W pogoni za szczęściem


Droga do sukcesów Liverpoolu usłana porażkami w trzech finałach?

30 maja 2018 W pogoni za szczęściem

Jürgen Klopp jako drugi menedżer w historii Liverpoolu w ciągu pierwszych trzech sezonów pracy na Anfield Road nie wygrał nic. Mimo prezentowania nadzwyczaj ofensywnego futbolu, który podziwia cały świat, „The Reds” nie potrafią w finałowych starciach postawić kropki nad i. Co jest przyczyną niemocy Liverpoolu w decydujących starciach i jak zamierza zmienić to Jürgen Klopp?


Udostępnij na Udostępnij na

Era Brendana Rodgersa na Anfield Road na długo zostanie w pamięci kibiców Liverpoolu. Menedżer z Irlandii Północnej w sezonie 2013/2014 otarł się o mistrzostwo Anglii, które „The Reds” przegrali praktycznie na ostatniej prostej. Jednak Rodgers oprócz wspomnianej kampanii już zawsze będzie pamiętany jako postać historyczna dla klubu z Merseyside. Irlandczyk z Północy jako pierwszy szkoleniowiec w dziejach Liverpoolu w ciągu pierwszych trzech sezonów pracy na Anfield Road nie potrafił zdobyć żadnego trofeum.

Skysports.com

To doprowadziło do zwolnienia obecnego menedżera Celticu Glasgow. Następcą szkoleniowca z Irlandii Północnej ogłoszono Jürgena Kloppa. Niemiecki trener miał zrobić to, czego nie potrafił Rodgers – zdobywać trofea. Szczególnie że ostatni zdobyty puchar przez „The Reds” został dołożony do klubowej gabloty w lutym 2012 roku. Głód sukcesów na Anfield Road był ogromny. Przymusowy post miał zakończyć Jürgen Klopp.

Nowe rozdanie – stare problemy

Myślę, że w ciągu czterech lat zdobędziemy tytuł. Jeśli nie, to o kolejny zawalczę w Szwajcarii – powiedział Klopp tuż po podpisaniu umowy z Liverpoolem. Wypowiedź niemieckiego szkoleniowca, choć podszyta humorem, jasno deklarowała, że celem menedżera jest przywrócenie na Anfield Road tłustych lat.

Już pierwszy sezon pracy Kloppa w Liverpoolu mógł okazać się zaskakująco obfity w trofea. Mimo braku realnych wzmocnień niemiecki menedżer odmienił zespół z Anfield Road i dotarł z „The Reds” do dwóch finałów. W decydującym starciu o Puchar Ligi Liverpool po serii rzutów karnych uległ Manchesterowi City. Natomiast w finale Ligi Europy lepsza okazała się Sevilla po błędach bloku defensywnego „The Reds”. Oba przegrane starcia, choć naznaczone rozczarowaniem, miały być sygnałem, że wszystko idzie ku lepszemu.

Przed kolejnym sezonem Klopp wprowadził istotne zmiany. Wzmocnił zespół oraz sztab szkoleniowy. Nowy trener przygotowania fizycznego – Andreas Kornmayer – miał pomóc wprowadzić zespół „The Reds” na nowy poziom gegenpressingu – intensywnego stylu gry preferowanego przez niemieckiego menedżera. Wszystko poszło zgodnie z planem. Liverpool prezentował ożywiony ofensywny futbol okraszony dużą ilością strzelonych bramek. Kilka kolejek po rozpoczęciu ligi eksperci zaczęli upatrywać „The Reds” jako jednego z głównych kandydatów do mistrzowskiego tytułu. Jednak brak częstych rotacji składem z powodu niedoboru solidnych zmienników spowodował dramatyczne skutki. Już pod koniec listopada zawodnicy Liverpoolu przejawiali w swojej grze coraz większe zmęczenie. Kryzys w pełnej okazałości nadszedł jednak wraz z wyjazdem Sadio Mane na Puchar Narodów Afryki w styczniu 2017 roku. „The Reds” w ciągu zaledwie tygodnia odpadli z Pucharu Anglii oraz Pucharu Ligi. Ponadto zespół Kloppa znacznie osunął się w tabeli. Z mistrzowskich aspiracji nic nie wyszło. Klubowi z Merseyside pozostała walka o miejsce gwarantujące grę w następnej edycji Ligi Mistrzów. Ostatecznie zwycięstwem w ostatniej kolejce Premier League Liverpool zapewnił sobie udział w najbardziej elitarnych klubowych europejskich rozgrywkach, co uznano jako nagrodę pocieszenia. Wielkimi krokami zbliżał się jednak trzeci sezon pracy Kloppa na Anfield Road, a wraz z nim narastała presja, by zdobyć jakiekolwiek trofeum.

Kolejne transfery i rozwój zawodników będących już w klubie miały pozwolić uniknąć kompromitacji i dołączyć do Brendana Rodgersa jako drugiego szkoleniowca w historii Liverpoolu, który w ciągu pierwszych trzech sezonów pracy nie potrafił zdobyć żadnego trofeum. Jednak już we wrześniu czarny scenariusz zaczął być coraz bardziej realny. Odpadnięcie z Pucharu Ligi z Leicester City spowodowało, że wiara w możliwości Kloppa znacznie się zmniejszyła. Ostatnią realną szansą na trofeum wydawał się Puchar Anglii. Jednak udział w rozgrywkach Liverpool zakończył już pod koniec stycznia po domowej porażce z West Bromwich Albion. Wszystko wskazywało na to, że „The Reds” po raz kolejny pozostanie jedynie walka o miejsce w czołowej czwórce ligi. O szansach na wygranie Ligi Mistrzów mimo pokonania fazy grupowej nikt nawet nie ośmielał się myśleć.

Jednak mimo minimalnych szans na triumf według ekspertów „The Reds” prezentowali w europejskich rozgrywkach niesamowity futbol. Odprawiając kolejnych przeciwników (w tym świetny w zakończonym sezonie Manchester City), Liverpool dotarł do finału Ligi Mistrzów. Jednak kontuzja Mohameda Salaha, brak solidnych zmienników i indywidualne błędy Lorisa Kariusa zaprzepaściły szanse na ostateczny triumf w decydującym starciu o trofeum przeciwko Realowi Madryt. Klopp mimo robienia dobrej miny do złej gry najwidoczniej doszedł do wniosku, że ma dość.

Koniec drugich szans – Klopp idzie po swoje

Bolesna porażka w finale Ligi Mistrzów kolejny raz po indywidualnych błędach sprawiła, że zamiast deklaracji o zbawiennych skutkach treningu przedstawiciele „The Reds” szybko ruszyli po zakupy. Zaledwie dwie doby po porażce w Kijowie z Realem Madryt Liverpool oficjalnie ogłosił pozyskanie Fabinho z AS Monaco za 50 milionów euro (wraz z klauzulami).

Posiada charakter oraz zdolności techniczne do gry na najwyższym poziomie na wielu pozycjach. Może zagrać jako szóstka, ósemka oraz dwójka. To super! Jest uzdolniony taktycznie i posiada piłkarską mądrość. Myślę, że poprawi nasz skład, a nie ma wielu piłkarzy, którzy byliby w stanie to zrobić, ponieważ na ten moment mamy silny zespół. Podoba mi się fakt, że jest młodym, a zarazem doświadczonym zawodnikiem. Z dużą liczbą meczów dla klubu, który pragnie zwyciężać. A fakt, że jest reprezentantem Brazylii, wiele o nim mówi – nie krył zachwytu nad nowym graczem Jürgen Klopp.

Pozyskanie rosłego Brazylijczyka ma być dopiero początkiem transferowej ofensywy „The Reds”. Przedstawiciele klubu z Anfield Road negocjują z władzami Olympique’u Lyon pozyskanie reprezentanta Francji, Nabila Fekira. Pamiętać także trzeba, że 1 lipca oficjalnie graczem Liverpoolu zostanie pomocnik Red Bullu Lipsk, Naby Keita.

Jednak, co najbardziej interesujące, po porażce w finale z Realem Madryt i błędach Lorisa Kariusa „The Reds” natychmiastowo zintensyfikowali starania w celu pozyskania klasowego golkipera. Głównym celem stał się bramkarz AS Roma, Alisson Becker. Choć cena podyktowana przez władze klubu z Wiecznego Miasta jest absurdalna (90 milionów euro), to najprawdopodobniej wcale nie zahamuje prób Liverpoolu w pozyskania Brazylijczyka. Sytuacja jasno pokazuje, że Klopp odszedł od systemu dawania drugich szans. Przyszłość Lorisa Kariusa na Anfield Road (o ile w ogóle jeszcze jest) rysuje się w czarnych barwach.

Jürgen Klopp jak nigdy wcześniej podczas swojego pobytu na Anfield Road jest zdeterminowany, by zacząć wygrywać trofea. Brak zmaterializowania sukcesów w postaci pucharów w gablocie coraz bardziej ciąży niemieckiemu szkoleniowcowi. Tym bardziej, że już za dwa miesiące Liverpool wejdzie w czwarty rok pracy Kloppa z zespołem „The Reds”. W rok, podczas którego Niemiec obiecał zdobycie najcenniejszego trofeum dla kibiców Liverpoolu – mistrzostwa Anglii.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze