Komplet punktów jest, ale styl wakacyjny. Zagłębie – Warta 1:0


„Miedziowi” wymęczyli zwycięstwo nad „Zielonymi” w meczu otwierającym drugą kolejkę ekstraklasy

28 sierpnia 2020 Komplet punktów jest, ale styl wakacyjny. Zagłębie – Warta 1:0
zaglebie.com

Zderzenie Warty z ekstraklasą jest dość ciężkie. Jeszcze zdecydowanie za wcześnie, żeby mówić o nokaucie, ale „Zieloni” już raz na deskach wylądowali. Pierwszy cios, w dość wyrównanej pierwszej rundzie, wyprowadziła tydzień temu Lechia. Drugi gong sensacyjny beniaminek otrzymał od lubińskiego Zagłębia. Dwa mecze, zero punktów, zero strzelonych goli. Niełatwy jest los kopciuszka.


Udostępnij na Udostępnij na

Najniższy budżet, ale serca waleczne

Warta ma najniższy budżet spośród wszystkich klubów ekstraklasy – 10 milionów PLN. Druga od końca Stal Mielec ma o trzy miliony więcej. Do trzeciego z beniaminków poznaniacy tracą aż 10 milionów. Czysto teoretycznie ich utrzymanie trzeba będzie traktować jako wielką niespodziankę, choć ten sezon i tak jest dla beniaminków łatwiejszy z uwagi na jednego zaledwie spadkowicza. Nie było jednak tej różnicy w budżecie widać w meczu Warty z Lechią (gdańszczanie mają trzeci budżet w lidze wynoszący 42 miliony). Trochę gorzej było w starciu z „Miedziowymi”, którzy notują idealny start i, przynajmniej do 22:30, są liderem ligi. W kasie Zagłębia na ten sezon jest z kolei 35 milionów.

W spotkaniu 1. kolejki w Grodzisku Wielkopolskim Warta długo była równorzędnym rywalem dla Lechii, momentami przeważając, ale to jej rywale ostatecznie zgarnęli trzy punkty. Dzisiejsze starcie w Lubinie wyglądało pod tym względem bardzo podobnie. Warta była poukładana i pewna w obronie, ale w ataku prezentowała się jednak gorzej niż przed tygodniem. Widać natomiast, że to zgrana i charakterna ekipa, choć do punktowania w ekstraklasie to na razie ciągle za mało.

Męczarnie w pierwszej połowie

W Zagłębiu w porównaniu z meczem z Lechem mieliśmy dwie zmiany: Wójcicki zastąpił na prawej obronie Chodynę, przez co, żeby zrobić miejsce dla młodzieżowca, na ławce musiał usiąść Żubrowski. Za niego wskoczył Poręba. W Warcie mieliśmy zmianę tylko na szpicy – za Jarocha w podstawie wyszedł Kuzimski. Początek meczu z obu stron był bardzo intensywny – formacje ofensywne wysoko podchodziły z pressingiem, ale po zaledwie kilku minutach wszystko siadło. Piłkarze męczyli się na boisku, kibice męczyli się, oglądając te popisy. Okazji nie było, celnych strzałów nie było. Było za to dużo podań w środku pola bez żadnego pomysłu na zawiązanie akcji ofensywnej.

Do 35. minuty nie działo się nic. Wtedy Filip Starzyński kapitalnym prostopadłym podaniem uruchomił Živeca. Ten znalazł się sam na sam z Lisem i huknął w poprzeczkę. Te ostatnie dziesięć minut to lekka przewaga Zagłębia, które nieco napędziło się sytuacją Słoweńca. Kompletnie nic jednak z niego nie wynikło, a gracze gospodarzy na przerwę schodzili przy delikatnych gwizdach. Optymizmu na drugą połowę można było szukać chyba tylko w głębokich zakamarkach statystyk.

Główka znowu pracuje

Zagłębie ruszyło na Wartę w pierwszych minutach po przerwie, tworząc kilka niezłych okazji (dwa uderzenia Starzyńskiego). Poznaniakom trudno było wyjść z własnej połowy, ale kiedy w końcu się udało, Jakóbowski zarobił dla Wójcickiego kartkę. Przez następne dziesięć minut, choć trudno w to uwierzyć, działo się jeszcze mniej niż w pierwszej połowie. Druga część pierwszej połowy to, o dziwo, bardziej otwarta gra z obu stron. Szanse bramkowe tworzyło głównie Zagłębie (i to przyzwoite, ale dobrze w bramce spisywał się Lis), ale i Warta próbowała kąsać. Zagłębie było wolne, a kiedy już udało się podejść pod bramkę Warty, brakowało ostatniego podania (lub strzału).

