Kolejka na karuzelę


Którzy trenerzy czekają, by wrócić do pracy?

26 października 2018 Kolejka na karuzelę

Trenerska karuzela kręci się w najlepsze. Co jakiś czas ktoś z niej zsiada, ktoś inny na nią siada. Są też tacy, którzy stoją z boku i przyglądają się, licząc, że zwolni się miejsce i będą mogli na nim zasiąść


Udostępnij na Udostępnij na

Mówi się, że trenerzy żyją na walizkach. Niegdyś bywało, że trener w ciągu pół roku pracować mógł w nawet trzech klubach. Dziś pojawiło się ograniczenie wedle którego szkoleniowiec może prowadzić jeden klub na rundę na danym poziomie. Dlatego pod uwagę przy pisaniu tekstu wziąłem tylko szkoleniowców, którzy tej jesieni nie pracowali w Ekstraklasie i są bezrobotni.

Leszek Ojrzyński to bez dwóch zdań jeden z najlepszych trenerów, jacy w ostatnich latach pracowali w ekstraklasie. Ze średniej Korony zrobił kapitalną drużynę, która potrafiła zbliżyć się do miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach, tworząc słynną „Bandę Świrów”, uratował przed spadkiem praktycznie będące już w I Lidze Podbeskidzie Bielsko-Biała, zdobył Puchar i Superpuchar Polski z Arką Gdynia, doprowadzając ją też do finału tych rozgrywek. Jedyne miejsce, gdzie mu się nie powiodło, to Górnik Zabrze, którego przed dwoma laty zepchnął do I ligi. Trzeba jednak przyznać, że tamtego Górnika nie uratowałby nawet Pep Guardiola.

Jakiś czas przebywa już na bezrobociu Jan Urban. To szkoleniowiec, o którym mówi się, że jest sympatyczny, ale brakuje mu nieco wyników. Patrząc w jego CV, można jednak zauważyć, że jedynym miejscem, gdzie mu w 100% nie wyszło, jest hiszpańska Osasuna Pampeluna. Zasadniczo można też dodać tu Polonię Bytom i Zagłębie Lubin. Za drugim podejściem do Legii Warszawa doprowadził „Wojskowych” do mistrzostwa Polski, a w kolejnym sezonie został zwolniony mimo prowadzenia w tabeli ligowej z powodu słabego występu w europejskich pucharach. Lecha Poznań potrafił podnieść z dna po złym starcie sezonu 2015/2016, a Śląsk Wrocław uczynił z początku całkiem solidną drużyną. Urban należy do trenerów, których uwielbiają piłkarze, co ostatnio pokazał Łukasz Madej, stwierdzając, że były trener Śląska Wrocław nadawałby się na selekcjonera.

(fot. Krzysztof Pulak)

Przed kilkoma tygodniami z pracą w Bruk-Becie Termalice Nieciecza pożegnał się Jacek Zieliński. Chociaż nie wyszła mu misja ratowania „Słoników” przed spadkiem z ekstraklasy, a następnie szorowały one o dno Fortuna I Ligi, to nie powinno to zacierać w naszej pamięci licznych sukcesów pochodzącego z Tarnobrzega szkoleniowca. Zieliński w sezonie 2009/2010 zdobył mistrzostwo Polski z Lechem Poznań, a ze średniej Cracovii w sezonie 2015/2016 uczynił czołową drużynę ekstraklasy, doprowadzając „Pasy” do czwartego miejsca. W dawniejszych czasach potrafił też w ostatnim sezonie Groclinu Grodzisk Wielkopolski doprowadzić klub z ulicy Powstańców Chocieszyńskich do trzeciego miejsca w najwyższej klasie rozgrywkowej.

W ostatnich dniach bliski powrotu na trenerską karuzelę był Piotr Nowak. Jak podał znany użytkownik Twittera janekx89, zatrudnienie Nowaka w przypadku zwolnienia Mariusza Lewandowskiego sondowało Zagłębie Lubin. Nowak ma jedno z najlepszych CV na polskim rynku trenerskim. Pracował jako asystent selekcjonera reprezentacji Stanów Zjednoczonych, szkolił zespoły MLS (można było usłyszeć potem, że znęcał się nad zawodnikami), a z Lechii Gdańsk zrobił waleczną, mocną drużynę, która rok temu była bliska mistrzostwa Polski.

Rok już minął od kiedy Piast

Gliwice rozstał się z Dariuszem Wdowczykiem. To trener, który idealnie pasowałby do kilku klubów ekstraklasy. Swego czasu był on kandydatem na selekcjonera reprezentacji, robił bardzo dobre wyniki z Pogonią Szczecin, jako tako radził sobie z Wisłą Kraków, a Piasta zdaniem wielu uratował przed spadkiem z ekstraklasy. Jedyną, ale za to bardzo dobrze widoczną rysą na wizerunku Wdowczyka, jest jego korupcyjna przeszłość, która zresztą nie tylko wyrzuciła go przymusowo na aut futbolu, ale zdaniem wielu (w tym samego zainteresowanego) pozbawiła go szans na objęcie w 2013 roku stanowiska selekcjonera reprezentacji Polski.

Kamila Kieresia po raz ostatni na ławce ekstraklasowego klubu widzieliśmy 3,5 roku temu, gdy prowadził GKS Bełchatów. To trener, który w ciszy i spokoju potrafi stworzyć dobrze grający zespół. GKS Bełchatów potrafił podnieść po spadku z ekstraklasy, wprowadzić z powrotem do rozgrywek, a następnie wykręcać z „Brunatnymi” bardzo dobre wyniki. Nie udało mu się jednak wtedy utrzymać bełchatowskiego klubu w ekstraklasie i na kilka lat został na zapleczu, gdzie z różnym skutkiem prowadził GKS Tychy, a ze Stomilem Olsztyn wykręcał wyniki znacznie ponad stan. Przed paroma dniami opuścił jednak tonący Stomil. W ostatnim czasie jego nazwisko przewijało się w kontekście objęcia Wisły Płock.

Robert Podoliński ostatnio kojarzy nam się głównie za sprawą współkomentowania meczów na antenie TVP. Wielu uznało go najlepszym ekspertem Telewizji Publicznej na mundialu. To świetny teoretyk futbolu, dodatkowo bardzo dobrze wykształcony. W przeszłości kręcił fenomenalne wyniki z Dolcanem Ząbki, następnie przeciętnie radził sobie w Cracovii, a ostatnim jego miejscem pracy było Podbeskidzie Bielsko-Biała. Z drużyny tej zrobił czołową ekipę dolnej części tabeli ekstraklasy, a następnie zaliczył najbardziej pechowy spadek w historii polskiej piłki, jego drużynę bowiem przy „zielonym stoliku” pozbawiono grupy mistrzowskiej, zespół siadł psychicznie, a w efekcie spadł do I ligi. Od tego czasu Podolińskiemu nie było dane poprowadzić żadnego zespołu.

Prawdziwym marzeniem kibiców większości klubów ekstraklasy jest, by ich klub objął Adam Nawałka. Były selekcjoner reprezentacji Polski jednak po pierwsze nie wiadomo, czy obecnie zgodziłby się na propozycję z ekstraklasy, a po drugie części klubów może nie być stać na pensję dla eksselekcjonera. Jeżeli chodzi o wyniki w ekstraklasie, to Nawałka robił zanim został selekcjonerem niezłe wyniki z Górnikiem Zabrze i to głównie za sprawą tego, jak grał klub ze Śląska trafił na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze