Bez niespodzianki w Lizbonie! Lech przegrywa 0:4 z Benficą


„Kolejorz” wyjeżdża z Portugalii bez punktów i strzelonych bramek

3 grudnia 2020 Bez niespodzianki w Lizbonie! Lech przegrywa 0:4 z Benficą
lechpoznan.pl/ Adam Jastrzębowski

Podopieczni trenera Dariusza Żurawia przystąpili do tego spotkania w słabszym składzie niż do wcześniejszych. Na ławce usiedli choćby Jakub Moder czy Mikael Ishak. Poznaniacy cudów w tej grupie już nie dokonają – nie oszukujmy się. Dlatego też nie dziwi podejście szkoleniowca, jak i sam wynik. Była to „kontrolowana” przegrana, jeśli można to tak nazwać. Zawsze „Kolejorz” mógł sprawić niespodziankę, ale jednak jasno widać, że siły skupił na ekstraklasowe zmagania. Benfica przypieczętowała awans do fazy pucharowej Ligi Europy, a Lechowi zostało jeszcze jedno spotkanie, na pożegnanie się z europejskimi pucharami w tym sezonie.


Udostępnij na Udostępnij na

Przedostatnia, bo piąta, kolejka rozgrywek grupowych w Lidze Europy nie zaskoczyła w przypadku meczu Lecha z Benficą. Poznaniacy nie byli faworytami w tym spotkaniu. Ale nawet wychodząc w najsilniejszym zestawieniu, nie można by było ich za takich uznać.

Przebudowany skład

Gdy w wyjściowej jedenastce zamiast Ishaka grają Awwad i Kaczarawa, a Modera zastępuje Muhar, to wiedz, że coś się dzieje. Jeśli na ławce siadają Jakub Kamiński i Dani Ramirez, to raczej nie jest to spowodowane tym, że zmiennicy są od nich lepsi. Jedynie linia obrony pozostała najmniej naruszona. Kręgosłup zespołu nie zmienił się, lecz to zdecydowanie za mało, aby skutecznie powalczyć z wyraźnie lepszą Benficą. Dodatkowo na niekorzyść Lecha w całej tej sytuacji działał fakt, że grał na wyjeździe. Oczywiście w obecnych czasach trudno mówić, że gospodarzom pomogą kibice, bo takowych jeszcze niestety nie ma na stadionach. Bardziej atut własnego, dobrze znanego boiska. Benfica to klasowy zespół, który nawet w odwrotnych okolicznościach, gdy gościł w Poznaniu, potrafił pewnie wygrać (4:2). Tym bardziej u siebie była stawiana w roli faworyta tego starcia. I jak się okazało – słusznie.

Według przewidywań…

…przeważała Benfica. To portugalska drużyna częściej gościła na połowie rywala. Podopieczni trenera Jorge Jesusa byli szybsi, bardziej mobilni, atakowali, naciskali. Lech po odbiorze piłki nie zawsze wiedział, co z nią zrobić. Jego ataki były nieporadne. W początkowych minutach widoczny był Karlo Muhar. Jakby chciał pokazać wszystkim „sympatykom” jego osoby, że się mylili. Niestety, tylko w początkowych. Potem już za bardzo się nie wyróżniał. Zresztą trudno kogokolwiek z Lecha wyróżnić po tym meczu, powiedzieć, że na tle drużyny w całym spotkaniu wyraźnie się wybijał.

Bramkarz Lecha dokładał starań, aby nie musieć wyciągać piłki z siatki. Przez pewien czas dobrze mu to wychodziło. Szkoda, że tylko przez pewien czas. Później wszystko się posypało. Po około 20 minutach gry było blisko straty pierwszego gola, ale wspaniale interweniował Bednarek, a potem kolejny zawodnik z Lizbony oddał niecelny strzał i przeniósł piłkę nad poprzeczkę.

Do 35. minuty Lech dzielnie bronił dostępu do swojej bramki, jednak kapitulacja Filipa Bednarka musiała w końcu nadejść. Prowadzenie gospodarzom po rzucie rożnym zapewnił Jan Verthongen. Trener Dariusz Żuraw był zmuszony jeszcze przed przerwą dokonać pierwszej zmiany. Mikael Ishak zastąpił na placu gry kontuzjowanego Kacharawę. Uraz Gruzina wyglądał na poważny. Nie był w stanie opuścił murawy o własnych siłach. Do szatni „Kolejorz” schodził ze stratą jednej bramki.

