Futbol to biznes, a w biznesie nie ma miejsca na sentymenty. Teoretycy piłki kopanej, snujący retrospektywne wizje powrotu do czasów piłkarskiego romantyzmu spod znaku grającej klasy robotniczej, uderzą się zapewne w tym momencie w pierś, ale są to jedynie mokre nocne fantazje futbolowych geeków. Cyferki w przepastnych tomach księgowych muszą się zgadzać, a synonimem dochodów są sukcesy, mierzone oczywiście liczbą trofeów. Naturalną równowagę burzy Arsenal – tutaj czas wydaje się stać w miejscu, a włodarze klubu zachowują się niczym w mitycznej historii Odyseusza, który trafił na wyspę fikcyjnego szczęścia, gdzie ludzie trwali w letargu latami, odurzeni tytułowym kwiatem lotosu. To, co jest oczywiste dla całego świata, w krainie „Kanonierów” jest absolutnie niedostrzegalne, a mędrzec Wenger w dalszym ciągu steruje łodzią z Emirates Stadium. Pytanie brzmi – jak długo?
Nie dalej jak wczoraj gruchnęła niczym grom z jasnego nieba wiadomość, że Wenger ma podpisać nowy kontrakt. Czytając to, zakrztusiłem się kawą – to jakiś żart, pomyślałem. Oto bowiem włodarze Arsenalu – tego samego Arsenalu, który od lat nic nie wygrał – postanawiają powierzyć swój biznes człowiekowi, który w najmniejszym stopniu nie gwarantuje już dzisiaj sukcesu. Fani „Kanonierów” rzucą się pewnie teraz wzorem Rejtana, rozerwą szaty i zaczną mnie linczować za krytykę monsieur Wengera, ale fakty są niezaprzeczalne – ten francuski alchemik futbolu przegapił moment, kiedy jego metody z innowacyjnych stały się archaicznymi, a on sam z wizjonera zamienił się w dinozaura hołdującego romantycznemu futbolowi.
Gdy myślę o Wengerze, skojarzenia od razu schodzą na sir Aleksa Fergusona. Panowie ci od zawsze przeplatali swoje losy, tocząc epickie batalie na boisku i poza nim, obaj będąc symbolami trenerskiego przywiązania oraz długowieczności. Tak już czasem jest, że dwoje ludzi potrafi ze swojej rywalizacji stworzyć wieloletni wspaniały spektakl, masowo oddziałując na następne pokolenia kibiców. Sir Alex Ferguson był tytanem ciężkiej pracy u podstaw, śmiało mógłby być bohaterem pozytywistycznej powieści Bolesława Prusa czy Stefana Żeromskiego. Ten szkocki doktor Judym stał się inspiracją dla całej palety innych bossów Premier League, wyznaczając nowe standardy zarządzania zespołem, z dala od pubów oraz dań spod znaku fish & chips.
Rok 1993 to początek restauracji imperium „Czerwonych Diabłów”, bazujących na kapitalnym menedżerze i jego etosie katorżniczej regularnej pracy, szeroko rozwiniętej siatce skautingowej oraz – wtedy – pierwszych owocach manchesterskiej akademii piłkarskiej. Akademia ta wydała złote pokolenie, w którego skład wchodzili pewni chłopcy o mało znaczących wtedy nazwiskach, jak: Paul Scholes, Nicky Butt, bracia Neville czy David Beckham… Trzy lata po pierwszym sukcesie sir Aleksa Fergusona na nową jakość zdecydowano się postawić na Highbury, zatrudniając orientalnego niemal – dosłownie – trenera Nagoya Grampus Eight, Arsene Wengera.
Ten były średniej klasy stoper okazał się przywódcą rewolucji w Arsenalu, której z niecierpliwością wypatrywano, wspominając złote czasy George’a Grahama, zakończone co prawda łapówkarskim skandalem, ale mierzone przede wszystkim sukcesami – vide pucharami. Gdy Wenger zameldował się w 1996 roku w Londynie, piłkarze podchodzili do niego sceptycznie. Wyglądał jak nauczyciel matematyki, mówił po angielsku z typową francuską manierą, przez co zaczęto go nazywać inspektorem Clouseau. Po paru zajęciach piłkarzom zrzedły jednak miny, a na samego Francuza zaczęto patrzeć niczym na proroka. Paul Merson w swojej autobiografii wspomina, że Wenger wprowadził nową jakość, w tym zajęcia z gimnastyki oraz rozciągania, które dzisiaj w Anglii są standardem, ale 17 lat temu jeszcze niekoniecznie.
Polub Bloody Football! na Facebooku
Nauczyciel Arsene zmienił dietę swoim zawodnikom, wprowadził do ich menu szpinak, zieleninę, makarony, wyrzucił natomiast wszelkie fast foody oraz największą miłość angielskiego kopacza pamiętającego jeszcze lata 80. – piwo. Zajęcia z rozciągania oraz nowe metody treningowe zdziałały cuda, a Arsenal zaczął ponownie odnosić sukcesy. Sam Merson wielokrotnie powtarzał, że nigdy nie widział tak zaawansowanych taktycznie zajęć jak u Francuza, a metody te o lata świetlne wyprzedzały to, co w swoim CV oferowali wtedy menedżerowie z Wysp. Arsene Wenger po fali sukcesów zamienił się jednak w szarlatana hołdującego nachalnie ofensywnemu futbolowi oraz skupowaniu dzieciaków z całego świata. Im dalej było w las, tym „Kanonierzy” mniej chętnie wydawali na transfery. Sam Francuz tłumaczył to ograniczeniami zarządu, jednak nie ufałbym w to do końca.
Arsenal z czasem stał się transferowym pośmiewiskiem, koncentrując się na pozyskiwaniu piłkarskich dzieci nadających się raczej do obróbki dla maniaków Football Managera aniżeli na realne murawy. Część z nich oczywiście okazała się wielka – jak Cesc Fabregas – ale metody transferowe Wengera sklasyfikowano raz na zawsze jako specyficzne, a przede wszystkim wybitnie frustrujące dla fanów ekipy z Emirates. Francuz gdzieś po drodze zatracił innowacyjność oraz elastyczność, którą dla przeciwwagi rozwijał w sobie sir Alex aż do kresu swojej trenerskiej kariery. Arsenal przed rozpoczęciem zeszłego sezonu stracił swój symbol, kapitana oraz króla strzelców – Robina van Persiego. Na jego miejsce przyszedł zaciąg nowych i – niespodzianka! – nietanich piłkarzy, a w obozie „Kanonierów” ogłoszono zmianę frontu. Seriously?
Skończyło się jak zawsze. Wenger walczył jedynie o awans do LM, a RvP w swoim pierwszym sezonie na Old Trafford podniósł wreszcie w górę upragniony puchar za zdobycie mistrzostwa Premier League. Francuz postanowił zatem kupować, ale tym razem nie chodziło o zniżki z Leroy Merlin. Monsieur Wenger postanowił zagrać va banque i wybrał się na polowanie do futbolowego Harrodsa. W mojej skromnej opinii przypomina to sytuację, kiedy tonący brzytwy się chwyta, bo jak inaczej można zaklasyfikować fakt, kiedy naczelny wychowawca młodzieży w angielskiej piłce postanawia nagle rozbić bank? Oczywiście wiem, że Arsenal ma obecnie więcej pieniędzy na transfery, ale nie okłamujmy się – gdyby Wenger w zeszłym latach się uparł i postawił weto, dostałby te paręnaście milionów na gracza X bądź Y.
„Kanonierzy” zagięli parol na wielkie nazwiska, takie jak: Higuain, Suarez czy Rooney. Od blisko trzech tygodni czytam, że Gonzalo Higuain już na pewno jest zaklepany, już przechodzi testy medyczne, a jego jak nie było, tak nie ma. Rooney bądź Suarez na Emirates? Raczej marzenia senne Wengera. Skończy się pewnie jak zawsze – chociaż oczywiście mogę się mylić – i najlepszym zakupem Arsenalu okaże się ta gwiazdka Football Managera, czyli Yaya Sanogo.
Spożywanie kwiatu lotosu trwa zatem w najlepsze, a czarodziej Wenger ma się dobrze, niezagrożony trwając na arsenalowym tronie. Francuz walczy o nowy kontrakt, ale jeśli włodarze i prezesi „Kanonierów” chcą budować projekt przyszłości, powinni swojemu szkoleniowcowi przedstawić nową propozycję, ale pracy z… młodzieżą. Wenger byłby genialnym szkoleniowcem drużyny U-18 oraz idealnym doradcą nowego bossa. Nadszedł czas przewietrzyć wypełnione kwiatem lotosu obiekty Arsenalu, otwórzcie w końcu to okno!
artykuł profesorze panie
śmierdzi mi z prącia ,co zrobić ?
liczę na szybką odpowiedź
z góry dzięki
wpisy takie jak wyżej nie są moje
Bezsensowny artykuł. Co do autora to niezły z niego
za przeproszeniem idiota. Nie wyobrażam sobie żeby
tak ktoś pisał o Fergusonie, a przecież Wenger to
postać równie wybitna jak SAF.
Niezły suchar z tym Football Managerem. Bardzo
dobrze że jest jeszcze kilku takich managerów,
przynajmniej futbol nie zamienia sie w zabawke
obrzezańców z arabii saudyjskiej. Wenger szlifuje
talenty i szkoli przyszłe gwiazdy sprzedając ich z
niesamowitym zyskiem a tempe ludzie tego nie
dostrzegają i jeszcze go negują.
Artykuł Typowego Szarego Polaczka...
Wegner to dobry trener tyle że zażąd Arsenalu nie
chce wyłożyć kasy np na dwóch klasowych graczy!
Do wszystkich odważnych znawców którzy mnie tu
zwyzywali:
Nauczcie się czytać ze zrozumieniem. Wenger
odnosił sukcesy, ale to się skończyło i nie przez
zarząd, nie przez czary mary, ale dlatego, że po
prostu się zestarzał wraz ze swoją recepturą na
sukces. Ci, którzy wychwalają go - czy
rzeczywiście szczytem marzeń kibica Arsenalu jest
hodowanie talentów i sprzedawanie ich z zyskiem przy
braku trofeów? To chyba jakaś parodia. O Fergusonie
nikt nie napisze złego słowa, bo odszedł jako
zwycięzca, a Wenger od wielu wielu lat nic nie
wygrał, szukając winy we wszystkich, ale nie w
sobie.
Pozdrawiam Was znawcy, miłego dnia!
A co masz do obrzezanych? Czekam na odpowiedz.Ja
jestem obrzezany i co masz cos do mnie?
Nikt cie nie zwyzywał panie redaktorku.
Każdy morze mnieć własne zdanie i o tym pisać.
I nie ciśnieniuj się tak redaktorku bo ci pompka
stanie i kto nam będzie takie wspaniałe artykuły
pisał?
Spokojna głowa kolego, martw się o siebie, nie o
mnie. Każdy może mieć własne zdanie, ale nie
wyzywa się innych od idiotów. Trzeba umieć
wyrażać grzecznie myśli i umieć prowadzić
dialog. Spytaj rodziców.
nie stety jestem sierotą panie profesorze
Sierotą Marysią...
ciekaw czy spodobam się kubie
Pisząc o Arsenalu wspomniał Pan ze polityka dala
talent c.fabregasa.. zapomniał pan o Henrym,
Vieirze, Piresie, Ljunbergu, G.silvie , Bergampie,
Wiltordzie, Campbelu, K.Toure, Nasrim, Seamanie ,
Petit , Laurenie ?? V.Persie tez jest wychowankiem
Wengera ktory prowadzil go bodajze 8-9 lat.
Zapomniał Pan o serii 49 ligowych meczów Arsenalu
bez porazki ?
O finale LM ?
Dla mnie Wenger jest świetnym fachowcem, Polityka
klubu jest jaka jest ( stadion sam sie nie spłaci )
!
Przynajmniej dzieki francuzowi klub nie jest
zadluzony jak inne ,
Co roku jest w 1 czwórce , walczy dzielnie w LM ,
Przy takich ograniczeniach !
Gdzie jest wielki Liverpool ktory wydaje co rok bez
sensu pieniadze na transfery ? Gdzie jest Inter czy
Milan , ktore niedawno błyszczały? Gdzie była
Chelsea i Man City przed bogaczami czy Psg badz
Monaco ?
Arsenal walczylby o 1 miejsce z Man Utd jak dawniej
.. ale pilka sie zmienia.. gdyby do Arsenalu
przyszedł szejk i dał wengerowi 200 mln funtow na
transfery mysli Pan ze Arsene Wenger kupiłby
młodzików za 200 mln ? I ze swoimi umiejetnosciami
z lepszymi graczami nie ugrał wiecej ?
Nie sztuką jest wydac pieniadze i zadluzyc klub i
zostawic po sobie spaloną ziemie, Arsene Wenger
wydaje pieniadze ktore wczesniej zarobił .
Sir Alex rowniez nie szastał :)
Co to za trenerzy ktorzy przychodzą do Chelsea czy
Realu i wydaja setki milionów na najlepszych
zawodnikow a potem uwazaja sie za " kogos "
Dla mnie trenerzy jak Sir Alex, Wenger , Moyes w
Evertonie, Klopp w borussi , to jest klasa.
Większość z piłkarzy, których wymieniłeś,
przychodziła do Arsenalu będąc już w miarę
ukształtowanymi graczami, sprawdź ich metryczki :)
O wychowankach w ogóle ciężko tutaj mówić, bo
musieliby grać w klubie od młodzika, tu raczej
chodzi o młodych grajków, którzy kupieni z
kontynentu debiutują w wieku 16-20 lat. Tak jak
właśnie Cesc, który i tak nie jest najbardziej
fortunnym przykładem, bo to przecież piłkarz z
Katalonii.
Poza tym gdy Wenger przychodził do Arsenalu, Seaman
miał 33 lata, Bergkamp 27, Petit 26, Sol Campbell 22
- oni to już na pewno wychowankami Wengera nie są.
Poza tym Cesc był jedynie przykładem, przecież nie
będę wymieniał wszystkich "wychowanków" klubu, to
nie sala pamięci :)
Ja nie mówię i nigdy nie powiedziałem, że Wenger
był złym trenerem i że nie pamiętam jego
sukcesów - po prostu przestał zapewniać Arsenalowi
ciągłość zwycięstw, gdzieś po drodze się
zatracił i jego czas zwyczajnie minął. Nie można
zwalać wszystkiego na ograniczony budżet i spłatę
stadionu - gdyby Wenger się uparł, te kilkanaście
milionów na większy transfer zawsze by znalazł, to
zwyczajna zasłona dymna. Wolał je wydawać na
juniorów.
A kończąc wątek, tu nie chodzi jedynie o $$$.
Arsenalowi dobrze zrobiłaby zmiana, pewne wzorce
zwyczajnie się wyczerpują.
Pozdro.
Za sezon wywalę ten kwiat lotosu jeżeli Wenger nic
nie wygra;)
Jestem ciekaw Panie Redaktorze po co Wengerowi te
kilkanaście milionów, skoro klub co roku
kwalifikuje się do LM, co roku daje nam niesamowite
mecze, co roku sprawia niespodzianki wygrywając z
bogatszymi, co roku dzielnie walczy z United,
Chelsea... . Pragne również przypomnieć że w tym
roku jako jeden z dwóch klubów pokonał Bayern w LM
i gdyby nie odgwizdany rzekomy spalony na Theo
Walcottcie to nie wiadomo gdzie byłby teraz ten wasz
monachijski walec. A co do młodzików na których
pan narzeka to nie za bardzo wiem czego pan sie
czepia, bo mi jako kibicowi Arsenalu (od 2007r, a mam
14 lat, wieć mojego ukochanego klubu podnoszącego
puchar jeszcze nie widziałem) nic nie przeszkadza w
tym że Wenger kupuje młodych perspektywicznych
zawodników, którzy w przyszłości jak widać na
przykładzie innych świetnie sie sprawdzają i
spłacają, a wychowanków ten klub też ma i też
umie świetnie ich wypromować np. Wilshere, Cole,
Gibbs, Muamba...
i po cholere Arsenalowi zmiana!? Tak jest dobrze tak
ma być a trofea przyjdą. Kibicując Arsenalowi nie
da sie być sezonowcem, czego nie można powiedzieć
o "fanach" United, City, Chelsea, Barcy, Realu bo to
przede wszystkim frajerzy nie znający podstawowego
składu pierwszej 11 i rajcujący sie że ich klubik
kupił zawodnika za 50, 60,70 mln!
artykuł dobry. jedni chcą zmiany drudzy nie więc
bez spiny panowie, bo wam żyłka pęknie...
znawca rozwala system :D
kolega (afc) dobrze gada powinien sie napić
gorzałki, ale że ma 14 lat to niechaj wypije mleka
szklanke
Problem polega na tym, że Wenger to romantyk i to co
robi jest piękne, ale niepraktyczne. Promuje graczy,
którzy zamiast zostać w Arsenalu odchodzą dalej,
bo klub i trener nie gwarantują im A) sukcesów, B)
odpowiednich pieniążków. Popatrzcie na A. Cole'a
(kasa), na van Persiego (brak sukcesów).
Oczywiście, że "Kanonierzy" radzą sobie w miarę,
awansują do LM, ale ja ich pamiętam jak byli
walcem, który zgniatał przeciwników.
Marzeniem kibica Arsenalu nie jest chyba wieczne 4
miejsce i wypromowanie kolejnego 17-latka, ale
zatrzymanie go na dłużej i zdobycie mistrzostwa,
czy nie o to chodzi? Kasa w klubach tworzy sezonowych
kibiców, co oczywiście jest śmieszne - nie sztuka
wszystkich kupić jak PSG, ale sztuką jest zachować
odpowiednie proporcje pomiędzy $, a rozsądkiem.
Wenger na pewno jest wielkim trenerem, ale moim
zdaniem w tym momencie już nieco archaicznym - tak
samo jak Kenny Dalglish. 20 lat temu Dalglish był
wielki, za drugim podejściem nic nie zmienił w grze
"The Reds". Panowie (i Panie, jeśli takowe są), bez
spiny - każdy ma własne zdanie, mamy w końcu
demokrację.
A co do wychowanków, to robota Wengera z
młodzieżą jest fenomenalna, ale tak nie da się
zbudować składu - Arsenalowi potrzebny jest jakiś
mega transfer - choćby Rooney. Idealny model
budowania drużyny to doświadczenie gwiazd +
młodzież, samymi dzieciakami rzadko się coś
ugra.
Pozdr!
donosi że Suarez jest zainteresowany grą w
Arsenalu! I telenowela dalej trwa !!!