Kto rządzi futbolem? Ranking Forbesa


25 września 2015 Kto rządzi futbolem? Ranking Forbesa

Magazyn "Forbes" opublikował listę najpotężniejszych agentów sportowych na świecie. W pierwszej piątce aż trójka to agenci piłkarscy. To oni pociągają za sznurki w futbolowym biznesie. 


Udostępnij na Udostępnij na

Na pierwszym miejscu znajduje się niezmiennie Scott Boras, który na prowizjach przy podpisywaniu kontraktów w lidze baseballu inkasuje 117 milionów dolarów. To facet pierwotnie specjalizujący się w prawie farmaceutycznym, który do gry wkroczył w 1983 roku, negocjując kontrakt Billa Caudilla, będący wówczas jednym z największych w historii MLB. Obecnie on i jego agencja odpowiadają za kontrakty najważniejszych zawodników ligi. Trzecim jest Tom Cadon obracający się w kręgach NFL. Na drugim miejscu plasuje się za to Jorge Mendes, czyli najgrubsza ryba w świecie agentów piłkarskich.

Najnowszy ranking „Forbesa” składa się z pięćdziesięciu pozycji, wśród których możemy znaleźć siedmiu agentów piłkarskich. Chociaż przedstawicieli robiących interesy w innych dyscyplinach sportu jest więcej, to jednak Mendes i jego koledzy zajmują miejsca w czołówce. Kim są więc najpotężniejsi agenci piłkarscy?

Najniżej spośród całej siódemki, bowiem na 23. lokacie, plasuje się Thomas Kroth. To były piłkarz mający na swoim koncie 13 występów w kadrze RFN. Zakończył karierę w 1990 roku jako zawodnik Borussii Dortmund. Lepiej niż na boisku Kroth spisuje się w branży menedżerskiej, odpowiadając za interesy ponad 100 zawodników. Najbardziej znani klienci prowadzonej przez niego Pro Profil Agency to Manuel Neuer, Jose Holebas i Shinji Kagawa. Na prowizjach Niemiec zarobił 22,4 miliona dolarów.

Dwa miejsce przed Krothem znajduje się Fernando Falicevich nazywany „królem Ameryki Południowej”. Skąd ten przydomek? Falivevich odpowiada jedynie za interesy zawodników z tej części świata, a głównie Chilijczyków, których pod swoimi skrzydłami ma aż trzydziestu. Jego klienci to m.in Gary Medel, Arturo Vidal czy Alexis Sanchez. Argentyńczyk szczególnie dobrze wspomina transfer tego ostatniego z Barcelony do Arsenalu, na którym zarobił do tej pory najwięcej. Fernando znany jest z utrzymywania bliskich kontaktów ze swoimi podopiecznymi. Dobra forma Fabiana Orellany cieszy go chyba jeszcze bardziej niż Carlosa Berrizzo. Jeśli skrzydłowy Celty utrzyma dobrą formę, to bardzo prawdopodobne, że Falicevich w następnym rankingu podskoczy o kilka miejsc, inkasując kolejną lukratywną prowizję.

Na trzynastym miejscu w rankingu „Forbesa” z niespełna 29 milionami dolarów zarabianymi na prowizjach możemy zobaczyć faceta przypominającego z postury Petera Clemenzę odpowiadającego za interesy piłkarzy nie tyle co świetnych, ile w dodatku niesamowicie popularnych i medialnych. Mino Raiola wychowywał się w Holandii, gdzie jego rodzina otworzyła pizzerię, w której pomagał od najmłodszych lat. Po studiach prawniczych rozpoczął karierę menedżera piłkarskiego, a obecnie reprezentuje m.in Zlatana Ibrahimovicia, Paula Pogbę, Mario Balotellego, Romelu Lukaku czy Blaise Matuidiego. Włoch to stary wyjadacz, a do jego największych transferów zalicza się chociażby przenosiny Denisa Bergkampa z Ajaksu do Interu, Pavla Nedveda z Lazio do Juventusu, „Ibry” z Interu do Barcelony czy Robinho z Manchesteru City do Milanu. Do tej listy z pewnością niedługo dopisana zostanie transakcja z udziałem wspomnianego wyżej Pogby. Raiola znany jest ze swojego ciętego języka. Politykę transferową Realu Madryt przyrównał kiedyś do kupowania ręczników i wyrzucania ich po zużyciu. – To odważny gość gotowy użyć wszelakich sztuczek, byle tylko wynegocjować dobre warunki dla swoich klientów – napisał o nim w biografii Zlatan Ibrahimović.

Mino Raiolę nieznacznie wyprzedza Jose Otin. Agent ten obraca się w rynku hiszpańskich zawodników, ma prawie sześćdziesięciu klientów, z czego najbardziej znani to Vitolo, Javi Martinez, Dani Parejo, Fernando Torres czy Asier Illaramendi. Założyciel agencji Bahia Internacional ma talent do negocjacji. W końcu nie każdemu udałoby się sprzedać Asiera Illaremendiego do Realu Madryt za 32 miliony euro.

Pierwszą piątkę rankingu „Forbesa” zamyka Volker Struth. Na prowizjach od transferów dorobił się ponad 42 milionów euro, czyli prawie dwa razy więcej niż Falicevich reprezentujący m.in Alexisa. Struth odpowiada za interesy najlepszych zawodników w Bundeslidze. To właśnie z jego agencją kontrakty podpisane mają Marco Reus, Mario Goetze, Benedikt Howedes czy Toni Kroos, którego wytransferował do stolicy Hiszpanii. Struth, podobnie jak i Raiola, nie patyczkuje się w wypowiedział do mediów. Latem skrytykował Guardiolę, mówiąc, że ten niszczy karierę Goetzego, nie wystawiając go w podstawowej jedenastce.

Bezpośrednio za Mendesem plasuje się Jonathan Barnett. Barnett początkowo zajmował się zawodnikami w lidze krykieta, jednak przeniesienie swoich interesów na futbol uczyniło go jednym z najbogatszych agentów w sportowym świecie. Prezes Stellar Group ma najwięcej klientów spośród całej listy „Forbesa”. To on odpowiada za transfer Bale’a do Realu Madryt czy Luke’a Shawa do Manchesteru United. To właśnie przenosiny walijskiego skrzydłowego do Madrytu sprawiły, że Stellar Football jest jedną z najpotężniejszych agencji na rynku, a Barnetta uczyniła jednym z liderów na liście. Agent ten zabłysnął stwierdzeniem, że Bale gra słabo, ponieważ koledzy nie podają mu piłki. Barnett reprezentuje także interesy reprezentantów Polski, Grzegorza Krychowiaka i Wojciecha Szczęsnego. Operuje kontraktami wartymi 493 miliony dolarów, a na prowizjach uzyskanych z ich podpisania dorobił się 44 milionów.

Czas wreszcie zająć się najpotężniejszym spośród piłkarskich agentów daleko zostawiających konkurencję w tyle. Podobno Jorge Mendes w trakcie trwania letniego okienka transferowego śniadanie potrafi zjeść w Manchesterze, obiad w Paryżu, a kolację w Porto. Cały czas mając oczywiście włączony i dzwoniący telefon komórkowy. 95,6 miliona dolarów zarobionych na prowizjach nie bierze się w końcu z niczego. Mendes może polecieć także na swoją prywatną wyspę, którą w ramach wdzięczności i prezentu ślubnego podarował mu Cristiano Ronaldo. Jeśli przenosiny Falcao do Chelsea wydają się wam dziwne, pewnie inaczej spojrzycie na sprawę, kiedy zauważycie, że Mendes reprezentuje interesy zarówno kolumbijskiego napastnika, jak i Jose Mourinho. Posiadając dobrego agenta, można podpisać kontrakt z mistrzem Anglii nawet po tak fatalnym sezonie, jaki ma za sobą „El Tigre”.

Mendes odpowiada także za interesy Angela di Marii, Jamesa Rodrigueza, Thiago Silvy, Diego Costy, Fabio Coentrao, Pepe czy Davida de Gei. Zmonopolizował portugalski rynek, ponieważ każdy zawodnik wie, że jeżeli chce zmienić klub, a przy tym podpisać kontrakt przybliżający go do fortuny, to nie ma lepszej osoby do współpracy niż Mendes. To prawdziwa maszynka do zarabiania pieniędzy, a moment, kiedy wreszcie uda mu się przeskoczyć Borasa, wydaje się jedynie kwestią czasu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze