Lech Poznań zaczyna walkę w Europie


Czy „Kolejorz” ma prawo myśleć o wyjściu z grupy LKE?

8 września 2022 Lech Poznań zaczyna walkę w Europie
Dawid Szafraniak

Już dziś Lech Poznań rozpoczyna walkę o wyjście z grupy Ligi Konferencji Europy. Losowanie przyniosło ciekawych rywali i „Kolejorz” zmierzy się z hiszpańskim Villarrealem, austriacką Austrią Wiedeń i izraelskim Hapoelem Beer Sheva. Szczególnie ekscytująco zapowiada się mecz z Hiszpanami. Nie mniej ciekawie zapowiada się spotkanie z Austriakami ze względu na poprzedni mecz i towarzyszące mu emocje. Lech już nieraz pokazywał, że w piłkę grać potrafi, i nie jest bez szans na wyjście z grupy.


Udostępnij na Udostępnij na

Jedno jest pewne, to zadanie nie będzie należeć do najprostszych, ponieważ klasa rywali jest wysoka i ścieżka awansu jest specyficzna. W Lidze Konferencji do wspomnianej rundy bezpośrednio awansują tylko zwycięskie drużyny swoich grup. Ekipy, które zajmą 2. miejsca w swoich grupach, zmierzą się ze spadkowiczami z grup Ligi Europy (drużyny z 3. miejsc). To nie ułatwia zadania, ale jeżeli polska piłka ma wyjść z zaścianka Europy, to trzeba się mierzyć z takimi wyzwaniami.

Kiepski początek sezonu poznańskiego Lecha

Lech Poznań, jak to mistrz Polski ma w zwyczaju, bardzo słabo wszedł w nowy sezon. Jednak z tą różnicą, że jemu udało się przepchnąć europejskie puchary i awansować do grupy Ligi Konferencji Europy. Jedyne przebłyski w pucharach zanotował w pierwszym spotkaniu z Karabachem Agdam i Dinamem Batumi, które rozbił 5:0. Później przyszły męczarnie z mistrzem Islandii – Vikingurem Reykjavik – oraz wygrany dwumecz z Dudelange.

W ekstraklasie za to szło fatalnie i tutaj też jak na mistrza Polski przystało, po raz kolejny polski klub nie potrafi łączyć gry w lidze z europejskimi pucharami. Po czterech kolejkach „Kolejorz” zgromadził tylko jeden punkt. Warto przypomnieć, że przegrał trzy spotkania, i to wszystkie na własnym obiekcie, co w mistrzowskim sezonie było nie do pomyślenia. Wpływ na taki obrót spraw miało z pewnością to, że praktycznie w każdym spotkaniu występowała inna para stoperów. To, co w zeszłym sezonie było monolitem za sprawą Antonio Milicia i Bartosza Salamona, w tym sezonie rozpadło się jak domek z kart.

W mediach zaczęły pojawiać się informacje, że coraz cieplejsze robi się krzesło trenera Johna van den Broma. Przede wszystkim w tej sytuacji nie pomogli właściciele Lecha z dyrektorem sportowym na czele. To okienko transferowe zostało przespane, do tego plaga kontuzji i mamy mieszankę wybuchową. Jednak cały czas największy żal kibice mają do zarządu obecnego mistrza Polski. Pozycji Holendra bronił z pewnością awans do grupy Ligi Konferencji, inaczej trenera nie byłoby już w Poznaniu.

Lokomotywa wreszcie na właściwym torze

Lokomotywa ma to do siebie, że jest bardzo ciężka i trudno ją rozpędzić. Jednak gdy to się stanie i osiągnie właściwą prędkość, to z kolei trudno ją zatrzymać. Tak może być z drużyną „Kolejorza”. Wcześniej przewijało się stwierdzenie, że mecz z Piastem Gliwice może być spotkaniem przełomowym dla podopiecznych Johna van den Broma.

Lech, wygrywając to spotkanie, rozpoczął serię zwycięstw. W kolejnym meczu zdemolował Lechię Gdańsk, która nomen omen jest bez formy. Następną ofiarą Lecha padł Widzew Łódź, który został rozbity w niewiele ponad jedną minutę. Tak ze strefy spadkowej „Kolejorz” wylądował w środku tabeli z jednym meczem zaległym.

Dawid Szafraniak

Ciemne chmury nad głową trenera poznaniaków rozproszyły się i znowu zaczęło przebijać się słońce. Jednak wymagający fani Lecha wiedzą, że zwycięstwa nad drużynami znajdującymi się w kryzysie lub dużo słabszymi od aktualnego mistrza nic nie pokazują. Dają tylko promyk nadziei, że coś ruszyło i zmierza w dobrym kierunku. Prawdziwy egzamin, i to najtrudniejszy od dawna, już dziś.

Liderzy Lecha Poznań wracają do formy

Kolejnym problemem Lecha była forma ówczesnych liderów drużyny. Było widać, że Jasper Karlström, Mikael Ishak i przede wszystkim João Amaral nie są sobą i szukają swojej najwyższej formy. Pierwszym, który zaczął odnajdywać formę z zeszłego sezonu, był Jasper Karlström. Szwed od kilku spotkań jest czołową postacią Lecha. W ślady za nim zdaje się iść Mikael Ishak, drugi ze Szwedów i kapitan zespołu po powrocie po kontuzji strzelił gola i zaliczył asystę.

Najgorzej wygląda sytuacja u MVP Lecha zeszłego sezonu, czyli João Amarala. Powoli widać przebłyski, ale wszyscy wiemy, że Portugalczyka stać na dużo więcej. On też strzelił gola w ostatnim meczu, ale poza tym był zbyt mało widoczny. Mobilizująca dla Amarala może okazać się osoba Afonso Sousy, który coraz bardziej naciska na pierwszy skład. Jak dobrze wiemy, rywalizacja podkręca formę u piłkarzy, bo każdy chce grać w wyjściowym składzie, tym bardziej w meczu z Villarrealem. Tych trzech piłkarzy wracających do formy to dla Lecha dobry znak i nadzieja, że jeszcze wiele można wygrać.

Skrzydła wychodzą z cienia

Bardzo dobrze wygląda w tym sezonie Michał Skóraś, który w każdym meczu daje z wątroby, i przekłada się to na liczby. Na skrzydle jeszcze jest Kristoffer Velde, ale trudno jednoznacznie ocenić tego zawodnika. W LKE robił liczby, ale był najlepszym z najgorszych. W ekstraklasie nie szło mu tak dobrze, choć mecz w Gdańsku może zaliczyć do udanych. Piłkarz enigma, trudny do rozszyfrowania. Można odnieść wrażenie, że jeszcze nie pokazał swoich prawdziwych umiejętności. Blokuje się zupełnie przy pełnych trybunach i na dużych stadionach, przy kameralnym dopingu potrafi zaś grać świetnie.

W końcu! Tak można powiedzieć o defensywie Lecha Poznań. O ile Joel Pereira gra od początku sezonu bardzo dobrze, o tyle reszta już tak kolorowo nie wyglądała. Lech Poznań ma duet świetnych obrońców, którzy się jeszcze docierają, ale już wyglądają bardzo dobrze. Antonio Milić i wypożyczony Filip Dagerstal zaczynają tworzyć nowy monolit w Poznaniu. Odkąd ta para stoperów gra razem, Lech jeszcze nie przegrał meczu, ba, nie stracił nawet gola.

Trudne zadanie Lecha Poznań w grupie LKE – Villarreal

Już dziś Lecha czeka piekielnie trudne zadanie, ponieważ w Walencji na stadionie Levante stanie do walki z zeszłoroczną rewelacją Ligi Mistrzów – Villarreal CF. Drużyna prowadzona przez Unaia Emery’ego, który jest uznawany za specjalistę od wygrywania Ligi Europy, ma chrapkę na kolejne trofeum. Villarreal to faworyt całych rozgrywek Ligi Konferencji Europy, ale także niezwykle cenny rywal naszpikowany fantastycznymi piłkarzami.

Nie ma się co oszukiwać, Lech dużych szans na wygranie tego starcia nie ma. Będzie to swoiste spotkanie murowanego faworyta i underdoga. Jednak w takich chwilach do głosu czasami dochodzi piłka nożna i to, za co ją kochamy. Z perspektywy nie tylko kibica Lecha, lecz także polskiego fana, niespodzianka mile widziana. Trener gospodarzy zaznaczył, że nie ma zamiaru lekceważyć „Kolejorza”, ale jak będzie, dowiemy się wieczorem. Opiekun poznaniaków zapowiada otwarty mecz i walkę. Lech z Hiszpanami grał już kilka razy, zawsze były to bardzo emocjonujące spotkania. Do Poznania przyjeżdżały takie kluby, jak: Athletic Bilbao, FC Barcelona i Deportivo La Coruna.

Jako trener patrzę na najbliższe spotkanie. Skupiamy się wyłącznie na Villarrealu. Mamy szeroką kadrę i dlatego możemy rywalizować z Villarreal […]. Nie mam żadnych wątpliwości. Wiemy, jak zagrać ten mecz. Już w poprzednim spotkaniu ligowym widziałem zespół pewny siebie. Jesteśmy odpowiednio przygotowani John van den Brom, trener Lecha Poznań

Powtórzyć mecz Lech Poznań vs Austria Wiedeń

Mówiąc o austriackim zespole, należy wspomnieć dwumecz z 2008 roku, gdy Lech mierzył się z Austrią Wiedeń. Pierwsze spotkanie rozegrano w Wiedniu i zakończyło się wynikiem 2:1 dla gospodarzy. Rewanż to już wszytko to, co w futbolu kochają kibice. Pełen emocji mecz doprowadził do dogrywki. Właśnie z powodu tej dogrywki to spotkanie zostało zapamiętane w Poznaniu.

Kibice do teraz widzą sędziego technicznego przy linii bocznej boiska z tablicą wyświetlającą jedną minutę doliczonego czasu gry. Wynik 3:2 dla Lecha Poznań, w tym momencie awans Austrii, ale w ostatniej akcji meczu gola zdobył Rafał Murawski i wprawił cały stadion w ekstazę. Kibice nie mieliby nic przeciwko, gdyby historia zatoczyła koło i bohaterem obu spotkań został znowu Murawski.

Austria Wiedeń w tym sezonie nie gra nic ciekawego, w tabeli rodzimej ligi okupuje miejsce w strefie spadkowej, traci dużo bramek i strzela mało. Jej przygodę w Lidze Europy boleśnie przerwało tureckie Fenerbahce. W Europie rozegrało tylko dwumecz i sromotnie go przegrało. „Kolejorz” spokojnie może powalczyć z Austriakami o punkty, są oni zdecydowanie w zasięgu poznaniaków.

Lech Poznań vs Hapoel Beer Sheva

Lech Poznań spotykał się z Hapoelem tylko na gruncie towarzyskim, zespoły nie miały okazji zagrać przeciwko sobie w europejskich pucharach. Klub z Poznania dwukrotnie grał z Izraelczykami i wygrał oba mecze. Wiadomo, że każde spotkanie jest inne i o punkty w pucharach będzie trzeba powalczyć. Droga wicemistrza Izraela do grupy LKE była dużo trudniejsza niż poznaniaków.

Najpierw poradził sobie z Dynamem Mińsk, później ze szwajcarskim Lugano, by na koniec zastopować rumuńskie Universatea Craiova. Podobnie jak w przypadku Lecha Hapoel lepiej radzi sobie w europejskich pucharach niż we własnej lidze. Tam w momencie pisania tekstu zajmuje 9. miejsce. Oprócz Villarrealu reszta posiada cechę wspólną. Przechodzi kolejne rundy pucharów, ale zawodzi w lidze.

Quo vadis, Lech Poznań?

Jest to grupa bardzo wyrównana z jednym znaczącym faworytem w postaci hiszpańskiego Villarrealu. Na papierze Hiszpanie są poza zasięgiem wszystkich, jednak to LKE i wszystko może się zdarzyć. Patrząc realnie, Lech może włączyć się do walki o 2. miejsce w grupie. Poznaniacy do tej pory grali ze słabymi zespołami, dlatego na spotkania grupowe dojdzie dodatkowa motywacja i chęć sprawdzenia się z lepszą drużyną od siebie. Do tego pokazanie się szerszej publiczności i może przypomnienie o swoim istnieniu selekcjonerom swoich reprezentacji. Lech nie jest bez szans i jeżeli wzniesie się na wyżyny swoich umiejętności, to powinien osiągnąć dobry wynik oraz nazbierać trochę punktów do rankingu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze