Lechia Gdańsk ma kim atakować i nie ma kim bronić


John Carver ma coraz większy ból głowy widząc poczynania swojej drużyny w defensywie

27 lipca 2025 Lechia Gdańsk ma kim atakować i nie ma kim bronić
Michał Stawarz

Siedem bramek, odwrócenie wyniku z 0:2 i emocje do ostatniego gwizdka. Sobotni wieczór w PKO BP Ekstraklasie przyniósł kibicom wielkie emocje. Lechia Gdańsk mocno postraszyła Lecha Poznań, wychodząc w pierwszej połowie na dwubramkowe prowadzenie. Po przerwie jednak mistrz Polski się obudził i migiem strzelił aż cztery gole, nękając co rusz strasznie pogubioną defensywę rywala. Gospodarze zdołali jeszcze odpowiedzieć, ale zaledwie jednym golem i musieli przyjąć na klatę drugą porażkę z rzędu. Lechia musi nadal szukać balansu między ofensywą i defensywą, gdyż problemy w tyłach się nawarstwiają.


Udostępnij na Udostępnij na


Spory niedosyt muszą czuć wszyscy w Gdańsku po domowym starciu z mistrzem Polski. Lechia ponownie pod wodzą Johna Carvera pokazała, że nie boi się grać z czołowymi drużynami w lidze. Pierwsza połowa tego starcia była po wieloma względami na plus, chociaż wszystko mogło się potoczyć inaczej. Kluczem do jeszcze większego napędzenia gospodarzy był obroniony karny przez Szymona Weiraucha. Lechia Gdańsk następnie dwukrotnie skierowała piłkę do bramki Bartosza Mrozka i do szatni schodziła w bardzo dobrych nastrojach.

Właśnie te dobre nastroje mogły spowodować niepotrzebne rozluźnienie, bo po przerwie była to już inna drużyna. Lech Poznań za to wyszedł z szatni naładowany i w mgnieniu oka zamienił wynik 2:0 w 2:4. Przyjezdni zaczęli grać znacznie mądrzej i to przyniosło pożądane efekty. Podopieczni Johna Carvera ponownie zaprezentowali się katastrofalnie w defensywie, psując tym samym występ swojemu bramkarzowi, mającemu na koncie kilka świetnych interwencji w pierwszej odsłonie.

Tomas Bobcek najjaśniejszym punktem drużyny

Z formacji ofensywnej Lechia Gdańsk z całą pewnością może czerpać mnóstwo korzyści w tym sezonie. Wiele jednak zależy od tego, czy zdrowy będzie Tomas Bobcek. Słowacki napastnik posiada spore umiejętności snajperskie i w spotkaniu z Lechem Poznań ponownie to potwierdził. 23-latek skompletował swojego pierwszego hat-tricka w barwach Lechii, dając jeszcze swoim ostatnim golem nadzieję w końcówce spotkania. Nie udało się jednak pójść jeszcze za ciosem i wynik 3:4 był tym ostatecznym.

Warto odnotować, że statystyki jakie ma Bobcek w ekstraklasie, są naprawdę imponujące. Po sobotnim meczu Słowak ma w swoim dorobku dziesięć bramek w osiemnastu spotkaniach. Wiosną poprzedniego sezonu, gdy wrócił na rundę wiosenną po urazie, od razu było widać, że cała ofensywa zaczęła lepiej funkcjonować. Jeżeli zatem zdrowie w obecnym sezonie dopisze, to Tomas Bobcek może przekroczyć barierę dziesięciu bramek, nawet jeżeli Lechia Gdańsk będzie miała problemy z regularnym punktowaniem. Jest tu potencjał na czołówkę strzelców całej ligi

Na dziś także nie wiadomo jak potoczy się dalej sytuacja z linią ataku, gdyż kontuzji w meczu z Lechem doznał Dawid Kurminowski. Nowo pozyskany napastnik ma problemy z kręgosłupem po jednym starciu i trwa wyczekiwanie na diagnozę.

Kacper Sezonienko odbudowany na dobre?

W Lechii Gdańsk jest od wielu lat, ale dopiero od niedawna można wprost mówić, że zaczął odpalać na dobre. 22-letni już Kacper Sezonienko to zawodnik, który wielokrotnie zbierał masę krytycznych opinii za swoje występy. Niegdyś uważany za solidny talent, ale potem coś się w tym rozwoju piłkarskim zatrzymało i wiele osób traciło wiarę. John Carver jednak coś w nim zobaczył i się nie pomylił. Anglik postanowił zbudować sobie go praktycznie od podstaw i wiele wskazuje na to, że to się udało.

Sezonienko błysnął w końcówce poprzedniego sezonu, gdy zaliczył serię trzech meczów z rzędu z golem. Nagle okazało się, że faktycznie jest to gracz, który może wnieść coś nowego do gry ofensywnej. Jego występ z Lechem Poznań dodatkowo mógł kibiców utwierdzić w tym, że może być z niego pociecha w najbliższych miesiącach. Ku zaskoczeniu wielu, trener Carver postanowił wystawić Kacpra na skrzydle, gdzie z reguły radził sobie wątpliwie. Sezonienko jednak nic sobie z tego nie robił i zanotował chyba jeden ze swoich najlepszych występów w barwach Lechii Gdańsk. Dużo pracował w odbiorze, pomagał w defensywie i… zaliczył fenomenalną asystę. Warto sobie to obejrzeć, bo całe jego zachowanie przy drugiej bramce to majstersztyk.

Skoro Kacper Sezonienko pokazuje, że może grać na kilku pozycjach, to z całą pewnością złapie w tym sezonie sporo minut. Lechia Gdańsk miewa różne problemy, szczególnie w bocznych strefach i taki zawodnik może być asem w rękawie Johna Carvera. Oby ten rozwój dalej szedł w tę stronę, bo nawet problemy zdrowotne podczas przygotowań jak widać nie zepchnęły 22-latka z dobrej drogi, na jaką wszedł jakiś czas temu.

Defensywa cały czas mocno kuleje

Przede wszystkim musimy zacząć blokować dośrodkowania. Musimy mieć też więcej chęci w bronieniu, jeśli chodzi o obronę samego pola karnego. Zagraliśmy dwa mecze w tym sezonie i straciliśmy już sześć bramek. Jeżeli tak dalej będziemy tracić bramki, doprowadzimy do spadku. – tak John Carver wypowiadał się po tym przegranym meczu z Lechem Poznań. Widać było u trenera olbrzymie rozczarowanie postawą w obronie i nie można się temu dziwić. Problemy z poprzedniego sezonu nadal się powtarzają i bardzo trudno to naprostować. Do wspomnianego rozczarowania trenera można też dodać jego wcześniejsze wypowiedzi o tym, że sparingpartnerzy w letnim okresie przygotowawczym byli niezbyt jakościowi. Zapewne to też nie do końca pomogło w wypracowaniu lepszej gry w obronie.

Na nic także zdają się na razie personalne zmiany w defensywie. W meczu z Lechem zagrał tylko jeden zawodnik, który był w klubie w minionym sezonie – czyli Bujar Pllana. Obok niego w składzie znaleźli się Alvis Jaunzems, Maksym Diaczuk i Matus Vojtko. Jeszcze w pierwszej połowie dwójka środkowych obrońców pokazywała się w miarę solidnie, ale od samego początku na sporą karuzelę zostali wrzuceni boczni obrońcy Jaunzems i Vojtko. Tutaj należy mieć największe pretensje, bo na razie obaj nie zdołali należycie zastąpić Dominika Piły i Miłosza Kałahura.

Jak już Lech Poznań po przerwie włączył wyższy bieg, nagle cała linia defensywna zaczęła zachowywać się po prostu dziwnie. Boki obrony stały się jeszcze gorsze, niż przed przerwą – a to już był duży wyczyn. Duet stoperów za to nie potrafił współpracować z drugą linią. Pojawiały się tam spore dziury przed polem karnym, bo Żelizko zagrał nie na swoim poziomie, a Neugebauer dał średnią zmianę. Te wszystkie czynniki doprowadziły do tego, że Szymon Weirauch musiał czterokrotnie sięgać do swojej bramki po piłkę. Młody bramkarz miał spore powody do niezadowolenia z tego co się wydarzyło.

John Carver nie bije na alarm

Lechia Gdańsk na pewno znalazła się w bardzo niekomfortowej sytuacji. Dwie porażki w dwóch spotkaniach i dodatkowo minus pięć punktów w tabeli, to coś trudnego dla sztabu i zawodników. Mimo takiego początku sezonu, John Carver stara się tonować nastroje i zaleca na razie zachowywać spokój. Trener zdaje sobie sprawę, że na początku przyszło jego drużynie grać ze świetnymi rywalami i na tym trzeba budować formę na resztę sezonu.

– Mamy trochę więcej niż dwa mecze w tym sezonie, więc nie ma na razie powodu, bym wszedł bardzo agresywnie w zespół. To nie jest mój styl. Zawodnicy dostali zadanie, że każdy z nich musi obejrzeć ten mecz, bo jestem bardzo zainteresowany, gdzie sami widzą problemy. Nie wciskam guzika paniki i wiem co mam robić. – John Carver na konferencji po meczu

Z całą pewnością takie podejście ma sens. Jeżeli Lechia Gdańsk będzie dalej tak grała z przodu, to nawet z gorszą defensywą punkty się muszą pojawić. Dodatkowo John Carver zdążył już pokazać, że faktycznie wie co ma robić, czego dowodem była świetna runda wiosenna poprzedniego sezonu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze