Przegrany 0:1 mecz Wisły Kraków z Zagłębiem Lublin był pożegnalnym spotkaniem dla czterech zawodników krakowskiego klubu. Wśród nich był Kamil Kosowski, żywa legenda „Białej Gwiazdy”. Piłkarz nie ukrywał wzruszenia tą sytuacją.
– Wszystko odczuwam teraz na gorąco. Najbardziej chyba wzruszałem się wczoraj, jeszcze przed meczem, w hotelu, wyobrażając sobie to, co będzie dzisiaj. W tym spotkaniu od 25. minuty totalnie odcięło mi prąd i chyba byłem zbyt zmęczony, żeby płakać, a byłem tego bliski – przyznał zawodnik.
W spotkaniu z Zagłębiem Kosowski otrzymał opaskę kapitana, a po opuszczeniu murawy w 67. minucie oddał swoją koszulkę trenerowi. Kosowski nie ukrywał, że nie był przygotowany, aby grać w tym meczu, i tylko dobra wola Kulawika sprawiła, że wystąpił od pierwszych minut.
Pomocnik Wisły przyznał, że miał nadzieję jeszcze pograć dla Wisły i decyzja o nieprzedłużeniu kontraktu trochę go zaskoczyła: – Przez ostatnie tygodnie docierały do mnie nieco inne informacje odnośnie do mojej przyszłości. W przedostatni dzień dowiedziałem się, że umowa jednak nie zostanie przedłużona, i to był taki nie można powiedzieć, że cios, ale zimny prysznic.
Odnosząc się do swojej przyszłości, Kosowski jasno określił, że chciałby pracować w szeregach Wisły: – Jestem otwarty na pracę w klubie. Mam nadzieję, że się przydam. Nie czarujmy się, znam się na piłce nożnej i nie będę mówił, że zajmę się czymś innym. Nikogo jednak nie zbiję, żeby mnie zatrudnił, nie będę też klękał i prosił o pracę. Chciałbym jednak móc przyczynić się do powrotu Wisły do dawnej świetności.
Oprócz Kosowskiego z Wisłą pożegnali się również Ivica Iliev, Daniel Sikorski oraz Kew Jaliens.