Korespondencja z Augsburga: FCA rozgromiło Arminię


Piłkarze FC Augsburg kontynuują zwycięską passę. W sobotnie popołudnie bawarski drugoligowiec wygrał trzecie spotkanie z rzędu. Tym razem wyższość podopiecznych Josa Luhukaya musiała uznać Arminia Bielefeld.


Udostępnij na Udostępnij na

Przed dzisiejszym meczem mówiło się, że w przypadku porażki może to być ostatni pojedynek, w którym gości poprowadzi Christian Ziege. Były gracz m.in. Bayernu, Liverpoolu i Tottenhamu wyraźnie nie radzi sobie w tym sezonie w roli szkoleniowca. Ostatni raz piłkarze z Bielefeldu tak słaby początek rundy zanotowali w… 1981 roku, kiedy to po dziesięciu kolejkach mieli również osiem porażek. Problemem Arminii jest zwłaszcza słaba skuteczność. Dziennikarze w przedmeczowych zapowiedziach zwracali uwagę, że duet atakujących z Augsburga – Michael Thurk i Rafael Nando – strzelił dotychczas dokładnie tyle samo goli, co cały zespół przyjezdnych. Trener FCA zaskoczył żurnalistów, pozostawiając na ławce wspomnianego wyżej napastnika urodzonego w Angoli, a delegując do gry w ataku Stephana Haina.

Mimo dużej różnicy punktowej dzielącej oba zespoły w tabeli, lepiej spotkanie rozpoczęła Arminia. „Die Blauen” w pierwszych dziesięciu minutach osiągnęli znaczącą przewagę i zepchnęli gospodarzy do defensywy. Zaskoczyło to chyba trochę augsburczyków, którzy w początkowej fazie meczu sprawiali wrażenie zdekoncentrowanych. Fatalne kiksy popełniał zwłaszcza występujący na środku obrony Gibril Sankoh, ale goście nie zdołali wykorzystać niefrasobliwości czarnoskórego stopera gospodarzy.

Po kwadransie przebudzili się w końcu zawodnicy FCA. Z rzutu wolnego silnie uderzył Werner, ale Eilhoff sparował silnie uderzoną piłkę poza boisko. Pięć minut później widzowie, którzy pojawili się dzisiaj na trybunach nowoczesnej Impuls Areny, mogli poczuć się jak na meczu FC Barcelona. Hain przedryblował dwójkę rywali i gdy wydawało się, że już straci piłkę, zdołał jeszcze odegrać do Traore, a ten efektowną ruletą ograł kolejnego z defensorów Arminii i znalazł się w dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Niebezpieczeństwo zażegnał w ostatniej chwili golkiper gości, który przytomnie rzucił się pod nogi składającego się do strzału Gwinejczyka. Wkrótce odpowiedzieli podopieczni Christiana Ziege. Abelski przedarł się prawą stroną, wbiegł w pole karne, ale na oddanie decydującego uderzenia zabrakło mu sił i lekki strzał po ziemi bez problemu wyłapał Jentzsch. Minutę później znowu zakotłowało się pod siatką gości po kolejnej kombinacyjnej akcji FCA, ale doskonałego podania Traore nie wykorzystał Hain, który uderzył wysoko ponad bramką.

Kluczowe dla końcowego wyniku dzisiejszego pojedynku okazały się cztery ostatnie minuty pierwszej połowy. Najpierw Thurk ograł w polu karnym dwójkę defensorów Arminii, wyłożył piłkę Hainowi, a ten przytomnym strzałem z linii pola karnego ulokował futbolówkę tuż przy słupku. 60 sekund później nerwy puściły Heidingerowi. Napastnik gości brutalnie sfaulował Verhaegha, a później ostro skrytykował decyzję sędziego o odgwizdaniu przewinienia, w wyniku czego ukarany został czerwoną kartką. W tym momencie stało się jasne, że wywiezienie z Augsburga choćby jednego punktu będzie dla Arminii zadaniem niezwykle trudnym.

Już  w pierwszej akcji po wznowieniu gry FCA powinno podwyższyć prowadzenie na 2:0. Thurk uruchomił prostopadłym podaniem Traore, ale ten w sytuacji sam na sam trafił wprost w bramkarza. Gwinejczyk zrehabilitował się osiem minut później. Tym razem to on idealnie obsłużył Haina w polu karnym, a napastnik gospodarzy nie zmarnował doskonałej okazji i strzałem z siedmiu metrów po raz drugi w tym spotkaniu pokonał Eilhoffa. W kolejnej akcji na listę strzelców mógł wpisać się Werner, ale jego silny strzał z dystansu w ostatniej chwili zablokował Schuler.

W 72. minucie w końcu groźną sytuację stworzyła sobie Arminia. Abelski i Berisha rozmontowali defensywę gospodarzy, ale w decydującym momencie udanie interweniował Jentzsch. Za chwilę było 3:0 dla FCA. Obrońcy Arminii niefrasobliwie rozgrywali piłkę na własnej połowie, tę przejął Traore i prostopadle zagrał do Rafaela, a były napastnik Herthy bez problemu umieścił piłkę w siatce. Gościom, przygnębionym utratą trzeciej bramki, udało się stworzyć jeszcze jedną dogodną sytuację. W 76. minucie po błędzie Sankho piłkę przejął Berisha, lecz kolejny raz w tym spotkaniu górą w sytuacji sam na sam był bramkarz drużyny z Augsburga. W końcówce wynik podwyższyć mógł jeszcze Thurk, ale dwukrotnie w dogodnej pozycji uderzał minimalnie koło słupka.

Sobotnie zwycięstwo spowodowało awans FC Augsburg na piąte miejsce w tabeli. Podopieczni Josa Luhukaya do trzeciej lokaty premiowanej grą w barażach tracą pięć punktów. A goście  z Bielefeldu? Arminia ciągle jest czerwoną latarnią 2. Bundesligi i wszystko wskazuje na to, że dzisiejszą przegraną dymisją okupi trener Christian Ziege. Być może „Die Blauen” po raz kolejny powinni skorzystać z pomocy Artura Wichniarka? Polski piłkarz, będący żywą legendą klubu z Bielefeld, w czwartek rozwiązał za porozumieniem stron kontrakt z Lechem Poznań. Czy „Wichniar” po raz kolejny okaże się ratunkiem dla niemieckiego drugoligowca?

11. kolejka 2. Bundesligi

FC Augsburg – Arminia Bielefeld 3:0 (1:0)

Bramki: Stephan Hain 2 (41. i 54.), Nando Rafael (73.)

Składy:

FC Augsburg: Jentzsch – Verhaegh, Moehrle, Sankoh, Bellinghausen – Traore, de Jong (64. de Roeck), Werner, Oehrl (59. Baier) – Thurk, Hain (67. Rafael).
      
Arminia Bielefeld:  Eilhoff – Schoeneberg, Fischer (56. Baykan), di Gregorio, Schuler – Boelstler, Guela, Kerr, Abelski – Berisha, Heidinger.
 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze