Ma już za sobą ponad 50 meczów w reprezentacji Polski i 25 lat na karku. Od paru lat jest pewniakiem do wyjściowego składu kadry narodowej. O jego potencjale i talencie słyszeliśmy już wiele, ale cały czas oczekujemy więcej i więcej. Bez wątpienia Piotr Zieliński to świetny piłkarzy, ale czy jest to zawodnik mogący zbawić „Biało-czerwonych”? Jak najbardziej tak. Z tym, że cały czas coś go blokuje. Pytanie czy to kwestia taktyczna, czy może faktycznie to jakiś problem „wewnętrzny”? Kim dla naszej drużyny jest popularny „Zielu”?
– Jeżeli Piotr Zieliński wstanie pewnego dnia i coś mu przeskoczy w głowie, to będziemy mieli zawodnika, którego będą nam zazdrościć wszyscy na świecie – te słowa selekcjonera Jerzego Brzęczka z wrześniowej konferencji prasowej prawdopodobnie najlepiej opisują problem polskiego zawodnika. To nie jest do końca tak, że my nie potrafimy wykorzystać jego pełnego potencjału przez daną taktykę stosowaną przez naszą reprezentację. Zresztą wydaje się, że nie tylko w drużynie narodowej mamy problem z odpowiednim utożsamieniem 25-latka do danej pozycji na boisku. To też nie jest tak, że nagle polscy piłkarze i selekcjoner chcą nam wmówić coś niebywałego na temat kolegi z boiska. Przecież nawet we Włoszech mówi się o tych jego ukrytych możliwościach.
Piotr Zieliński w tych eliminacjach: 10 meczów/0 gol/1 asysta. Ok, patrzysz na niego i widzisz, że technicznie jest wybitny, że ma przegląd, podanie, wszystko na bajecznym poziomie. A i tak myślę, że większą karierę w kadrze zrobi Szymański, który ma lepszy charakter do piłki.
— Marek Wawrzynowski (@M_Wawrzynowski) November 20, 2019
Zbyt dobrze zaczął
Swój pierwszy mecz w reprezentacji Polski Piotr Zieliński rozegrał za kadencji Waldemara Fornalika. Miało to miejsce 4 czerwca 2013 roku w towarzyskim meczu z Liechtensteinem. Wtedy to on wchodził do kadry razem z Mateuszem Klichem. Wydawało się, że ta dwójka będzie w stanie odmienić w przyszłości środek pola „Biało-czerwonych”. Zresztą ten młodszy już w swoim trzecim meczu w kadrze strzelił pierwszego gola. W końcowym etapie pracy Fornalika w roli selekcjonera młody pomocnik pojawiał się na boisku za każdym razem. Nawet dorzucił od siebie jeszcze dwa gole i asystę w meczu z San Marino. Niestety w tych najważniejszych z Ukrainą i z Anglią, wchodząc z ławki, nie pomógł i nasza kadra nie pojechała na mundial do Brazylii.
Dla ówczesnego 19-latka wraz z końcem współpracy PZPN-u z Fornalikiem skończyło się miejsce w kadrze. Adam Nawałka na razie nie chciał zabierać uzdolnionego zawodnika kadrze U-21. Z drugiej strony wtedy Zieliński nie grał regularnie w klubie, co też odbijało się na braku powołań do reprezentacji seniorskiej. Zresztą mogliśmy poczekać na niego. Był dopiero wkraczającym mocniej w dorosły futbol piłkarzem. Pokazał się z dobrej strony u Fornalika, więc miał złapać więcej doświadczenia w Serie A i być gotowy na pomoc reprezentacji w późniejszym terminie.
Dopiero bliżej 2015 roku nowy selekcjoner zaczął baczniej przyglądać się grze piłkarza z Serie A. Najwięcej szans otrzymał w meczach towarzyskich przed pamiętnym Euro 2016. We Francji miał okazję zaprezentować się na boisku tylko przez 45 minut z Ukrainą, ale zaliczył wtedy bardzo przeciętny występ. Do pierwszego składu kadry wkroczył na stałe dopiero od kwalifikacji do mundialu w Rosji.
Ależ to wsadził Piotr Zieliński❗🔥🔥 Czapki z głów. 👏 Studio po meczu #POLKOR obejrzycie w TVP Sport, aplikacji i tutaj ➡ https://t.co/N407Q6jcyo #mundial18 pic.twitter.com/qyLq7JjY16
— TVP SPORT (@sport_tvppl) March 27, 2018
Początkowo Piotr Zieliński grywał w drugiej linii jako środkowy pomocnik. Dopiero kontuzja Arkadiusza Milika zmusiła ówczesnego selekcjonera do wykonania zmian w ustawieniu reprezentacji. Robert Lewandowski stracił partnera w linii ataku, więc Nawałka umieścił za kapitanem piłkarza Napoli. To był strzał w dziesiątkę. W meczach eliminacji do mistrzostw świata, grając na tej pozycji, Zieliński tylko w jednym starciu nie zanotował asysty (w tej klęsce z Danią). A tak to polski pomocnik w każdym ze spotkań przynajmniej raz zaliczał ostatnie podanie przy golach kolegów. W sumie zebrał ich sześć, ale wciąż gdzieś unosiły się głosy niezadowolenia. Nie wyciskano z niego tyle, ile oczekiwano. U trenera Fornalika potrafił wręcz płynąć po murawie, a teraz czegoś cały czas brakowało.
Sezon życia w Empoli
Kiedy skauci Udinese obserwowali go w młodzieżowym zespole Zagłębia Lubin, to nie potrafili określić, czy jest on lewo czy prawonożny. Od początku Zieliński szlifował swoją słabszą nogę do tego stopnia, że obecnie obie są bardzo dobre. Znamy też jego możliwości techniczne i dobrą grę jeden na jeden. Ma on też znakomity przegląd pola, ale żeby wykorzystać te wszystkie jego atrybuty, trzeba było znaleźć mu dobre miejsce na boisku. W swoim pierwszym włoskim klubie był sprawdzany przy różnych ustawieniach. W kadrze U-19 umieszczano go zarówno w środku, jak i na obu skrzydłach. Grywał też jako ten najbardziej wysunięty gracz drugiej linii. W seniorskiej drużynie z Udine sprawdzano go głównie na pozycji ofensywnego pomocnika. Na wyższy poziom przeszedł dopiero w Empoli.
Liverpool and Empoli extremely close to define the transfer of polish midfielder Zielinski for approx 12m€
— Tancredi Palmeri (@tancredipalmeri) May 16, 2016
Grając w zestawieniu z trójką środkowych pomocników, Zieliński poczuł się swobodniej. Dzięki jego znakomitemu sezonowi, w którym zanotował pięć goli i cztery asysty, zainteresowały się nim znacznie lepsze drużyny. Ale tu nie chodziło o jego cyfry, lecz o sposób gry. Polak świetnie czuł się w akcjach ofensywnych, w których potrafił wraz z partnerami rozbijać bloki defensywne rywali. Reprezentant Polski był w piątce najlepiej dryblujących piłkarzy w całej lidze, a małe Empoli zajęło miejsce w środku tabeli Serie A. Miał też wtedy więcej zadań w obronie, z których również wywiązywał się dobrze. Bardzo chciał mieć go u siebie Jürgen Klopp, ale ostatecznie Zieliński został we Włoszech i przeszedł do Napoli.
157 spotkań w barwach Napoli rozegrał Piotr Zieliński, w dorobku ma… 10 asyst. Co więcej – zero w europejskich pucharach (22 mecze w LM, 8 w LE). Nawet ja jestem zaskoczony.
— Marcin Borzęcki (@m_borzecki) November 6, 2019
W Neapolu grywał na podobnej pozycji, czego efektem było zdobycie pięciu goli i sześciu asyst. Z czasem chciano wyciągnąć od niego więcej, więc Maurizio Sarri spróbował Polaka ustawić w kilku meczach w roli skrzydłowego. Od kiedy drużynę przejął Carlo Ancelotti, to zaczęło się poszukiwanie „właściwego” Zielińskiego. Włoski trener nie chciał też grać w jednej taktyce, stąd wędrówka Polaka po różnych pozycjach. Gra na boku czy na pozycji ofensywnego pomocnika, znowu ustawienie na skrzydle, powrót do środka, brzmi znajomo? Niczym w reprezentacji Polski starano się wycisnąć z niego pełnię potencjału. Może to najwyższy czas dla 25-latka na zmianę otoczenia? Wydaje się, że pod Wezuwiuszem zatrzymał się na pewnym poziomie i nie jest w stanie go tam przeskoczyć.
Piotr Zieliński mocno śpi
I tutaj wracamy do reprezentacji Polski. Na mistrzostwach świata w Rosji każdy z nas dobrze pamięta, jak wypadliśmy. Trudno było znaleźć zawodnika, którego dało się pochwalić. Z końcem misji Adama Nawałki pozostał nierozwiązany problem wykorzystania potencjału Zielińskiego. Poprzedniemu selekcjonerowi udało się rozwiązać zagadkę skuteczności w kadrze Roberta Lewandowskiego, a nowy miał doprowadzić do odmłodzenia kadry i obudzenia piłkarza Napoli.
To już jakieś przekleństwo. Czytam sobie Corriere dello Sport, wywiad z dyrektorem sportowym Cagliari. O transferach, właścicielu, o nim, o Sarrim itd.
Na koniec:
– Chcesz coś komuś przekazać?
– Tak, Zielińskiemu. Jest mocny, ale może być lepszy niż mu się wydaje.— Michał Borkowski (@mbork88) November 19, 2019
Pierwsze co Jerzy Brzęczek postanowił zrobić, to znaleźć optymalną pozycję, na której najlepiej dałoby się wycisnąć wszystko, co najlepsze, z 25-latka. Przez ostatni rok był sprawdzany w roli ofensywnego środkowego pomocnika, lewoskrzydłowego i prawoskrzydłowego. Niestety trudno na dłuższą metę znaleźć pozytywy z tych eksperymentów. Może ostatnie mecze listopadowe zaliczymy na mały plusik, bo piłkarz Napoli był w nich mocno aktywny. Grał wtedy jako „dziesiątka”. Niestety do końca nie odbiło się to na liczbach, bo eliminacje do Euro 2020 skończył tylko z jedną asystą. Potencjał Zielińskiego jest wszystkim dobrze znany, tylko brakuje tego jednego – jakiegoś elementu do odblokowania. Albo kogoś, kto będzie w stanie dotrzeć do Polaka.
Piotr Zieliński jest jedynym piłkarzem Serie A, który wykreował kolegom tak wiele sytuacji do zdobycia bramki (łącznie 46) i nie zaliczył asysty. 🛑
Za: OPTA.
— Mateusz Święcicki (@matswiecicki) April 7, 2019
Nam wydaje się, że Piotr Zieliński jest trochę za grzecznym i cichym piłkarzem. Stara się robić swoje, ale brakuje mu nieco większego „zapału”. Może takiego lekkiego zdenerwowania, żeby mógł wreszcie ruszyć po swoje i na dobre pokazać pełnię talentu. Ale żeby to zrobić, nie zostało mu za wiele czasu. 25 lat to już jest optymalny wiek dla piłkarza. Oprócz tych „mocniejszych” cech Polakowi brakuje jeszcze jednego. Szczęścia. Sami wszyscy widzieliśmy, jak wyglądał jego mecz z Izraelem czy Słowenią. Brakowało mu naprawdę niewiele, żeby zakończył oba spotkania z co najmniej jedną bramką. Sam też potrafił ładnie obsługiwać kolegów podaniami.
Sen o Zielińskim, czyli niespełnione marzenie o polskiej dziesiątce
Jeżeli nie przebudzenia, to właśnie cyfr potrzebuje 25-latek. One mogłyby rozbudzić w nim ducha walki i takiej większej zawziętości. Patrząc na jego całą karierę, niestety wielkimi liczbami nie grzeszył. Teraz jest ostatni moment na przebudzenie. Może nastąpi ono dopiero po mistrzostwach Europy? Może później? A może wcale? Zastanawiamy się cały czas, kim dla kadry jest Piotr Zieliński? Bo już sami nie wiemy, czy on jest środkowym pomocnikiem, skrzydłowym, czy ofensywnym playmakerem. Czy takie rzucanie po boisku może odblokować tego supermana, który w nim siedzi? Wiemy o tym doskonale, że polski pomocnik potrafi świetnie grać piłką, ma chyba najlepszą technikę wśród reprezentantów Polski, potrafi zrobić dużo w jednej akcji ofensywnej. Ale jednocześnie w tym samym meczu potrafi zniknąć „z radarów” na długo. W tym wszystkim najgorsze pozostaje to, że powoli chyba sam Polak nie wie, gdzie mu najlepiej na boisku. Bo jeśli jest inaczej, to czemu nie stawia weta selekcjonerowi i trenerowi klubowemu? Może kiedyś doczekamy się na to odpowiedzi.