Co dalej?

Po przerwie obraz gry zbytnio się nie zmienił. To Benfica dominowała. Drugą bramkę Lech stracił właściwie na własne życzenie. Asystę drugiego stopnia można zaliczyć Filipowi Bednarkowi. Golkiper Lecha niedokładnie wybił piłkę, prosto pod nogi rywali, a Darwin Nunez nie miał problemów, aby zdobyć gola. Kolejny cios przyszedł szybko, bo już kilkadziesiąt sekund później, znowu po stracie. Tym razem dokonał tego Marchwiński. Piłka odebrana w środku pola została szybko przetransportowana w pole karne poznaniaków i umieszczona w bramce przez Pizziego. Było już 3:0, a gra Lecha wyglądała naprawdę kiepsko. Ratować już nie było czego, bo raczej naprawdę trudno byłoby uwierzyć, że Lech doprowadzi tutaj choćby do remisu. Mimo wszystko trener Żuraw posłał jeszcze do boju Ramireza i Czerwińskiego. Nie zdziałali oni wiele. Nic więcej się nie zmieniło w grze „Kolejorza”. Może zmianie uległ tylko rezultat na tablicy wyników. Wszystko za sprawą Juliana Weigla, który w końcówce spotkania zdobył czwartą bramkę dla klubu z Lizbony w dzisiejszym meczu.

Co dalej? No właśnie… Sam awans, powrót do elity po przerwie bardzo ucieszył sympatyków drużyny z Bułgarskiej. Jednak chyba więcej oczekiwaliśmy od Lecha, który całkiem nieźle tę Ligę Europy zaczął. Może nie w kwestii wyników, ale stylu. Teraz nawet tego stylu nie było. Trudno szukać pozytywów po tym spotkaniu i po całym zaprezentowaniu się klubu z Poznania w Europie. Poznaniakom został jeszcze jeden, pożegnalny, mecz. A co potem? Pozostaje walka w lidze i skupienie się, aby zająć na koniec rodzimych rozgrywek jak najwyższą lokatę. Taką, która gwarantuje puchary, walkę o nie. Choć może przez jakiś czas Lechowi przyda się odpoczynek od zmagań na arenie międzynarodowej?

Komentarze
AZARIASZ (gość) - 4 lata temu

Widzę po wczorajszym 0-4 hejt hejt i hejt a Ja tam się z piłkarzy i trenera Lecha nie mam zamiaru śmiać. To co się stało z Lechem to nie ich wina. Póki starczało sił Lech grał pięknie i ładnie dla oka także skutecznie ale nie da się zawojować Europy tylko Tibą , tylko Moderem i tylko Ishakiem non stop. Lech to nie Bayern Monachium. Tu jest Polska czyli brak szkolenia , strategii rozwoju i właściciele którzy chcą zgrywać szejków a są zwykłymi nadwiślańskimi gołodupcami i tak samo tanio chcieli zawojować Ligę Europy. Niestety Panowie i Panie LE to polska liga i puchar gdzie Majstrem może zostać klub co po 15 kolejkach był 3 od końca a puchar zdobyć po karnych w każdym meczu. Z takim gołodupcowym potencjałem 3 punkty w tej grupie a może będzie 6 to i tak sukces. Najsmutniejsze że z tej grupy na spokojnie dało się wyjść ale niestety nie z Rutkowskimi , Klimczakiem i Rząsą u steru. Gracze i Żuraw zrobili co mogli a na ich miejscu w ogóle bym nie wyszedł na mecz tylko został w szatni na znak protestu wobec władz klubu które ponoć mają plan na przyszły sezon.
Z całym szacunkiem ale jaki plan i co Lech za rok chce niby osiągnąć skoro mają odejść Moder , Puchacz , Kamiński a może i sam Ishak bo kasa , kasa , kasa !? Przecież to jest kompletna żenada i mydlenie oczu kibicom. Jeśli chcemy być europejską galerią handlową piłkarzy to bądźmy i przestańmy się ośmieszać że walczymy o jakieś ,, cele '' a jeśli naprawdę chcemy o coś walczyć to przestańmy traktować graczy jak żywy towar , jednosezonowy towar na handel do pierwszej lepszej oferty. I ta uwaga nie tyczy się tylko Lecha Poznań w polskiej piłce...

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze