Już wydawało się, że wszystko jest w porządku. Były obrońca Arsenalu wznowił treningi po kilkumiesięcznej kontuzji i wiele wskazywało na to, że w najbliższych dniach dojdzie do debiutu piłkarza, który kosztował Barcelonę kilkanaście milionów funtów. Tyle że te plany na razie trzeba będzie odłożyć.
Postawmy sprawę jasno. Działacze Barcelony nieźle zaskoczyli piłkarski świat, ogłaszając podczas letniego okienka transferowego, że kapitan „Kanonierów” będzie kontynuował swoją karierę właśnie na Camp Nou. Tyle że Belg kapitanem był tylko z nazwy, bowiem większość czasu spędzał wśród rezerwowych, a na placu gry pojawiał się wyłącznie gdy niedysponowani byli Mertesacker lub Kościelny. Czyli raczej rzadko.
Równie szokująca była kwota odstępnego, jaka miała trafić do Londynu. Mówiono wówczas o 15 milionach funtów, które trzeba było przelać za 29-letniego stopera, który bardziej niż do walki o najwyższe cele jest przyzwyczajony się siedzenia na ławce. Z drugiej strony jeszcze więcej kosztował starszy od niego Mathieu. Tyle że ten jednak jest w miarę mocnym punktem drużyny, a, co najważniejsze, przynajmniej jest do dyspozycji trenera.
Vermaelen zapowiada się lepiej niż Czygryński.
— Paweł Machitko (@PawelMachitko) November 23, 2014
Z tego względu nikogo, chyba że jest futbolowym ignorantem, nie mógł dziwić fakt, że już od pierwszych dni Barcelona została narażona na drwiny z każdej strony. Powód? Okazało się, że Belg ma niedoleczony uraz. W klubie z Katalonii próbowano wyjść jeszcze z twarzą i natychmiast pojawił się komunikat, że zdawano sobie sprawę o urazie piłkarza, który podczas mundialu w Brazylii rozegrał zaledwie 29 minut. Tyle że nie wszyscy dali wiarę tym zapewnieniom.
Od tego czasu minęło kilka miesięcy i wydawało się, że Belg jest na najlepszej drodze, aby wreszcie zadebiutować w zespole prowadzonym przez Luisa Enrique.Tyle że w niedzielę okazało się, że Vermaelen odczuwa kolejne bóle, a więc uraz nie został do końca zaleczony. W związku z tym od razu pojawiły się spekulacje na temat tego, jak poważna jest kontuzja i jak długo trzeba będzie czekać na jego debiut. Według mediów związanych z „Dumą Katalonii” zawodnik przejdzie w poniedziałek badania, które doprecyzują, jak długa czeka go przerwa.
https://twitter.com/perchal/status/536561087903461376
Tyle że już teraz bardzo poważnie są brane pod uwagę dwie możliwości. Jedna z nich zakłada, że uraz nie jest zbyt poważny i po zachowaniu doraźnego leczenia Belg będzie mógł pojawić się na placu gry na początku grudnia, podczas pucharowego starcia z Huescą. Druga alternatywa jest bardziej niepokojąca, bo będzie oznaczać zabieg i co najmniej kilkutygodniową absencję.
Na razie w Katalonii muszą oczekiwać na wyniki badań i wysłuchiwać głosów niezadowolenia kibiców, którzy coraz sceptyczniej podchodzą do tego transferu i w taki oto sposób wyrażają swoje rozgoryczenie w komentarzach na stronie internetowej katalońskiego „Sportu”:
- Wydanie prawie 20 milionów euro za takiego stopera świadczy o chorobie umysłowej. Brawo, Zubi!
- I co teraz, Zubi? Nie jest Ci wstyd za ten transfer? Szkoda, że tacy ludzie stoją na czele naszego klubu.
- Zobaczcie na Sevillę. Pozyskano za wiele mniej Krychowiaka czy Vidala. Monchi potrafi robić transfery, a u nas tak to wygląda…
- Zubi, jesteś to niczego. Odejdź natychmiast!
Trzeba przyznać, że to mocne słowa, ale z pełni zasłużone. Bo rzeczywiście kibice mają prawo do takich reakcji, tym bardziej że mecze z Realem czy PSG pokazały, że klub ma poważne problemy z formacją defensywną, na której czele cały czas stoi defensywny pomocnik Mascherano.
A tutaj wszystko wskazuje na to, że będziemy mieli powtórkę z rozrywki i kolejne kilkanaście milionów wyrzuconych w błoto. Chyba że Belg zdecyduje się na odpowiedni strój ochronny…