metrów po rzucie rożnym dla Stali i bardzo dokładnym uderzeniem z ponad 20 metrów nie dał szans Jakubowi Wrąblowi. Ten gol zapewnił Lechii zwycięstwo i przedłużenie serii bez porażek. Warto dodać, że Lechia Gdańsk w ostatnich pięciu spotkaniach przed własną publicznością wygrała aż cztery i raz zremisowała. Twierdza Gdańsk krok po kroku jest budowana. To też pozwala utrzymywać kontakt z szeroką czołówką Fortuna 1. Ligi.

Zasłużył na więcej minut

Tomasz Neugebauer sezon pierwszoligowy rozpoczynał z przymusu jako stoper. Na pewno nie jest to jego ulubiona pozycja, ale mimo to prezentował się w defensywie bardzo solidnie. Gdy jednak do klubu trafiło dwóch środkowych obrońców, 20-latek wrócił na swoją nominalną pozycję do środka pola. Minut jednak było już mniej, gdyż z racji większej rywalizacji trener dawał mu grać wyłącznie z ławki. Obecny czas może być dla Neugebauera przełomowy, zważając na to, że w ostatnich dwóch meczach jego bramki zapewniły cztery punkty.

Pod wrażeniem Neugebauera są kibice, a także i trener Szymon Grabowski, o czym wprost mówił na konferencji pomeczowej:

– Tomasz Neugebauer moje zaufanie w stu procentach ma od długiego czasu, jeszcze od czasu kiedy grał w Ruchu Chorzów. Śledziłem tego zawodnika bardzo uważnie i byłem pod wrażeniem jego gry i nie inaczej jest tutaj w Lechii. Tomasz po raz kolejny pokazuje, że możemy bardzo mocno na niego liczyć. I to nie tylko z racji tego, że w tej drużynie pełni status młodzieżowca.

Ważne jest też to, że poza golem ze Stalą Rzeszów Neugebauer rozegrał pełne 90 minut i spisał się więcej niż solidnie. Z nim w środku pola gra Lechii była bardziej spokojna, niż miało to miejsce przy obecności Jana Biegańskiego. Często jest tak, że uraz jednego jest szczęściem drugiego. W tym przypadku możemy być tego świadkami i kto wie, może wracający już do zdrowia Biegański będzie miał problem z powrotem do podstawowego składu.

Powtarzające się problemy

O ile można znaleźć nieco pozytywów w ofensywie i w środku pola, to nadal gra w defensywie nie należy do najpewniejszych. Nawet jak zawodnicy Lechii nie mają wielu okazji do tego, by się wykazać, to i tak w ich poczynaniach często widać nerwowość. Na to jednak coraz większy wpływ ma sytuacja w bramce. Bogdan Sarnawski od początku tego sezonu nie oferuje w bramce takiego spokoju i pewności, a tego się od niego oczekiwało.

Szymon Grabowski wielokrotnie pytany o sytuację w bramce podkreślał, że u niego numerem jeden cały czas jest Sarnawski. Rywalizujący z Ukraińcem o skład Antoni Mikułko chyba nie ma zbyt wysokich notowań i kto wie, czy zimą skauci nie będą rozglądać się za wzmocnieniem tej pozycji. Wiadome jest, że priorytetem będzie ściągnięcie środkowych obrońców do rywalizacji, ale warto także pomyśleć o obsadzie bramki – jak oczywiście obecna sytuacja się nie poprawi. Trudno myśleć o czymś wielkim w tym sezonie, jeżeli będzie ciągły strach o to, czy nie zdarzy się coś złego w defensywie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze