Koniec ery Rooneya w kadrze, Anglik się wycofuje


Rekordzista pod względem liczby zdobytych bramek w kadrze narodowej Anglii postanowił zrezygnować z dalszych występów międzynarodowych

24 sierpnia 2017 Koniec ery Rooneya w kadrze, Anglik się wycofuje

Gerrard, Terry, Lampard, Rooney... Wszystkie te nazwiska kojarzą nam się z dwoma rzeczami – świetnymi występami w Premier League i siłą angielskiej kadry. Niestety lata lecą nieubłaganie, a piłkarz nie może grać wiecznie. Tym samym dzisiaj rezygnację z dalszych występów dla "Synów Albionu" ogłosił ostatni z tej wielkiej czwórki, Wayne Rooney.


Udostępnij na Udostępnij na

Myślimy: napastnik w Anglii, mówimy: Rooney. Co prawda bardziej zapaleni fanatycy mogą powiedzieć, że era byłego napastnika Manchesteru United skończyła się już trzy lata temu i to Harry Kane jest najlepszym napastnikiem na Wyspach, ale nie zapominajmy o jednym – to popularny „Wazza” jest już legendą i największą postacią wśród angielskich napastników, a Kane do tego miana na razie co najwyżej aspiruje.

Kawał pięknej historii

Anglik w swojej reprezentacji debiutował jako siedemnastoletni chłopak. Jego pierwszym spotkaniem był mecz przeciwko Australii w 2003 roku. Warto dodać, że wówczas był on najmłodszym debiutantem w historii angielskiej kadry narodowej. Później jego rekord pobił Theo Walcott, obecny gracz Arsenalu.

Z reprezentacją pod skrzydłami kilku selekcjonerów Anglik zdołał wystąpić aż 119 razy, do rekordu występów zabrakło mu tylko siedmiu spotkań. Jednak największą bolączką Rooneya, który ze swoim byłym klubem, Manchesterem United, zdobył wszystko, co było do zdobycia, był brak sukcesu międzynarodowego. Wystąpił on trzykrotnie na mistrzostwach Europy (2004, 2012, 2016) oraz trzykrotnie na mundialu (2006, 2010, 2014), ale w żadnym z nich jego drużyna nie odniosła znaczącego sukcesu. Wielu prześmiewczo twierdzi, że największym osiągnięciem Rooneya na arenie międzynarodowej jest bycie najmłodszym strzelcem bramki w historii mistrzostw Europy. I poniekąd to prawda, reprezentacja Anglii zawsze należy do faworytów wielkich imprez i za każdym razem konsekwentnie zawodzi. Nieważne, kto w niej gra, nigdy nie jest dobrze.

Indywidualnie – prywatna bajka

Tak można nazwać występy Rooneya dla „Synów Albionu”. W 2014 roku selekcjoner Roy Hodgson mianował go kapitanem reprezentacji. Wtedy to ówczesny zawodnik „Czerwonych Diabłów” stał się najważniejszą postacią swojej drużyny, ale nie spoczął wtedy na laurach. Ciężko pracował dla zespołu, co przyniosło mu coś najcenniejszego dla napastnika – rekord pod względem liczby zdobytych w reprezentacji bramek. W 119 występach trafił do siatki aż 53 razy, co pozwoliło mu zająć to najważniejsze miejsce na piedestale. Udostępniamy Wam zapis 50 z 53 goli, jakie zdobył dla kadry. Każdy napastnik na świecie chciałby chyba mieć tak długie wideo ze swoich reprezentacyjnych trafień.

Jednak nie zawsze było tak kolorowo i cudownie, jak mogłoby się wydawać. Kiedy nie idzie drużynie, największymi winowajcami według kibiców są zawsze ci najlepsi. Nieważne, czy grają dobrze, czy grają źle. Brak wyników to ich wina. I tak właśnie bywało z Rooneyem – kiedy Anglia kolejny raz zawodziła, to sympatycy na Wyspach zaczynali się zastanawiać, czy daje on kadrze tyle, ile powinien. Ostatnie dwa lata były dla niego trudne, po odejściu Fergusona z Manchesteru United Anglik jakby się zagubił. Grał źle, nie był już sobą. Poskutkowało to w końcu brakiem powołań do reprezentacji, bo przecież są inni, na tę chwilę lepsi – Vardy i Kane.

Po transferze do Evertonu wrócił stary, dobry „Wazza” i wystarczyły zaledwie dwie ligowe kolejki, aby otrzymał on powołanie do kadry. Powiedział jednak dość, postanowił skupić się na występach klubowych. Tym samym zakończyła się pewna era – licznik występów zatrzymał się na 119, a bramek na rekordowych 53.

Co dalej?

Czy po Rooneyu jest życie? Owszem, Premier League ma w swoich szeregach jednego murowanego kandydata na przejęcie statusu najlepszego napastnika w kadrze Anglii. Jest to oczywiście dwukrotny król strzelców angielskiej ekstraklasy – Harry Kane. „Człowiek-Tottenham”, bo tak nazywają go kibice, ma wszystko to, co potrzebne do zostania „drugim Rooneyem”. Oczywiście jest to zawodnik o całkowicie innej charakterystyce, ale łączy ich jedno – obydwaj są maszynkami do zdobywania bramek. Jeżeli zawodnika „Spurs” nie będą prześladować kontuzje, to wielce prawdopodobne jest, że zdoła on pobić rekord Rooneya w narodowych barwach. Jednak czy zdoła udźwignąć tę presję? Czy podobnie jak były już napastnik kadry da radę przyjmować na siebie falę krytyki po nieudanych występach? Kane wydaje się być „człowiekiem bez układu nerwowego”, więc ta presja nie powinna zrobić na nim większego wrażenia. To w nim możemy upatrywać przyszłej legendy „Synów Albionu”.

Zapisz

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze