Krychowiak w jedenastce roku kosztem Busquetsa. Słusznie?


3 stycznia 2016 Krychowiak w jedenastce roku kosztem Busquetsa. Słusznie?

Kilka dni temu świat obiegła wiadomość, że prestiżowy tygodnik "France Football" ogłosił swoją jedenastkę 2015 roku. W Polsce było o tym szczególnie głośno, gdyż jednym z jedenastu wspaniałych został Polak. Nie był to jednak Robert Lewandowski, a Grzegorz Krychowiak z Sevilli. Czy „Krycha” zasłużył na takie wyróżnienie? Czy miejsce w drużynie roku nie należało się Sergio Busquetsowi? Poszukajmy odpowiedzi!


Udostępnij na Udostępnij na

Konkurenci „Lewego” do miejsca w tym wymarzonym przez francuskich dziennikarzy zespole to światowy top. Ofensywne trio stworzyli finaliści „Złotej Piłki”, a więc Messi, Ronaldo i Neymar. Na pozycji defensywnego pomocnika nie ma aż takiej konkurencji. Mimo to zdecydowana większość pytanych o najlepszego cofniętego pomocnika na świecie wskazałaby „Busiego”. No właśnie. Tu mamy pierwszą różnicę. Busquets nie jest typowym defensywnym pomocnikiem. Barcelona utrzymuje się przy piłce tak długo, że właściwie nie ma potrzeby, by w drużynie Luisa Enrique grał zawodnik skoncentrowany tylko na odbiorze piłki. Busquets był takim piłkarzem kilka lat temu. W ostatnich, wyśmienitych dla Barcelony, sezonach przeszedł jednak metamorfozę. Przestał skupiać się wyłącznie na defensywie, a zaczął kreować grę. Wszyscy zachwycają się bramkami tercetu MSN, magicznymi podaniami i akcjami Iniesty. Rola „Busiego” jest często pomijana. To on w ostatnich latach kontroluje i nadaje tempo grze „Dumy Katalonii”. Często to on daje sygnał do przyspieszenia i rzucenia się przeciwnikowi do gardła.

Krychowiak to „maszyna”. Piłkarz, który biega po placu gry, jakby miał płuca ze stali. Jest wszędzie tam, gdzie powinien być, walczy o każdy centymetr boiska. Odbiera, przerywa, a kiedy trzeba, fauluje. To jedna z różnic między oboma zawodnikami. Krychowiak jest tam, gdzie piłka, Busquets decyduje, gdzie ona ma być. Nie twierdzę jednak, że obaj panowie są całkowitymi przeciwieństwami. Busquets potrafi przerwać akcję, Krychowiak potrafi rozegrać. Zadania, na których skupiają się w swoich drużynach, są po prostu diametralnie różne. W tym miejscu należy też odnotować postęp, jaki zanotował reprezentant Polski w rozgrywaniu piłki od momentu przeprowadzki do Hiszpanii. Wszyscy doskonale pamiętamy, jak część ekspertów twierdziła, że „Krycha” nie sprawdzi się w lidze tak skupionej na grze futbolówką. Grzegorz robi jednak postępy, które są widoczne niemal z meczu na mecz. Krychowiak kroczy drogą, którą przeszedł jego rywal z Katalonii. Od przecinaka do jednego z rozgrywających. Na chwilę obecną, jeśli chodzi o kreowanie gry, nasz rodak jest jeszcze daleko z tyłu.

Sprawę gry do przodu niech zobrazuje ta grafika. Pominąłem w porównaniu ogólną liczbę podań. Styl gry Barcelony jasno wskazuje na to, że Busquets ma pod tym względem zdecydowaną przewagę. Nie może być inaczej. Spójrzmy zatem na kluczowe podania, stworzone szanse i asysty.

Krycha Busquets 1
Kolejno: kluczowe podania, stworzone szanse, asysty (Squawka)

Widzimy wyraźnie, że przewagę w tych aspektach gry ma piłkarz Barcelony. Między zawodnikami nie ma jednak aż takiej przepaści, jak moglibyśmy się spodziewać. Napisałem wcześniej, że Krychowiak robi w tym względzie postępy. Spójrzmy zatem na statystyki. W 32 meczach poprzedniego sezonu „Krycha” zanotował cztery kluczowe podania, pięć stworzonych szans i jedną asystę. Progres jest zatem niezaprzeczalny. By osiągnąć wyniki z zeszłego roku, reprezentant Polski potrzebował dwa razy mniej spotkań.

Przejdźmy zatem do stron, w których nasz rodak powinien być lepszy. Bierzemy na warsztat: odbiory, przechwyty, bloki i wybicia.

krycha busquets 2
Kolejno: odbiory, przechwyty, bloki, wybicia (Squawka)

Grafika wymaga tylko jednego komentarza – wpływ na te liczby ma na pewno fakt, że Barcelona bardzo rzadko zmuszana jest do tego, by się bronić. Stąd też Busquets ma mniej okazji niż „Krycha”, by wykazać się swoimi umiejętnościami gry w obronie. Nie umniejszajmy jednak klasy Polaka. Krychowiak to jeden z najlepiej grających w destrukcji pomocników na świecie. Dodając do tego jego waleczność i  zaangażowanie, możemy być pewni, że mamy zawodnika, którego chciałby w swojej drużynie prawie każdy trener na świecie.

Obaj gracze są doskonali. Różnią się od siebie i są mistrzami w tym, co robią na boisku. Dlaczego zatem Krychowiak, a nie Busquets znalazł się w jedenastce roku „France Football”? Jednego możemy być pewni. Z obu decyzji dziennikarze tygodnika mogliby się z łatwością wytłumaczyć. Powody mogą być dużo mniej skomplikowane, niż nam się wydaje. Spójrzmy na wspomnianą jedenastkę:

Jedenastka roku "France Football"
Jedenastka roku „France Football”

Po pierwsze – widzimy w niej wielu ofensywnych zawodników. Messi, Ronaldo, Neymar, Iniesta, De Bruyne, Alaba, Alves. Wydaje mi się, że dziennikarze nie chcieli stworzyć drużyny zbyt abstrakcyjnej. Po prostu. Mieli dwóch kandydatów i z powodu dużej liczby ofensywnie usposobionych graczy wybrali tego, który jest lepszy w destrukcji.

Po drugie – w jedenastce jest aż czterech piłkarzy Barcelony. Co prawda, „Duma Katalonii” była zdecydowanie najlepszym zespołem ubiegłego roku, jednak możliwe, że tygodnik chciał uniknąć oskarżeń o stronniczość i tendenycjność.

Po trzecie – Sevilla wygrała Ligę Europy. Mimo że ranga tych rozgrywek jest mniejsza niż w przypadku Ligi Mistrzów, to reprezentant ich triumfatora w takiej jedenastce powinien się znaleźć. Krychowiak jest piłkarzem, którego „najłatwiej” było w niej zmieścić. Aleix Vidal opuścił drugą część roku, Carlos Bacca po przenosinach do Milanu stracił wyśmienitą formę (poza tym Messi, Ronaldo, Neymar, Lewandowski, Suarez – sami rozumiecie), Ever Banega, z całym szacunkiem, to nie ta sama półka co Iniesta czy De Bruyne.

Powtórzę raz jeszcze – moim zdaniem zarówno Busquets, jak i Krychowiak zasłużyli na miejsce w takim zestawieniu. Są piłkarzami o innej charakterystyce. Wydaje mi się, że to właśnie bardziej defensywne usposobienie „Krychy” było kluczowe. Z pewnością na świecie znajdziemy ludzi, którzy twierdzą, że polskiego pomocnika w drużynie marzeń być nie powinno. Niemniej jednak możemy być dumni, że w końcu mamy zawodników, którzy weszli do światowej czołówki i wciąż nie powiedzieli ostatniego słowa. Czy sześć lat temu ktoś z was mógł przewidzieć taki scenariusz? Miejmy nadzieję, że w jedenastce roku 2016 znajdzie się przynajmniej dwóch Polaków i że wpływ na to będzie miał dobry wynik naszej reprezentacji na mistrzostwach Europy we Francji.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze