Lech Poznań po bardzo słabym początku sezonu wreszcie zaczyna przypominać drużynę, która kilka miesięcy wcześniej została mistrzem Polski. „Kolejorz”, który kompletnie nie miał pomysłu na grę i miał problem ze skonstruowaniem składnej akcji, na przestrzeni kilku kolejek zmienił się w zespół grający na miarę oczekiwań. Ostatnie cztery ligowe spotkania to trzy zwycięstwa, jeden remis i aż trzy czyste konta. W spotkaniu z Villarrealem Lech także pokazał się z bardzo dobrej strony.
Hiszpańska drużyna w czterech spotkaniach w La Liga nie straciła nawet bramki, a Lech strzelił jej trzy. Co prawda stracił cztery, ale i tak ten wynik należy odbierać jako sukces. W ostatnim spotkaniu w lidze podopieczni trenera Johna van den Broma również pokazali się z dobrej strony. Zremisowali z Pogonią Szczecin, która ostatnio jest w świetnej dyspozycji. Zremisowali, a mogli wygrać, bo gola na 2:2 stracili dopiero w 90+9 minucie spotkania, gdy Kamil Drygas pewnie wykorzystał rzut karny po faulu Barrego Douglasa.
Pogoń Szczecin 2:2 Lech Poznań
Lech Poznań był bardzo blisko zwycięstwa w tym spotkaniu. Tak blisko, jak tylko się da. Barry Douglas miał jednak inne plany, można powiedzieć, że zdobył hat-tricka. Zawalił pierwszą bramkę, zawalił drugą bramkę i wyleciał z boiska. Do tego jeszcze doszło nietrafienie w bramkę w stuprocentowej sytuacji, ale od początku. Pogoń Szczecin pierwszą bramkę zdobyła w 8. minucie, Pontus Almqvist zostawił Douglasa za plecami, następnie podał do lepiej ustawionego Łęgowskiego. Ze strzałem młodzieżowca „Portowców” poradził sobie Bednarek, a gola po dobitce zdobył Sebastian Kowalczyk.
90+' TAK JEST DRYGI! 🫡
⚓️ 2-2 ⚪️ | #POGLPO pic.twitter.com/ovafkDPhQH
— Pogoń Szczecin (@PogonSzczecin) September 11, 2022
Po bramce Kowalczyka do głosu zaczęli dochodzić piłkarze Lecha. Dominowali na boisku i już w 20. minucie Michael Ishak wyrównał wynik spotkania. Ogólnie przez cały mecz Szwed wyglądał bardzo dobrze. Był wszędzie, widać było, że dwie bramki zdobyte przeciwko Villarrealowi zadziałały na niego mobilizująco, ale wróćmy do spotkania. Poza Szwedem (podobnie jak w przytoczonym wcześniej meczu) świetnie wyglądał Michał Skóraś. Zdobył nawet bramkę, dołożył stopę po dośrodkowaniu… Ishaka.
Przez pozostałą część spotkania Lech także wyglądał lepiej. Pomimo tego, że to Pogoń goniła wynik, to i tak miała problem z oddaniem chociażby strzału na bramkę Bednarka. Wszystkie znaki na niebie mówiły więc, że to „Kolejorz” wywiezie komplet punktów ze Szczecina. Jak widzicie po wyniku, tak jednak się nie stało. W doliczonym czasie gry Douglas wjechał łokciem w przeciwnika. Obejrzał za to drugą żółtą, w konsekwencji czerwoną kartkę, a Pogoń otrzymała rzut karny, który pewnie na gola zamienił Kamil Drygas. Więcej bramek nie padło i spotkanie zakończyło się wynikiem 2:2.
90'+13 🏁 Koniec meczu.
_____#ESA | #POGLPO 2:2 pic.twitter.com/Dzo13uOSt2— Lech Poznań (@LechPoznan) September 11, 2022
Ishak + Skóraś – duet, który ciągnie Lecha
W coraz lepiej wyglądającej maszynie Johna van den Brooma wyróżnia się szczególnie dwóch zawodników. Pierwszym z nich jest oczywiście wspomniany w tym tekście już kilkukrotnie Michael Ishak. 29-latek przeżywa ostatnio świetny okres. Najpierw dwie bramki i asysta przeciwko Villarrealowi, a teraz gol i asysta w starciu z Pogonią. Ogólnie całościowy dorobek kapitana Lecha Poznań w tym sezonie wygląda bardzo przyzwoicie. W 14 spotkaniach zdobył 9 bramek i zanotował 4 asysty. Liczby to jednak nie wszystko, Ishak wyróżnia się także pracą na boisku zarówno w ofensywie, jak i defensywie.
O ile po Ishaku można było, a nawet trzeba było spodziewać się dobrej dyspozycji, patrząc na jego liczby w poprzednim sezonie, o tyle drugiego lidera Lecha można nazwać niespodziewanym. Rok wcześniej wiatr na skrzydle robił Jakub Kamiński, który obecnie występuje w Wolfsburgu. Jego miejsce w tym sezonie zajął Michał Skóraś. Jest to tym bardziej niespodziewane, że młodzieżowy reprezentant Polski sezon wcześniej wyglądał bardzo przeciętnie. Miał olbrzymi problem z decyzyjnością, liczbami również nie błyszczał.
W akcji bramkowej dla Lecha brali udział absolutni liderzy. Ishak, Karlstrom i Skóraś to ludzie, którzy ciągną nam tego Lecha. Miejmy nadzieję, że takim zawodnikiem stanie się również Sousa. #POGLPO
— Kacper Kozłowski (@KacperKozlowskk) September 11, 2022
Trzy bramki i dwie asysty w 37 spotkaniach to nie był dobry wynik dla skrzydłowego. Szczególnie mizernie wygląda to w obliczu liczb, które Skóraś notuje obecnie (sześć bramek i trzy asysty w osiemnastu spotkaniach). Bez tej dwójki trudno wyobrazić sobie dziś ofensywę Lecha Poznań. Niestety, inni ofensywni gracze, tacy jak: Amaral, Velde, Tsitaishvili, Marchwiński czy Szymczak, nie mają nawet podjazdu do tej dwójki. Kibicom Lecha pozostaje mieć nadzieję, że utrzymają oni obecną dyspozycję, a kontuzje ominą ich szerokim łukiem.
Prognoza na resztę sezonu
Historia uczy nas, że zespoły, które występowały w Europie, znacznie gorzej radziły sobie w lidze. Przykładem takiego stanu rzeczy mogą być Legia w poprzednim sezonie czy Lech dwa lata wcześniej. Czy w tym roku historia się powtórzy? Trudno powiedzieć. Lech Poznań dość słabo wszedł w sezon, ale głównie dlatego, że z gry wypadli praktycznie wszyscy środkowi obrońcy. Teraz do dyspozycji są Milić, Dagerstal oraz Satka, czekać trzeba tylko na Bartosza Salamona. Sytuacja na bramce również uległa poprawie, gdyż bardzo słabo dysponowanego Artema Rudkę zastąpił Filip Bednarek.
Z meczu na mecz Lech Poznań wygląda coraz lepiej. Widać, że holenderski trener potrzebował trochę czasu, by przystosować się do realiów panujących w Polsce. Teraz ma już za sobą 18 rozegranych spotkań. Może sam bilans nie wygląda najlepiej (7-4-7), ale tendencja jest wznosząca, więc należy spodziewać się, że będzie coraz lepiej. Nie wiadomo jeszcze, jak na dłuższą metę Lech poradzi sobie z graniem co trzy dni, ale po dwóch ostatnich spotkaniach można nastawiać się pozytywnie.