Korona Kielce biegiem ruszyła po awans do ekstraklasy!


"Scyzory" dobrym startem pierwszoligowych rozgrywek potwierdzają swoje wysokie przedsezonowe aspiracje

16 sierpnia 2021 Korona Kielce biegiem ruszyła po awans do ekstraklasy!
Rafał Rusek / PressFocus

Korona Kielce jest jedną z trzech drużyn z kompletem punktów po trzech kolejkach sezonu Fortuna 1. Ligi. Ekipa ze stolicy województwa świętokrzyskiego zanotowała trzy domowe zwycięstwa kolejno ze Skrą Częstochowa (2:0), Puszczą Niepołomice (3:1) i GKS-em Jastrzębie (2:1).


Udostępnij na Udostępnij na

Korona nie dokonała latem większej rewolucji. Drużyna jednak odmieniła się o 180 stopni i dynamicznie staje się czołowym kandydatem do powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Widać w tym rękę trenera Dominika Nowaka, który chce powtórzyć w Kielcach sukces sprzed trzech lat w Legnicy. Sympatycy Korony w końcu nie muszą obserwować tego, co dzieje się w klubie, z niepokojem na twarzach.

Skarb Kibica Fortuna 1. Ligi: Korona Kielce – powalczyć o powrót do elity

Bolączka zażegnana

Oczywiste jest, że futbol istnieje dla goli. Kiedy ich brak, urok całej dyscypliny znika. Przez ostatnie 2-3 lata w Kielcach duch futbolu w sporym stopniu się rozpłynął, bo w meczach ubiegłorocznego spadkowicza nieczęsto można było oglądać bramki na koncie Korony.

Jak powszechnie wiadomo, piętą achillesową kielczan od dłuższego czasu było strzelanie bramek. Zarówno przed, jak i po spadku z ekstraklasy liczba zgromadzonych goli stanowiła powód do wstydu dla piłkarzy z Suzuki Areny. Sztab i kadra się zmieniały, a ofensywa wciąż pozostawała bezzębna. W „czarnym” sezonie licznik zatrzymał się na ledwie 29 trafieniach, a w minionej kampanii wynik ten poprawiono tylko o dwie zdobycze.

Tym razem zapowiada się znacznie lepiej. Mamy połowę sierpnia, a już teraz gracze Korony odnajdywali drogę do siatki rywala siedmiokrotnie, co stanowi 22,5% poprzedniego łupu. Olbrzymia w tym zasługa nowego snajpera – Adama Frączczaka, który zalicza imponujące wejście do zespołu. 34-letni napastnik błyskawicznie zdążył zanotować trzy bramki oraz dwie asysty i bez wątpienia wyrasta na jedną z największych gwiazd rozgrywek. Można było przewidzieć, że gdy główny mankament gry kielczan uda się zażegnać, pójdzie za tym dalszy progres w wynikach.

Inni też odpalili

W Koronie Kielce nareszcie widać światełko w tunelu poparte stabilizacją zespołu oraz wysoką organizacją gry. Podopieczni 49-letniego szkoleniowca nie są łatwym orzechem do zgryzienia przez dobrze zbudowaną defensywę. Doskonale w drużynie „Koroniarzy” odnalazła się para stoperów: powracający Piotr Malarczyk i Michał Koj, który zdobył jednego z goli. Trudny do pokonania jest nowy bramkarz, inny z byłych ekstraklasowiczów – Konrad Forenc. Dwie stracone bramki padły wyłącznie po jednorazowych błędach indywidualnych.

Bardzo wartościowym wzmocnieniem okazuje się także Łukasz Sierpina. Ten mocno uznany na boiskach pierwszej ligi skrzydłowy doskonale sprawdza się również na lewej obronie. Sześć ostatnich podań w ubiegłym sezonie PKO Ekstraklasy w koszulce Podbeskidzia dowodzi, że jak na polskie warunki jest niezłym piłkarzem. Obecnie potwierdza swoją wysoką jakość, zaliczając po powrocie do Korony dwa takowe podania piłki do kolegów z zespołu w dwóch ostatnich starciach.

Korona jako wyrachowany bokser

Każdy z wygranych meczów wyglądał podobnie. Korona Kielce dawała się wyszumieć rywalowi, lecz w kluczowych momentach potrafiła wyprowadzić celne ciosy.

Podziw budzi łatwość doprowadzania do podbramkowych szans oraz znakomite decyzje i rozwiązania w pozornie niegroźnych sytuacjach. W tym aspekcie absolutnie wyjątkową postacią dla MKS-u jest Jakub Łukowski. Ofensywny pomocnik w piękny sposób samodzielnie wypracował swoje dwie dotychczasowe bramki. Za pierwszym razem zabawiając się z paroma częstochowskimi obrońcami, dobił na inaugurację „Skrzaków”, za drugim w niewygodnej pozycji odwracając się z piłką, kropnął nie do obrony tuż przy słupku, zapewniając wygraną z jastrzębianami.

Nie bez roli jest w tym przypadku istota szczęścia, które rzecz jasna sprzyja tym lepszym. Po trzech meczach przy rubryce z punktami widnieje dziewięć, lecz równie dobrze mogło się tam znajdować pięć czy sześć, Korona nie miała pełnej kontroli nad wygranymi spotkaniami. Szukanie okazji i punktowanie przeciwnika było stanowczo zbyt rzadkim obrazem w spotkaniach z udziałem piłkarzy z Kielc. Wypada uwzględnić i pochwalić teraźniejszy styl pod kątem kreowania akcji oraz aktywności w grze z piłką, ale także bez niej.

Nadal są rezerwy

Korona Kielce zagrała przyzwoite, ale nie wybitne zawody. Może być pocieszające dla kieleckich kibiców, gdy po kolejnych wygranych słyszą, że ich ulubieńcy jeszcze nie weszli na szczyt swoich możliwości. Trener Dominik Nowak potrafi dostrzec gorszą stronę medalu i właśnie to cechuje najlepszych trenerów:

– Chcemy wchodzić energicznie w spotkanie, spychać rywala do obrony, otwierać jak najszybciej wynik i następnie iść za ciosem. To jest takie DNA, które chcemy stworzyć. Zwycięstwo jest niekiedy ważniejsze od stylu. Brakuje nam wciąż dynamicznego doskoku, agresywności. Jeżeli chodzi o szybkość i swobodę gry, musimy nad tym popracować i to poprawić przed następnymi meczami.

Kieleccy kibice przy początkowym terminarzu wprost wymagali zdobycia kompletu punktów. Jednakże w kontekście nadchodzących trudniejszych pojedynków dalszy rozwój i poprawa funkcjonowania zespołu na boisku będą niezbędne. Spotkania z ŁKS-em czy Miedzią Legnica w najbliższych dniach dadzą nam odpowiedź, czy w Koronie możemy upatrywać głównego faworyta do bezpośredniego awansu. Tymczasem przed kielczanami znakomita szansa na przedłużenie passy. Środowego wieczoru „Scyzorów” czeka pierwszy wyjazd w bieżącym sezonie. Podopieczni trenera Dominika Nowaka spróbują powiększyć do dwunastu dorobek punktowy w Olsztynie w starciu z miejscowym Stomilem, który pozostaje na dnie tabeli z zeroma oczkami.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze