Lech Poznań gra w piłkę. I w lidze, i w Europie!


Podopieczni Dariusza Żurawia stawiają na miły dla oka futbol

4 października 2020 Lech Poznań gra w piłkę. I w lidze, i w Europie!
Lech Poznań/Adam Jastrzębowski

Dużo biegania, kontratak, długie piłki, dośrodkowania. Polski futbol najczęściej kojarzy się z ultradefensywnym graniem. Być może wyczyn Lecha Poznań w eliminacjach do Ligi Europy teraz to zmieni. Dlaczego zachwycaliśmy się grą podopiecznych Dariusza Żurawia? Ano dlatego, że „Kolejorz” na arenie międzynarodowej nie bał się grać w piłkę. I mu się to nieźle opłaciło!


Udostępnij na Udostępnij na

Ile to już razy słyszeliśmy głosy, jakoby w polskiej lidze więcej było przeszkadzania aniżeli grania w piłkę. Prawdopodobnie z tego powodu od czterech lat nasze drużyny miały spore problemy z zakwalifikowaniem się do europejskich pucharów. Dostawaliśmy łomot od ekip z Cypru, Kazachstanu, Azerbejdżanu czy Luksemburga. Co roku marzenia o grze chociażby w Lidze Europy kończyły się co najwyżej na ostatniej fazie kwalifikacji. 

Wreszcie ten marazm został przełamany. Wreszcie naszą ligę na arenie międzynarodowej będzie reprezentowała drużyna grająca ładną piłkę. Grająca od tyłu, wymieniająca dużo krótkich podań, udowadniająca, że najlepszą obroną jest atak. Najlepszym na to dowodem niech będzie bilans bramkowy Lecha w czterech meczach eliminacyjnych – 13 goli strzelonych i tylko jeden stracony. 

Zaufanie też ma znaczenie

Trener na lata to w polskiej piłce pojęcie incydentalne. Nie da się nie zauważyć, że brak zaufania włodarzy klubów do szkoleniowców to chleb powszedni naszej ligi. Być może w obecnych czasach sytuacja ta nieco się zmienia. Na lepsze. Jednakże wciąż mamy świeże przykłady skrajnie „nieeuropejskiego” zarządzania w klubach. Najlepszym przykładem odwieczny rywal Lecha Poznań – obecny mistrz Polski, który w decydującej fazie eliminacji do Ligi Europy zwolnił Aleksandara Vukovicia, którego pozycja jeszcze miesiąc wcześniej była niezagrożona.

Lech, czyli układanka Dariusza Żurawia, w której wszystko do siebie pasuje

Kto wie – niewykluczone, że Lechowi udało się awansować między innymi dzięki stabilizacji na ławce trenerskiej. Dariusz Żuraw jest bowiem szkoleniowcem „Kolejorza” od 553 dni. To on zastąpił wcześniejszych „trenerów na lata” – Adama Nawałkę i wcześniej Ivana Djurdjevicia. Kiedy obejmował stanowisko pierwszego trenera Lecha, mało kto o nim tak naprawdę wiedział. Dzisiaj niewiedza ta drastycznie się zmniejszyła.

Mogę powtórzyć to, co powiedziałem chłopakom w szatni. Jestem z nich dumny, napisaliśmy dziś historię – mówił po meczu z Charleroi sternik poznańskiego klubu. – To coś pięknego, jak ten zespół się budował, dojrzewał i zmieniał sposób grania. Jestem dumny z tego, co ten zespół pokazał w pucharach. Trzy mecze na wyjeździe, każdy z nich z przeciwnikami rozstawionymi wyżej od nas i z takimi, z takich krajów, których już dawno nie udało się pokonać – mówił cytowany przez oficjalną klubową stronę.

Coś się zmieniło 

Jeszcze do niedawna wydawało się, że jedyną drużyną, która może nas godnie reprezentować na arenie międzynarodowej, jest Legia Warszawa. Jednak kiedy Lech ograł 3:0 Valmierę oraz Hammarby, by potem rozbić 5:0 Apollon, byliśmy przekonani, że wreszcie naszą ligę w Europie będą reprezentowały dwie ekipy. Lech musiał sobie poradzić z liderem ligi belgijskiej – Charleroi, a Legia musiała pokonać silny Karabach. W tych pierwszych jeszcze miesiąc temu mało kto wierzył. O tych drugich natomiast mówiło się, że po prostu muszą awansować. To miał być ich obowiązek. 

Jak to się skończyło, wszyscy doskonale wiedzą. Być może teraz to Lech będzie drużyną, o której będzie się mówiło, że ma największe szanse awansować do europejskich pucharów. Od wielu lat klubem tym była Legia. Teraz może to ulec zmianie. Podobnie zresztą sytuacja może wyglądać a propos młodzieży. 

Chociaż trzeba przyznać, że oba kluby zdecydowanie wyróżniają się pod tym względem w ekstraklasie, dlatego też oba należy pochwalić. Natomiast nie da się ukryć, że więcej zaufania do młodzieży ma ekipa Dariusza Żurawia. Tylko w samych eliminacjach wyróżniło się kilku młodych piłkarzy grających zazwyczaj w pierwszym składzie – Puchacz, Kamiński i Moder. Swoje szanse dostawał również Michał Skóraś czy Filip Szymczak. Trudno nie wspomnieć także o sprzedanych już za niezłe pieniądze Gumnym i Jóźwiaku…

Lech Poznań nie toleruje dziadostwa

Wydaje się, że Dariusz Żuraw lubi ofensywną piłkę. Chce, by jego podopieczni grali ładny dla oka futbol. Jeśli wygrywają, mają szukać kolejnego trafienia. Wychodzi z założenia, że najlepszą obroną jest atak. Jak już na samym początku wspomniano – nie jest to częsty obrazek w naszej ekstraklasie. Jednak Lech pod wodzą Żurawia zademonstrował taki futbol również w eliminacjach do Ligi Europy, udowadniając tym samym, że da się grać w piłkę z rywalami teoretycznie lepszymi od siebie. 

Wysoki pressing? To coś, co chcemy grać w lidze i Lidze Europy. Nie chcemy tylko bronić i czekać na kontrę. Chcemy dominować, prowadzić grę. Tego się uczymy. Nie wszystko może wychodzi, ale mecze w Lidze Europy pokazują, że to idzie w dobrym kierunku. (…) To świadczy o tym, że zespół nie zadowala się wynikiem. Niezależnie od tego, czy prowadzimy 1, 2 czy 3:0, idzie do końca i walczy. Wraca to, co było w poprzednim sezonie. Nie lubię dziadostwa. Jeśli możemy wbić przeciwnikowi pięć bramek, zróbmy to. Zawsze będziemy dążyć do tego, by prezentować w miarę ładny futbol – mówił po meczu z cypryjskim Apollonem. 

Miejmy nadzieję, że w fazie grupowej Ligi Europy Lech Poznań nie zmieni swojej filozofii. Nawet w meczu z niezwykle silną Benficą…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze