Czy w Polsce taki tytuł może nam się z czymś kojarzyć? Jasne, z grą naszej reprezentacji. Jednak obecnie nie tylko polska kadra przeżywa katusze. We wtorek ekipa naszych zachodnich sąsiadów również pożegnała się z rosyjskim mundialem.
Wtorek nie należał do najbardziej udanych dni we wszystkich niemieckich miastach. Ich mieszkańcy mogą zdejmować już flagi z balkonów, ozdoby z samochodów czy zmywać zdobiące twarze malunki w narodowych barwach. KO! Niemieccy piłkarze odpadli z mistrzostw świata, nie wychodząc nawet z grupy. Historyczna, bo największa w historii pucharu świata porażka „Die Mannschaft” stała się faktem.
😢 sorry …
— Mats Hummels (@matshummels) June 27, 2018
Przekleństwo mistrza?
Od pewnego czasu wśród mistrzów świata panuje dość dziwna tendencja nieradzenia sobie w kolejnych edycjach turnieju.
W 1998 roku Francja zdobywa mistrzostwo, a w 2002 nie wychodzi nawet z grupy. Podobnie Włochy w 2006 i 2010 roku, Hiszpanie w 2010 i 2014 identycznie, a wczorajszą historię Niemiec znamy doskonale.
Gra reprezentacji prowadzonej przez Joachima Loewa nie wyglądała źle. W każdym z trzech rozegranych meczów to oni prowadzili grę, to oni dominowali i stwarzali sobie bardzo dużo okazji. Zabrakło im ich wcześniejszej broni – zabójczej skuteczności.
Co z tego, że to Kroos i spółka posiadali piłkę w przeważającej większości spotkań. Co z tego, że nacierali na przeciwników z impetem zdenerwowanego nosorożca. Nic. Nie przyniosło to żadnego efektu, a skutek tego grupowego blamażu jest katastrofalny i opłakany, bo Niemcy stali się przedmiotem drwin na całym świecie.
Spoglądając na wyniki osiągane przez wcześniejszych triumfatorów, możemy sądzić, że Puchar Świata FIFA jest przekleństwem i nagrodą trudną do udźwignięcia.
Światowe echa niemieckiej bezradności
Porażka i odpadnięcie Niemiec jest wydarzeniem bez precedensu, dlatego wzbudza ogromne zainteresowanie mediów na całym świecie. Od Paryża po Nowy Jork dziennikarze komentują i analizują przyczyny tej kompromitacji.
Koniec niemieckiej przygody jest oczywistym tematem numer jeden w ich kraju, ale podobnie dzieje się na całym globie. „Wrak na wszystkich poziomach”, „Kraj w szoku”, „Kaput historico” to tylko niektóre główne nagłówki na pierwszych stronach największych światowych dzienników.
Trudno się temu dziwić, bo zupełnie nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw, a wielu niemieckich – i nie tylko – fanów piłki dalej przebywa w stanie ostrego szoku.
Co poszło nie tak?
Trudno na gorąco znaleźć jedną przyczynę tak słabego występu zawodników Loewa. Dokładnie nie jest w stanie ustalić tego nawet sam szkoleniowiec, mówiąc tylko o „gigantycznym rozczarowaniu”.
Zespół przegrał więcej niż mecz. Również wiele z tego, co zbudowaliśmy przez lata.Joachim Loew
Julian Draxler dodaje: – Nie wiem, co poszło nie tak. Trudno powiedzieć zaraz po odpadnięciu. Według mnie zabrakło nam ognia jak w 2014 roku.
Trudno się nie zgodzić. Mimo momentów dobrej gry Niemcy nie wyglądali na kompletnych. Czegoś zawsze im brakowało. A to skuteczności, a to szczęścia albo koncentracji w newralgicznych momentach.
W tegorocznej wersji mistrzów świata nie zgrały się ze sobą poszczególne elementy. Złoci gracze z 2014 roku zagrali tym razem bez sprytu i wyraźnie brakowało im skupienia na ostatecznym celu. To po prostu był zespół, który nie zasługiwał na tegoroczny triumf.
Śledząc losy niemieckiej piłki reprezentacyjnej, z łatwością odnajdziemy trend pikujący w dół. Może poszczególni piłkarze wypalili się i nie są w stanie zaproponować tej kadrze niczego ekstra. Może to trener Loew po 12 latach na stanowisku nie ma wyraźnego i dobrego pomysłu na tę drużynę.
Smutny powrót do domu
Już na drugi dzień po porażce z Koreą Południową niemiecki team powrócił do domu. Samolot ze zmęczonymi kadrowiczami wylądował we Frankfurcie, a tam oczekiwała na nich grupka przygnębionych fanów.
Niektórzy członkowie sztabu postanowili porozmawiać z mediami, jednak to nie był czas żadnych konkretów.
– Wiemy, że zespół nie zaprezentował się tak jak zawsze w ostatnich latach – mówił po powrocie kierownik drużyny Oliver Bierhoff, dodając przy tym, że przeprowadzona zostanie gruntowna analiza tego, co zaszło na turnieju. Wtórował mu także trener Loew, zdaniem którego na szybko nie da się niczego stwierdzić.
Manuel Neuer też pozwolił sobie na mocny i emocjonalny wylew. Bramkarz Bayernu Monachium nie przebierając w słowach i nie wybielając niczego, oświadczył: – Byliśmy żałośni. Nawet gdybyśmy wyszli z grupy, to pewnie i tak byśmy odpadli.
Porażka nie wpłynęła jednak na notowania Joachima Loewa. Szefowie niemieckiej federacji chcą, by pozostał na stanowisku i wypełnił kontrakt. Tylko on może poukładać te klocki od nowa.
No cóż. Rosyjski turniej niespodzianek.