Lazio w sezon 2019/2020 wchodzi świetnie. Niemal od samego początku znajduje się w ścisłej czołówce tabeli. W dzisiejszej odsłonie "FJW" przypomnimy Wam o ostatniej mistrzowskiej drużynie popularnych "Orłów". Kto ich prowadził? Kto odgrywał główne role? Herbata zaparzona i jesteśmy gotowi do jazdy? To jedziemy!
W składzie drużyny z Rzymu w ostatnim mistrzowskim sezonie „Orłów” mogliśmy ujrzeć wielu wyśmienitych zawodników. Część z nich po latach została przy piłce w roli szkoleniowców. Na początek przypomnimy Wam, kto prowadził drużynę, o której po latach sam sir Alex Ferguson miał powiedzieć, że była najlepsza na świecie.
Lazio pod wodzą Szweda
Sven-Goran Eriksson, bo o nim mowa, na Półwyspie Apenińskim pojawił się w roku 1984. Został na nim (z trzyletnią przerwą na Portugalię) aż do stycznia 2001, kiedy to objął reprezentację Anglii. W niebieskiej części Rzymu trener ze Szwecji zjawił się w lipcu 1997 roku. Ruch ten po latach okazał się za wszech miar słuszny. Cztery lata w Lazio sprawiły, że zespół stał się jednym z najlepszych w Europie, a samego Erikssona wypromowało do miana jednego z topowych trenerów na Starym Kontynencie.
Szwed w Lazio miał do dyspozycji naprawdę dobry materiał ludzki. Jednym z najważniejszych zadań było przemienienie zbioru indywidualności w zespół, który będzie w stanie konkurować z najlepszymi.
Sven-Goran Eriksson spotkał na samym początku panowania w Lazio spotkał takich piłkarzy, jak: Alessandro Nesta, Pavel Nedved czy Giuseppe Favalli. Wraz z przyjściem nowego trenera na Stadio Olimpico pojawili się tacy zawodnicy jak choćby Roberto Mancini czy Alen Boksić, którzy w kluczowym sezonie będą jednymi z architektów sukcesu.
Jednak na sukcesy w lidze piłkarzom ze stolicy Włoch przyszło nieco poczekać. Najpierw Szwed musiał uzupełnić braki i wprowadzić jeszcze więcej jakości. Pierwszy sezon nie okazał się jednak udany. „Orły” zdołały zająć zaledwie 7. miejsce w Serie A. Lepiej poszło drużynie w Coppa Italia, które „Orły” wygrały. O zwolnieniu Erikssona nie było więc mowy. Sergio Cragnotti (ówczesny prezes Lazio) obdarzył doświadczonego trenera bezgranicznym zaufaniem. Mało tego. Pozwolił mu na dalszą przebudowę drużyny ze Stadio Olimpico.
Wzmocnienia i wicemistrzostwo
Proces budowy wielkiego Lazio przez Erikssona w następnym sezonie miał swoją kontynuację. W zespole pojawiło się wiele nowych twarzy, które po latach kibice na całym świecie wspominają z rozrzewnieniem. Przed sezonem 1998/1999 na Stadio Olimpico pracę podejmują Marcelo Salas, Sinisa Mihajlović czy młodziutki wówczas Dejan Stanković. Mihajlović (obecny szkoleniowiec Bologny) doczekał się nawet filmików ze swoim udziałem w barwach Lazio. Tu jeden z przykładów tzw. tribute dla Sinisy:
Trafione transfery plus dobra forma i wykonana praca przez cały zespół sprawiły, że „Biancocelesti” już w drugim sezonie pod wodzą szwedzkiego trenera byli bliscy sięgnięcia po scudetto. Zabrakło niewiele, by to zespół z Rzymu wzniósł w górę mistrzowski puchar. Przegrana z AC Milan jednym punktem musiała zaboleć wszystkich w stolicy. Tym bardziej że Lazio dysponowało drugim najskuteczniejszym atakiem w Serie A.
Lepszy okazał się jedynie sąsiad, który w całym sezonie zdobył 69 bramek, a „Orły” jedynie cztery mniej. Do tego możemy dorzucić najmniejszą liczbę straconych bramek (31) na przestrzeni sezonu i mamy obraz drużyny, której zabrakło odrobinę więcej szczęścia, by zdobyć mistrzostwo. Kluczowymi postaciami w drodze po wicemistrzostwo okazali się Marcelo Salas, który zdobył 24 bramki dla Lazio we wszystkich rozgrywkach. Do tego Christian Vieri (14 goli) i prawdziwy lider szatni i prawa ręka Erikssona na boisku – Roberto Mancini, zdobywca 12 bramek. Niepowodzenia na krajowym podwórku Lazio odbiło sobie w Europie. Zwycięstwo w Pucharze UEFA (obecna Liga Europy) jest jak na razie jedynym na arenie międzynarodowej.
„Chciał być menadżerem już wtedy”
Chwilkę musimy poświęcić jednemu z najważniejszych piłkarzy w tamtej drużynie Lazio. Roberto Mancini, pomimo że w mistrzowskim sezonie zdobył zaledwie trzy bramki, był kluczową postacią w szatni. „Biancocelestich” zasilił w wieku 33 lat zaraz po przybyciu do Rzymu Svena-Gorana Erikssona. Według Szweda już wtedy wykazywał trenerskie talenty. Oddajmy głos Erikssonowi:
Już jako piłkarz chciał być menadżerem. Był trenerem, kierownikiem drużyny, kierowcą autobusu. Pełnił każdą funkcję~ Sven-Goran Eriksson
W sezonie 1999/2000, w którym Lazio świętowało setną rocznicę powstania, Mancini powoli przechodził już na drugą stronę rzeki. Nieoficjalnie miał odgrywać rolę jednego z asystentów szwedzkiego trenera. Obecny selekcjoner „Squadra Azzurra” był także jednym z architektów wygranej w Pucharze UEFA sezon wcześniej.
Doświadczenie Manciniego i zmysł trenerski pozwoliły mu niejako mieć wpływ na zespół, dzięki czemu młodzi zawodnicy tacy jak Alessandro Nesta czy Marcelo Salas mieli na kim się wzorować. Bez silnej mentalnie osoby w szatni trudno jest o sukces w wielkiej piłce.
Lazio z Superpucharem Europy
Wróćmy jednak do opowieści o mistrzowskiej drużynie Lazio. Rozgrywki 1999/2000 zbliżają się wielkimi krokami. Do nowego sezonu „Biancocelesti” zamierzają jeszcze bardziej się wzmocnić. W konsekwencji na Stadio Olimpico pojawiają się Diego Simeone, Juan Sebastian Veron, a także obecny szkoleniowiec Lazio Simone Inzaghi. W tamtym czasie 23-letni napastnik.
Lazio jako triumfator Pucharu UEFA sezon rozpoczyna od spotkania o Superpuchar Europy. Rywal? Manchester United – zwycięzca Ligi Mistrzów. Wszyscy doskonale pamiętamy, czego „Czerwone Diabły” w finale Champions League dokonały.
Krótki rzut oka na składy obu drużyn i możemy od razu zobaczyć, że zwycięzca Pucharu UEFA nie musiał mieć kompleksów przed wielkim United. Groźny atak w postaci doświadczonego Manciniego i młodego Simone Inzaghiego. Linia pomocy, którą kibice nawet dzisiaj pamiętają. Środek obrony w osobach Mihajlovicia i Nesty. Piękny skład… I do tego dochodzi ławka rezerwowych, na której zasiadły takie postaci, jak: Diego Simeone, Marcelo Salas czy Giuseppe Favalli. Nie może więc dziwić fakt, że „Biancocelesti” ostatecznie wygrali Superpuchar Europy. 1:0 po bramce rezerwowego Marcelo Salasa pozwoliło zdobyć jedyny jak do tej pory Superpuchar. Ciekawostką dla młodszych może być fakt, że arbitrem tego spotkania był sędzia z Polski Ryszard Wójcik.
Europa to dopiero początek
Zdobyty Superpuchar Europy to był dopiero początek. Zespół Svena-Gorana Erikssona zaczął swój marsz po potrójną koronę. Co ciekawe, popularne „Orły” przez większość sezonu zajmowały drugie miejsce w tabeli Serie A. Dopiero ostatnia kolejka rozgrywek okazała się kluczowa i pozwoliła cieszyć się ze zwycięstwa zespołowi ze stolicy. Większość sezonu, a zwłaszcza jego druga część, to wspaniały wyścig pomiędzy naszym dzisiejszym bohaterem a Juventusem. Pomimo że „Stara Dama” w bezpośrednich starciach z Lazio nie zdołała wygrać, mało tego, w meczu rewanżowym uległa 0:1, to przed ostatnią kolejką zajmowała fotel lidera. Ostatni mecz miał zadecydować o tym, kto sięgnie po scudetto w sezonie 1999/2000. Lazio prowadzone przez Erikssona, naszpikowane gwiazdami podejmie na Stadio Olimpico zespół Regginy. Juventus pod wodzą Carlo Ancelottiego zmierzy się na wyjeździe z Perugią. „Biancocelesti” muszą wygrać i liczyć na to, że „Stara Dama” polegnie w starciu z niżej notowanym rywalem.
Lazio zrobiło to, co do niego należało. Wynik 3:0 nie pozostawiał złudzeń, kto był lepszy w starciu przeciwko Regginie. Piłkarzom z Rzymu pozostała tylko jedna rzecz do zrobienia. Włączenie radioodbiorników i oczekiwanie na doniesienia z Perugii. Mecz „Juve” z powodu oberwania chmury został opóźniony o ponad godzinę. W końcu sędzia dał sygnał do rozpoczęcia i… stała się rzecz niesłychana. Perugia wyszła na prowadzenie. Na Stadio Renato Curi faworyt przegrywał 0:1. Zawodnicy „Starej Damy” próbowali raz za razem. Niestety dla nich, nie udało im się doprowadzić choćby do remisu. To oznaczało, że S.S Lazio po 26 latach (!) sięgnęło po scudetto.
Jedna z najlepiej ofensywnie usposobionych drużyn wygrała w ostatniej kolejce mistrzostwo. Jednym punktem. To, co nie udało się sezon wcześniej, w roku 2000 stało się realne. Najlepszymi strzelcami „Orłów” zostali Simone Inzaghi (19) i Marcelo Salas (17).
Ostatni puchar przed wyprzedażą
Sezon 1999/2000 przeszedł do historii Lazio i do dziś kibice rzymskiego klubu go wspominają. Swoistą kropką nad i było zdobycie Coppa Italia. W finale Lazio przyszło się zmierzyć z drużyną Interu Mediolan. „Nerazzurri” ukończyli sezon na 4. miejscu ze stratą trzech punktów do trzeciego AC Milan.
Obaj finaliści liczyli na sukces w finale Coppa Italia. Warto dodać, że w tamtym czasie rozgrywano dwa spotkania finałowe. Lazio zapewniło sobie Puchar Włoch jeszcze w pierwszym spotkaniu, w którym wygrało 2:1. Mecz na własnym stadionie okazał się jedynym, w którym padły bramki. Dla Lazio trafiali Pavel Nedved i Diego Simeone.
Z dziennikarskiego obowiązku zaznaczymy tylko, że w rewanżu na Giuseppe Meazza padł bezbramkowy remis. Był to ostatni znaczący triumf drużyny, którą sir Alex Ferguson określił mianem „najlepszej na świecie”.
Kolejny sezon Lazio
Wydawać by się mogło, że w kolejnym sezonie Lazio będzie w stanie obronić tytuł i zaznaczyć swoją obecność w europejskich pucharach. Co prawda z zespołem pożegnali się Roberto Mancini (zakończenie kariery) czy Alen Boksić i Sergio Conceicao, ale w ich miejsce Eriksson sprowadził m.in. Hernana Crespo za ok. 50 mln euro czy Claudio Lopeza. Tymczasem jeszcze w grudniu 2000 roku z zespołem pożegnał się szwedzki szkoleniowiec. Objął jako pierwszy zagraniczny trener reprezentację Anglii. Natomiast Lazio w Lidze Mistrzów odpadło w drugiej fazie rozgrywek. W lidze pomimo wspaniałej formy Hernana Crespo „Biancocelesti” uplasowali się dopiero na trzecim miejscu. W pamięci z tamtego sezonu zostało choćby zwycięstwo 4:1 nad Juventusem.
Choć scudetto pozostało w stolicy Włoch, zawodnicy i kibice Lazio musieli czuć spory zawód z powodu zajęcia trzeciego miejsca.
W kolejnym sezonie zaczęło się powolne wyprzedawanie tych, którzy dali mistrzostwo dla Lazio. Odeszli Juan Sebastian Veron do Manchesteru United, Pavel Nedved do Juventusu czy też Marcelo Salas (również „Juve”). Lazio sporo zarobiło na tych transferach, ale też wydawało ogromne sumy na piłkarzy, którzy mieli znów dać im scudetto.
Scudetto zdobyte w roku 2000 przez Lazio jest dotychczas ostatnim triumfem tego klubu w lidze włoskiej. Zbudowane przez szwedzkiego trenera Svena-Gorana Erikssona Lazio było zespołem, którego mógł obawiać się każdy. Okres panowania Szweda jest jednym z najlepszych w całej historii tego klubu. Wielu piłkarzy tamtej drużyny obecnie zajmuje się trenerką i osiągają spore sukcesy, jak choćby Diego Simeone czy Roberto Mancini.
Obecnie Lazio prowadzone przez Simone Inzaghiego, a więc jednego z członków mistrzowskiej drużyny, zajmuje miejsce w czołówce tabeli. Choć w tym sezonie wydaje się to raczej niemożliwe, kibice „Biancocelestich” zaczynają się zastanawiać, czy były napastnik ich klubu będzie w stanie dać im scudetto. Tym razem w roli szkoleniowca.
A Wy co sądzicie o ostatniej mistrzowskiej drużynie Lazio?
Witam! Pozwolę sobie zauważyć, że w 1999 roku o Superpuchar Europy grał triumfator Ligi Mistrzów i Pucharu Zdobywców Pucharów. I to właśnie to trofeum zdobyło Lazio wygrywając jednocześnie ostatnią edycję tych rozgrywek.
Poważny błąd! Lazio w 1999 roku nie zdobyło Pucharu UEFA, lecz Puchar Zdobywców Pucharów. W finale Pucharu UEFA grali rok wcześniej w Paryżu, ale przegrali w nim z Interem 0-3. A PZP przeszedł do historii wraz z sukcesem Rzymian, bo była to ostatnia edycja tych rozgrywek.