W 88. minucie padło jednak rozstrzygnięcie. Kacper Chodyna, młodzieżowiec Zagłębia, świetnie dograł piłkę do Bohara, który uderzeniem głową pokonał golkipera gości. W tej sytuacji Lis mógł się zachować lepiej, choć na jego usprawiedliwienie trzeba dodać, że był lekko zasłonięty. Do końca nic już się nie zmieniło i Zagłębie zgarnęło, ponownie, trzy punkty. Ponownie zrobiło to po golu głową, ponownie w samej końcówce. Gospodarze byli lepsi, choć trudno o zachwyty nad ich grą. Warta, choć żarła trawę przez 90 minut, płaci frycowe. Taki jest futbol.

Najwyższy InStat Index w dzisiejszym meczu:

  •  Jakub Wójcicki 299
  •  Saša Živec 270
  •  Aleks Ławniczak 270

Wygodnie. Może za wygodnie?

W Zagłębiu zarabia się dobrze, wiemy to nie od dzisiaj. Z tego też powodu kibice „Miedziowych” od czasu do czasu podnoszą argument, że piłkarzom jest w Lubinie za dobrze. Swoje zarobią i biegać im się nie chce. Zagłębie niepierwszy raz w ostatnich latach ma całkiem mocną kadrę, ale nie zawsze przekładało się to na boiskowe realia. Fantazji i polotu nie można graczom z Lubina odmówić. W zeszłym sezonie, przykładowo, dwukrotnie zremisowali 4:4. 49 strzelonych goli w zeszłym sezonie to wynik lepszy od drugiego Piasta, trzeciego Śląska, piątej Cracovii, szóstej Pogoni, siódmej Jagiellonii, ósmej Lechii, dziewiątego Górnika i dziesiątego Rakowa. A Zagłębie skończyło dopiero na 11. miejscu.

Znacznie gorzej było w obronie (aż 46 straconych goli), ale największą bolączką Zagłębia pozostaje chyba nierówna forma. Po świetnym meczu często jest „piach”. Trener Ševela podkreślał w poprzedniej kampanii, że nie może być obarczany całą odpowiedzialnością za wynik końcowy drużyny, bo nie był w klubie od początku sezonu. No to teraz jest i wymówek już nie ma. Piąty budżet ligi, poukładane sprawy finansowo-organizacyjne, w kadrze tacy gracze, jak: Starzyński, Baszkirow, Živec czy Bohar. Pięć lat temu lubinianie ostatni raz stanęli na podium w lidze, w której różnice poziomów pomiędzy drużynami są tak niewielkie, jest to jak najbardziej do powtórzenia.

Punkty jeszcze cenniejsze

Dziś został uczyniony drugi z 30 kroków do osiągnięcia tego celu. Wszyscy mają siedem kolejek do rozegrania mniej. Dłuższych serii bez punktów ekstraklasa w tym sezonie więc nie wybaczy. Zagłębie zaczęło zatem tak, jak powinno, i tak, jak oczekują jego kibice oraz hojni sponsorzy. W Lubinie pewnie żałują, że już teraz czeka nas przerwa reprezentacyjna i następny mecz dopiero 14 września. Na koncie dzisiejszych gospodarzy jest już sześć punktów, choć zdobytych w mizernym stylu. Do poprawy pozostaje jeszcze bardzo wiele, więc może te kilkanaście dni wolnego to nie taka zła sprawa. „Miedziowi” jadą za dwa tygodnie do Bełchatowa na starcie z Rakowem.

A Warta? A Warta pewnie specjalnie zaskoczona nie jest. Trzeba jednak szybko pozbierać się i zacząć punktować. W tym sezonie walka o utrzymanie będzie trwała z wielkim prawdopodobieństwem do ostatniej kolejki. Terminarz dla „Zielonych” po przerwie na mecze kadry łatwy jednak nie jest. Najpierw czeka ich domowy (no, nie tak bardzo domowy) pojedynek z Piastem, a następnie derby na stadionie lokalnego rywala. Punkty pilnie potrzebne.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze